Od początku pontyfikatu
Franciszek nawołuje do wyjścia na peryferia ludzkiej egzystencji,
do osób wykluczonych ze społeczeństwa, postawionych na jego
marginesie. W tym upatruje misję Kościoła, który prowadzi.
Znacząca była wielkoczwartkowa liturgia odprawiona w rzymskim
więzieniu dla młodocianych oraz pierwsza papieska wizyta na wyspie
imigrantów – Lampedusie. Papież świadomie staje się „znakiem
sprzeciwu” i rzeczywiście budzi sprzeciw. Oburzenie po Wielkim
Czwartku można było wyczytać z części polskich stron
internetowych. Z jednej strony zarzucano Franciszkowi odstąpienie od
zasad liturgii (zgodnie z przepisami liturgicznymi obmywanie nóg
dotyczy wyłącznie mężczyzn, a już z całą pewnością tylko
katolików!), z drugiej – w środowiskach antyklerykalnych –
puste gesty, zapominając, że Kościół żyje gestami i symbolami.
Wizyta na Lampedusie wzbudziła jeszcze większe kontrowersje. Papież
w imię chrześcijańskiej miłości i solidarności zakwestionował
antyimigracyjną politykę państw europejskich, co spotkało się z
negatywną reakcją części włoskiej prasy i polityków. Oburzenie
wyrazili również katoliccy tradycjonaliści.
Wizyta Franciszka w
Brazylii zbiegła się z falą niezadowolenia społecznego, stąd
oczekiwano na to, co powie papież. Mimo zachodzących w Brazylii
zmian społecznych, reform realizowanych przez rządy Luiza Luli de
Silvy i jego następczyni Dilmy Rouseff, wreszcie awansu
brazylijskiej gospodarki do grona czterech wschodzących mocarstw
ekonomicznych (tzw. BRIC), problemy ubóstwa, wykluczenia
społecznego, przemocy i korupcji wciąż pozostają nierozwiązane.
Oprócz głębokich podziałów społecznych, palącą kwestią
pozostaje traktowanie ludności rdzennej w Amazonii, której obszary
są niszczone – za przyzwoleniem państwa – przez wielkich
przedsiębiorców.
Papież ruszył na
peryferie. Spotykał się z osobami uzależnionymi od narkotyków w
szpitalu św. Franciszka, obejmował więźniów, nakładał
indiański pióropusz i rozmawiał z mieszkańcami faweli. To
wszystko nie umknęło uwagi mediów. Niemniej ważne, obok tych
gestów, są słowa kierowane do ludzi wykluczonych, kierowane do
rządzących państwem i Kościołem, wreszcie kierowane do świeckich
chrześcijan. Wezwanie, by tak jak on wyruszyć na peryferia.
Odnosząc się do
protestów społecznych w Rio de Janeiro i innych brazylijskich
miastach, papież doceniał zaangażowanie młodzieży w sprzeciw
wobec niesprawiedliwości: „Widzę, że bardzo wielu młodych w
wielu częściach świata wyszło na ulice, żeby wyrazić pragnienie
cywilizacji bardziej sprawiedliwej i braterskiej. Młodzi na ulicach.
Są to młodzi, którzy chcą być twórcami przemian! Wy jesteście
tymi, którzy mają przyszłość! Wy... Przez was przyszłość
wkracza w świat. Proszę was, abyście byli twórcami tych przemian.
Nie przestawajcie pokonywać apatii, ofiarując chrześcijańską
odpowiedź na niepokoje społeczne i polityczne, jakie pojawiają się
w różnych częściach świata. Proszę was, abyście byli
budowniczymi świata, byście podjęli trud na rzecz lepszego świata.
Droga młodzieży, proszę was: nie patrzcie na życie „z balkonu”,
zaangażujcie się w nie – Jezus nie stał na balkonie, zanurzył
się w życiu – nie patrzcie na życie „z balkonu”, zanurzcie
się w nim jak Jezus.” Jakie możliwości przemian widzi
Franciszek?
