Ani święte, ani odwieczne albo skłot pod świętym Ambrożym

„Nie jest to zgodne nawet z prawem natury. Natura bowiem wszystkie płody wydaje dla wszystkich do wspólnego użytku. (…) Z natury więc wywodzi się prawo wspólnej dla wszystkich własności. Prawo własności prywatnej jest wynikiem ludzkich uroszczeń”

Przemówienie księdza Okonia

Żołnierze, robotnicy i ty biedoto chłopska! Zaświtał wreszcie dla was wszystkich dzień wyzwolenia, swobody, porachunku za tyle krzywd doznanych, za tyle poniewierania twej godności.

Chciwość nie jest dobra

Bohater filmu „Wall Street” Oliviera Stone’a z 1987 r. przekonywał, że chciwość jest dobra (greed is good). Ta porada ochoczo została przyjęta w społeczeństwach Zachodu w ostatnich dwóch dziesięcioleciach

A gdyby papież zdradził

Rządy junty wojskowej (1976-1983) w Argentynie pozostają czarną kartą w dziejach tamtejszego Kościoła, ale również Kościoła powszechnego.

Po papieskiej wizycie w Brazylii. Papież na peryferiach

Od początku pontyfikatu Franciszek nawołuje do wyjścia na peryferia ludzkiej egzystencji, do osób wykluczonych ze społeczeństwa, postawionych na jego marginesie. W tym upatruje misję Kościoła, który prowadzi..

czwartek, 26 grudnia 2013

Wiersz około Bożonarodzeniowy



  


Być może  było to o 6 lat wcześniej, gdy chiński astronom dojrzał z zachwytem koniunkcję 3 planet i popłynęla błękitem, jedwabną chustą – przez Persję,  Mezopotamię aż nad Jordan i jezioro Genezaret
- wieść o gwieździe betlejemskiej wiodąc za sobą mądrych królów.

Być  może było to wiosną, gdy baranki pasą się na wonnych wzgórzach oczekując rodzącego się w miasteczku BARANKA Bożego gładzącego grzechy świata   i  pasterze czuwają w szałasach nad ich spokojnym snem.
=======================================================
Cóż – kalendarz rzecz zmienna, - aż tak, że dziś miesiąc o pięknej nazwie Nissan przekabacono na markę samochodu.

„ Niechybnie odnajdziemy Twego maleńkiego wroga – królu Herodzie
I wskażemy, gdzie czycha na Ciebie ten przepowiedziany chłopiec”
-przyrzekali trzej mędrcy  uśmiechając się porozumiewawczo do siebie.

Prezent pierwszy to mirra pachnąca w dłoniach Kacpra tak,  jakby przeczuł on, że święty od prezentów 3 wieki potem własnie z miasta Mirry wyjdzie ku mikołajowej świętosci.

Melchior przyniósł kadzidło, aby odkazić stajenkę, wygnać zarazki, gzy, muchy i jaszczurki

Baltazar polożył na krawędzi chusty woreczek ze złotem, aby ukryty za chitonem mógł posłużyć ku przekupieniu siepaczy.

Potem pod osłoną nocy klucząc, zostawiając za sobą mylne ślady w zagubionych ścieżkach wystawili Heroda do wiatru – podwójni agenci.


Jakieś 300 lat potem żona Konstantyna odnalazła olśnienie w maleńkiej, palestyńskiej świątyni wzniesionej przez Jakuba – brata Jezusa.

„ Mężu mój miły – wspaniały Cezarze – czyż nie znudzili się nam tak liczni  bogowie na cokołach, czyż nie zmurszali od słonego wiatru mórz?”
„ Jakaż siła musiała istnieć w tym młodym natchnieniu z krwi i kości skoro tak wiele tysięcy wokół Mare Mediterraneum widzi w  nim odbicie Przedwiecznego promieniujące w kierunku każdego serca.
Wyzwól ich mężu a okręt Twego Państwa zespoli się żywicą dobrego słowa i przepłynie w obłok bizantyjskiego piękna na tysiąc lat.’

-„ Dobrze, moja droga. Niech będzie tak, jak pragniesz.Tylko, widzisz, wiąże mnie tradycja naszych dotychczasowych świąt, naszego kalendarza.
Trzeba przenieść akcję o kilka lat do przodu a także z zimy na wiosnę, co się w teatrze greckim nieraz zdarza. „
„ Może być tak, kochanie?”
„ Może”
„ A więc niech tak sie stanie.”

   MM


czwartek, 12 grudnia 2013

Ksiądz Ściegienny ideologiem lewicy XXI wieku?