Solidarność
Rzeczywistość
społeczna, którą opisuje papież, to rzeczywistość wykluczania
pojedynczych osób i całych grup społecznych. Niesprawiedliwa
polityka i gospodarka prowadzą do dzielenia społeczeństw na
kategorie pod względem ich użyteczności dla działania systemu.
Ten sam system wyrzuca „osoby nieprzydatne”, czy to będą
imigranci, osoby uzależnione czy osoby w podeszłym wieku. „Kultura
odrzucania” wydaje się dzisiaj nieodłącznie związana z
konsumpcyjnym społeczeństwem („kulturą sukcesu”):
„Nie ma miejsca ani
dla starca, ani dla niechcianego dziecka. Nie ma czasu, aby zatrzymać
się z ubogim w drodze. Czasami wydaje się, że dla niektórych
relacje międzyludzkie są regulowane przez dwa nowoczesne „dogmaty”:
skuteczność i pragmatyzm”.
Papież nawołuje, by nie
dopuścić, aby „kultura odrzucenia” zagościła w sercach, gdyż
sprzeciwia się ona podstawowej zasadzie chrześcijaństwa, temu, że
jesteśmy braćmi i siostrami:
„Zachęcam do
kontynuowania wysiłków czynionych przez społeczeństwo
brazylijskie na rzecz integracji wszystkich swoich członków, w tym
także tych, którzy cierpią najbardziej, którzy są w potrzebie
poprzez walkę z głodem i wykluczeniem. Żaden pokój nie zostanie
osiągnięty, żadna harmonia i szczęście, w społeczeństwie,
które ignoruje, odpycha na margines lub wyklucza część siebie.
(…) Nikt nie jest niepotrzebny!”
W czasie wizyty w
Brazylii Franciszek wskazuje na solidarność jako kluczowy element
kondycji ludzkiej. Tak jak w 1980 r. ks. Józef Tischner wskazywał,
iż solidarność oznacza wzajemne dźwiganie brzemion, tak
trzydzieści trzy lata później Franciszek dopowiada – solidarność
to „wzięcie w objęcia potrzebujących”. W czasie mszy z
udziałem duchowieństwa, papież mówił:
„Spotkanie i
otwarcie na wszystkich, solidarność – słowo zapomniane w tej
kulturze, jakby było brzydkim słowem - solidarność i braterstwo
to elementy, które czynią naszą cywilizację prawdziwie ludzką.”
Dialog
Po raz kolejny w czasie
swojego pontyfikatu papież wskazuje na konieczność zmiany
podejścia do ekonomii i polityki. Coś złego stało się przez
ostatnie lata z demokracją, czego wyrazem są postępujące na całym
świecie niepokoje społeczne. Grupy rządzące, grupy posiadające
kapitał oderwały się od problemów ludzkich. Władza nie
przedstawia realnych rozwiązań kwestii społecznych i dba wyłącznie
o swój wizerunek medialny. Zarówno polityka, jak i gospodarka
przestały opierać się na wartościach, przyjmując utylitarne
cele: zdobycie i utrzymanie za wszelką cenę władzy, pomnożenie
kapitału. Kryzys obnażył mechanizmy chciwości odarte z wszelkich
skrupułów (weźmy pod uwagę np. spekulacje dokonywane na światowym
rynku żywności). Franciszek napomina na spotkaniu z elitami
rządowymi Brazylii.
„Odpowiedzialność
społeczna wymaga pewnego typu paradygmatu kulturowego, a w
konsekwencji polityki. Jesteśmy odpowiedzialni za kształtowanie
nowych pokoleń, za wspieranie ich, by potrafiły zajmować się
dobrze gospodarką i polityką, a także zdecydowanie bronić
wartości etycznych. Przyszłość wymaga dzisiaj dzieła
rehabilitacji polityki – rehabilitacji polityki, która jest jedną
z najwyższych form miłości. Przyszłość wymaga również
humanistycznej wizji gospodarki oraz takiej polityki, w której
coraz pełniej i lepiej realizowałoby się uczestnictwo ludzi,
unikającej elitaryzmów i eliminującej ubóstwo. Niech nikt nie
będzie pozbawiony tego, co konieczne, i niech każdemu będzie
zapewniona godność, braterstwo i solidarność – taka jest
proponowana droga. (…) Także i dziś słychać krzyk ludzi
domagających się sprawiedliwości”.