         

Do postaci takich, jak ksiądz Piotr Ściegienny z zasady mam apriorycznie pozytywny stosunek. Dziewiętnastowieczna lewica chrześcijańska kojarzy mi się zarówno z radykalizmem społeczno-ekonomicznym, jak i z brakiem skażenia tego radykalizmu laicyzmem, tak bardzo typowym dla dzisiejszej lewicy. Czy więc to moje aprioryczne nastawienie ma oparcie w rzeczywistym stanie rzeczy? W odpowiedzi na to pytanie pomocna jest mi książka „Ewangelia i rewolucja; wybór pism” zawierająca różne teksty tego niedoszłego insurekcjonisty w sutannie. Są tam zaprezentowane antyfeudalne poglądy księdza Ściegiennego, powiązane z jego radykalnym sprzeciwem wobec podziałów stanowych, a także wobec wojny i konfliktów etnicznych, które Ściegienny traktuje jako instrument panowania panów nad poddanymi. Żeby mieć jednak pełny obraz poglądów tego rewolucyjnego duchownego, trzeba się przyjrzeć dokładniej jego pomysłowi na przyszłą Polskę. Najbardziej szczegółowy projekt wyzwolonej ojczyzny jest zawarty przede wszystkim w jego piśmie „Aforyzmy o życiu wspólnym”. Na czoło wysuwa się tu kwestia agrarna i postulat, żeby ziemia była własnością całego ludu zarządzaną przez państwo i żeby nie wolno było jej sprzedawać. Po śmierci użytkującego ją gospodarza, ziemia ma wracać do tegoż ludu, przy czym dzieci zmarłego mają mieć pierwszeństwo do posiadania tej ziemi. Wygląda na to, że autor „Aforyzmów...” użył tu nieprecyzyjnie pojęcia „posiadanie”, czyli że chodzi tu raczej o użytkowanie, bo w końcu ziemia ma być własnością całego społeczeństwa. Rolnik ma mieć tyle ziemi, ile potrzebuje do wyżywienia i wygodnego utrzymania rodziny. Na wypadek przyrostu ludności i braku dodatkowej ziemi uprawnej,   ta istniejąca ma być dzielona na jeszcze mniejsze części. Rzemieślnicy i fabrykanci natomiast nie mają mieć prawa do ziemi uprawnej, ponieważ już mają utrzymanie. Mają mieć tylko prawo do ogrodu. Jeżeli chodzi o fabrykantów, to widać, kiedy Ściegienny o nich pisze, że przewiduje on istnienie takiej grupy ludzi. Wygląda jednak na to, że Ściegienny traktuje ich bardziej jako grupę zawodową, niż klasę społeczną. W ogóle trudno w „Aforyzmach...”  się doszukać jakiejś bardziej rozbudowanej argumentacji antyburżuazyjnej. Przypuszczam, że jest to związane ze stosunkowo słabą pozycją burżuazji w zaborze rosyjskim.
Jeżeli chodzi o ustrój polityczny, to każda osada ma wybierać swojego naczelnika i strażnika. Naczelnik miałby zawiadywać finansami osady i przydzielać zapomogi potrzebującym. Strażnik natomiast to swego rodzaju sędzia konstytucyjny lub rzecznik praw obywatelskich, który miałby pilnować praw człowieka, ale także zajmować się sprawami bardziej administracyjnymi, jak prowadzenie księgi narodzin, zgonów i zawartych małżeństw. Pewna liczba osad tworzyłaby gminę, gminy powiaty, a te znowu okręgi, na które cały kraj byłby podzielony. Naczelnicy i strażnicy osad wybierają naczelnika gminy, a strażnicy strażnika gminy. Następnie naczelnicy gmin wybierają naczelnika powiatu, a strażnicy gmin strażnika powiatu. Przy wyborach organów okręgowych ten system się nieco zmienia, bo naczelnika okręgu wybierają nauczyciele i strażnicy powiatów, natomiast strażnika okręgu wybierają strażnicy powiatowi. Dochodzimy więc do wyboru najwyższej władzy krajowej, czyli Najwyższej Rady, która by się składała tylko z pięciu członków. Tych pięciu radców miałoby reprezentować pięć branż: rolnictwo, rzemiosło, oświatę, handel i bezpieczeństwo. Prezyduje ten radca, pod którego kompetencje podchodzi dana sprawa i jego głos miałby rozstrzygać. Dane prawo jest opracowywane przez wydział (czyli pewno coś w rodzaju ministerstwa) tego radcy, do którego dziedziny dane prawo się odnosi. Zresztą lud miałby możliwość nie przyjąć prawa uchwalonego przez Najwyższą Radę. Jeżeli w ciągu roku nikt by się nie sprzeciwił uchwale Najwyższej Rady, ta uchwała staje się obowiązującym prawem. Najwyższa Rada przypomina więc rząd, który dodatkowo ma pewne kompetencje ustawodawcze i który jest kontrolowany mechanizmami demokracji bezpośredniej. Taki projekt systemu władzy staje się bardziej zrozumiały, kiedy uwzględnimy, że Ściegienny wyraża wcześniej swoją niechęć do sejmów i sejmików. I tu można by się zastanowić, czy Ściegiennego coś nie łączy z nurtem zwolenników rządów silnej ręki w tradycji polskiej, n. p. z dwudziestowiecznym obozem sanacji.

Wizja polityczna przyszłej Polski byłaby niepełna, gdyby nie odnosiła się w jakiś sposób do sfery wojskowości. Ksiądz Ściegienny okazuje tu swoje pacyfistyczne skłonności wyrażając chęć zrezygnowania z wojska, ale dopóki to nie będzie możliwe, proponuje siły zbrojne oparte o stosunkowo długą służbę wojskową (3 albo 5 lat), którą chłopcy by mieli odbywać zaraz po nauce i praktykach. Wojsko miałoby się utrzymywać z własnej pracy. W piśmie „Dążność, obowiązki i przeznaczenie chrześcijanina” Ściegienny przedstawia to trochę bardziej wnikliwie, roztaczając wizję, która chyba powinna przemawiać do radykalnej lewicy: wizję braku wojska stałego, co byłoby związane z tym, że każdy członek społeczności miałby być żołnierzem.

Jako, że mamy do czynienia z chrześcijańskim rewolucjonistą, należy też coś napisać o jego wyobrażaniach o samym kościele. Najbardziej wyraźną cechą tych wyobrażeń jest odrzucenie celibatu. Ściegienny domaga się żeby, kapłani byli żonaci, jest także niechętny istnieniu zakonów. Jeżeli chodzi o jego argumenty przeciwko istnieniu zakonów, to widać, że mogą one dotyczyć co najwyżej realnie istniejącego życia zakonnego, ale nie jego istoty. Należy się mocno zastanowić, czy wyrażając tak daleko idącą niechęć do życia zakonnego  ksiądz Ściegienny nie marnuje potencjału, który mógłby być wykorzystany do walki z chciwością przez kreowanie odpowiednich wzorców antykonsumpcyjnych, co mogłoby się przysłużyć umocnieniu socjalistycznego porządku, do którego Ściegienny przecież dążył. Naprawa życia zakonnego wymagałaby pewnie reform w kierunku zwiększenia elitaryzmu zakonów, tak ażeby ludzie, którzy w nich żyją byli naprawdę nawiedzeni jeżeli chodzi o ideały ascetyczne, dotyczy to, rzecz jasna, także ideału wstrzemięźliwości seksualnej. Ważnym elementem byłby tu pas transmisyjny, który by miał za zadanie w jakiś sposób „zarażać” ideałami zakonnymi tą część społeczeństwa, która nie zdecydowała się na życie w celibacie. Rolę takiego pasa transmisyjnego mogłyby spełniać tzw. zakony trzecie (tercjarze). Ksiądz Ściegienny odrzucał życie zakonne, ale dla współczesnej lewicy, jeżeli będzie miała charakter chrześcijański, temat ten powinien pozostawać ważny. Może będzie ona inspirowana np. przez fakt, że jeden z ojców teologii wyzwolenia, Gustavo Gutierrez jest zakonnikiem, dominikaninem.