Słowa papieża mogą
budzić zdziwienie. Powtarza on to, co znajduje się na
transparentach protestujących w wielu krajach świata. Staje po
stronie tych, którzy są pałowani i oblewani z armatek wodnych.
„Między egoistyczną
obojętnością a protestem odwołującym się do przemocy istnieje
opcja, która jest zawsze możliwa – dialog. Dialog między
pokoleniami, dialog z ludem, bo wszyscy jesteśmy ludem, umiejętność
dawania i przyjmowania, pozostając otwartym na prawdę. Dany kraj
się rozwija, kiedy jego różne bogactwa kulturowe podejmują
konstruktywny dialog: kultura ludowa, kultura uniwersytecka,
młodzieżowa, artystyczna i technologiczna, kultura gospodarcza i
rodzinna oraz kultura mediów, gdy wchodzą w dialog. Nie można
sobie wyobrazić przyszłości społeczeństwa bez wielkiego wkładu
sił moralnych w demokrację, tak aby nigdy nie była ona zamknięta
w czystej logice albo marnej równowadze reprezentowania tych, którzy
mają ustalone interesy”.
Powrót do dialogu
oznacza powrót do demokracji, w której uczestniczą wszyscy, nie
tylko ci, którzy posiadają pieniądze, media i talenty godne
Machiavellego.
Sprawiedliwe
społeczeństwo
Solidarność, braterstwo
i dialog: bez tych elementów nie da się – zdaniem papieża –
budować uczciwego i sprawiedliwego społeczeństwa. Jednocześnie
budowanie tego społeczeństwa jest misją chrześcijan. W swoich
wypowiedziach papież wyraźnie podkreślił posłannictwo (misję)
członków Kościoła, aby iść na peryferia.
W trakcie spotkania w
fawelach Franciszek przywołał brazylijskie przysłowie, aby
uzmysłowić istotę chrześcijańskiej solidarności, która jest
obecna pomiędzy ubogimi a została zapomniana wśród osób, którym
powodzi się lepiej.
„Dobrze wiem, że
gdy ktoś głodny zapuka do waszych drzwi, zawsze znajdziecie
jedzenie, żeby się podzielić. Jak mówi przysłowie, „zawsze
można dolać wody do zupy”. Czy da się dolać wody do zupy? Czy
zawsze? A wy czynicie to z miłością pokazując, że prawdziwe
bogactwo tkwi nie w rzeczach materialnych, ale w sercu”.
To dolewanie wody do zupy
– proponuje Franciszek – może być nie tylko realizowane w
małych społecznościach, ale również na poziomie całego
społeczeństwa. Sprawiedliwa redystrybucja dóbr, dotarcie do
potrzebujących jest tym, czego dzisiaj brakuje zarówno w Brazylii,
jak i w całym świecie.
„Apeluję do
posiadających wielkie zasoby, do władz publicznych i wszystkich
ludzi dobrej woli, działających na rzecz sprawiedliwości
społecznej. Nie ustawajcie w wysiłkach na rzecz bardziej
sprawiedliwego świata, naznaczonego większą solidarnością. Nikt
nie może pozostać niewrażliwy wobec utrwalonych w świecie
nierówności. Każdy, na ile może i na ile jest zobowiązany,
powinien osobiście przyczyniać się do pokonania społecznej
niesprawiedliwości. W przeciwieństwie do kultury solidarności,
kultura egoizmu i indywidualizmu, która często dominuje w
dzisiejszym społeczeństwie nie jest, powtarzam, nie jest tym, co je
buduje i czyni świat bardziej zdatnym do życia. Kultura
solidarności oznacza spoglądanie na innych nie jako na rywali lub
statystyki, ale jako na braci i siostry”.
Dolewanie wody do zupy to
także zachęta do własnego zaangażowania się w budowę
solidarności. To także pytanie do nas, czytelników tego portalu w
kraju nad Wisłą.
Marcin Komosa
0 komentarze:
Prześlij komentarz