Musimy tutaj poruszyć jeszcze jeden problem, chociażby dlatego, że stosunek Ściegiennego do tego zagadnienia musi budzić co najmniej poważne wątpliwości. Chodzi o rolę kobiet w społeczeństwie. Dziedziną, na której przykładzie widać bardzo dobrze ten co najmniej problematyczny stosunek Piotra Ściegiennego do kwestii kobiecej, jest edukacja. Jakkolwiek w „Liście ojca świętego do rolników i rzemieślników” pisze on, że „każdy człowiek powinien umieć czytać i pisać” to bardziej szczegółowe plany księdza Piotra odnośnie edukacji zawarte w „Aforyzmach o urządzeniu społeczeństwa ludzkiego” odznaczają się już pewną dyskryminacją. Widać to najlepiej tam, gdzie pisze on tzw. szkółce osady (to szkoła, gdzie odbywa się coś w rodzaju nauczania początkowego), że „bieg nauk...rozciąga się od dwóch do trzech lat, dziewczęta atoli, kończące tu swoją naukę, lat cztery uczęszczać mają.” Co do edukacji dziewcząt Ściegienny robi, co prawda, ważne zastrzeżenie, że te „celujące jednak dowcipem i pilnością, chęcią do nauk będą się doskonaliły w wyższej szkole żeńskiej”, ale zasadniczo kwestia edukacji dziewcząt została już wcześniej określona. Trzeba zauważyć, że dla chłopców mamy tu przewidzianą bogatą i dosyć szczegółowo opisaną ofertę edukacyjną. Po szkółce mają iść do szkoły, która znajdowałaby się w każdej gminie i dopiero po niej mają iść na praktyki rolne lub rzemieślnicze. Dziewczyny już po szkółce osady mają mieć praktyki.  Chłopcy po szkole gminnej mogli by też kształcić się na nauczycieli lub w szkole najwyższej. Jakkolwiek nie wiadomo dokładnie, co by dawała wyższa szkoła żeńska jej absolwentkom, to należy zauważyć, że w porównaniu z kształceniem chłopców, kształcenie dziewcząt ksiądz Ściegienny traktuje dosyć lekceważąco. I nie chodzi tu wcale o to, żeby studia były tak powszechne, jak w dzisiejszej Polsce, tym bardziej, że słychać nieraz zastrzeżenia, co do jakości tych studiów. Ale przydzielanie ludziom z góry tak odmiennych ścieżek edukacyjnych tylko ze względu na płeć, to na dłuższą metę zatruwanie atmosfery społecznej. Może bowiem dojść do tego, że odnośnie niejednej kobiety będą krążyły wątpliwości, czy przypadkiem nie drzemią w niej jakieś ukryte talenty, a więc czy nie jest bardziej kompetentna od tego lub innego mężczyzny, którego kompetencje społeczeństwo w sposób oficjalny i publiczny uznało. Zdrowa atmosfera społeczna wymaga natomiast jasności w takich sprawach. Ponieważ niniejszy artykuł ma szukać odpowiedzi na pytanie, czy ksiądz Ściegienny nadaje się na ideologa współczesnej lewicy, to ocena jego stosunku do kwestii kobiecej musi zostać poddana dosyć surowej ocenie.

Reasumując należy, rzecz jasna, stwierdzić, że omawiany dziewiętnastowieczny kapłan, nie był skonfrontowany z  rzeczywistością, jaką obecnie zafundowały nam struktury społeczeństwa przemysłowego, nie możemy więc oczekiwać od niego zbyt dużego wkładu intelektualnego w naszą współczesną walkę. Nie mniej propagował on pewne rozwiązania ciekawe także w dzisiejszych czasach. Jego pomysły w dziedzinie polityki rolnej były skierowane przeciwko obszarnictwu, które także obecnie nam zagraża. Myśl ekonomiczna Piotra Ściegiennego nie była przy tym zasadniczo wroga wobec prywatnej inicjatywy gospodarczej, co też należy docenić. Niestety, jeżeli chodzi o jego stosunek do roli społecznej kobiet, nasz kapłan-rewolucjonista wykazał się podejściem, które musimy ocenić negatywnie. Myślę, że postać Ściegiennego pozostanie w pamięci polskiej lewicy, zwłaszcza tej chrześcijańskiej, czy jego koncepcje będą w przyszłości dyskutowane, to pokaże czas.

                                                                Bogdan Rink

niedziela, 8 grudnia 2013

Sprawiedliwość klimatyczna





W ostatnią sobotę ulicami Warszawy przeszedł Marsz dla Klimatu i Sprawiedliwości. W mocno międzynarodowej atmosferze można było się podbudować: jest nas wielu, mamy jeden cel - sprawiedliwość klimatyczną (climate justice).
Nie do końca jednak marsz spełniał nadzieje w nim pokładane. O udział w nim zaapelowały głównie organizacje ekologiczne, mimo że marsz był otwarty na udział organizacji społecznych i politycznych, zabrakło w nim udziału polskich organizacji politycznych (poza Pracowniczą Demokracją i Alternatywą Socjalistyczną), które udział w marszu olały. Liczba Polaków w demonstracji też nie była powalająca.
A może mało nośne było hasło manifestacji - klimat i sprawiedliwość? Pojęcie sprawiedliwości klimatycznej robi coraz większą karierę na świecie. Można przez nie rozumieć wpływ ocieplania się klimatu na ubogie kraje Globalnego Południa - to przez niezamożną ludność tych krajów ponoszone są największe koszty globalnego ocieplenia. Można też popatrzeć na problem sprawiedliwości klimatycznej szerzej jako na próbę zmiany globalnego systemu niesprawiedliwego podziału dóbr opartego na paliwach kopalnych. Może dla polskich liderów organizacji społecznych nie zajmujących się bezpośrednio ekologią problematyka ta jest zbyt odległa?
Obok problemu węgla i promocji odnawialnych źródeł energii na manifestacji pojawiły się też inne kwestie: sprzeciwu wobec wydobycia gazu łupkowego w Żurawlowie i sprzeciwu wobec energetyki atomowej.
Przyjemnie było przejść się przez stolicę z demonstrantami - z manifestacji biła pozytywna energia. Może ten głos światowej społeczności wpłynie w dłuższej perspektywie nawet na betonowe stanowisko polskiego rządu? 
Justyna Barańska