niedziela, 4 sierpnia 2013

Po papieskiej wizycie w Brazylii. Papież na peryferiach


Od początku pontyfikatu Franciszek nawołuje do wyjścia na peryferia ludzkiej egzystencji, do osób wykluczonych ze społeczeństwa, postawionych na jego marginesie. W tym upatruje misję Kościoła, który prowadzi. Znacząca była wielkoczwartkowa liturgia odprawiona w rzymskim więzieniu dla młodocianych oraz pierwsza papieska wizyta na wyspie imigrantów – Lampedusie. Papież świadomie staje się „znakiem sprzeciwu” i rzeczywiście budzi sprzeciw. Oburzenie po Wielkim Czwartku można było wyczytać z części polskich stron internetowych. Z jednej strony zarzucano Franciszkowi odstąpienie od zasad liturgii (zgodnie z przepisami liturgicznymi obmywanie nóg dotyczy wyłącznie mężczyzn, a już z całą pewnością tylko katolików!), z drugiej – w środowiskach antyklerykalnych – puste gesty, zapominając, że Kościół żyje gestami i symbolami. Wizyta na Lampedusie wzbudziła jeszcze większe kontrowersje. Papież w imię chrześcijańskiej miłości i solidarności zakwestionował antyimigracyjną politykę państw europejskich, co spotkało się z negatywną reakcją części włoskiej prasy i polityków. Oburzenie wyrazili również katoliccy tradycjonaliści.
Wizyta Franciszka w Brazylii zbiegła się z falą niezadowolenia społecznego, stąd oczekiwano na to, co powie papież. Mimo zachodzących w Brazylii zmian społecznych, reform realizowanych przez rządy Luiza Luli de Silvy i jego następczyni Dilmy Rouseff, wreszcie awansu brazylijskiej gospodarki do grona czterech wschodzących mocarstw ekonomicznych (tzw. BRIC), problemy ubóstwa, wykluczenia społecznego, przemocy i korupcji wciąż pozostają nierozwiązane. Oprócz głębokich podziałów społecznych, palącą kwestią pozostaje traktowanie ludności rdzennej w Amazonii, której obszary są niszczone – za przyzwoleniem państwa – przez wielkich przedsiębiorców.
Papież ruszył na peryferie. Spotykał się z osobami uzależnionymi od narkotyków w szpitalu św. Franciszka, obejmował więźniów, nakładał indiański pióropusz i rozmawiał z mieszkańcami faweli. To wszystko nie umknęło uwagi mediów. Niemniej ważne, obok tych gestów, są słowa kierowane do ludzi wykluczonych, kierowane do rządzących państwem i Kościołem, wreszcie kierowane do świeckich chrześcijan. Wezwanie, by tak jak on wyruszyć na peryferia.
Odnosząc się do protestów społecznych w Rio de Janeiro i innych brazylijskich miastach, papież doceniał zaangażowanie młodzieży w sprzeciw wobec niesprawiedliwości: „Widzę, że bardzo wielu młodych w wielu częściach świata wyszło na ulice, żeby wyrazić pragnienie cywilizacji bardziej sprawiedliwej i braterskiej. Młodzi na ulicach. Są to młodzi, którzy chcą być twórcami przemian! Wy jesteście tymi, którzy mają przyszłość! Wy... Przez was przyszłość wkracza w świat. Proszę was, abyście byli twórcami tych przemian. Nie przestawajcie pokonywać apatii, ofiarując chrześcijańską odpowiedź na niepokoje społeczne i polityczne, jakie pojawiają się w różnych częściach świata. Proszę was, abyście byli budowniczymi świata, byście podjęli trud na rzecz lepszego świata. Droga młodzieży, proszę was: nie patrzcie na życie „z balkonu”, zaangażujcie się w nie – Jezus nie stał na balkonie, zanurzył się w życiu – nie patrzcie na życie „z balkonu”, zanurzcie się w nim jak Jezus.” Jakie możliwości przemian widzi Franciszek?
Solidarność
Rzeczywistość społeczna, którą opisuje papież, to rzeczywistość wykluczania pojedynczych osób i całych grup społecznych. Niesprawiedliwa polityka i gospodarka prowadzą do dzielenia społeczeństw na kategorie pod względem ich użyteczności dla działania systemu. Ten sam system wyrzuca „osoby nieprzydatne”, czy to będą imigranci, osoby uzależnione czy osoby w podeszłym wieku. „Kultura odrzucania” wydaje się dzisiaj nieodłącznie związana z konsumpcyjnym społeczeństwem („kulturą sukcesu”):
Nie ma miejsca ani dla starca, ani dla niechcianego dziecka. Nie ma czasu, aby zatrzymać się z ubogim w drodze.  Czasami wydaje się, że dla niektórych relacje międzyludzkie są regulowane przez dwa nowoczesne „dogmaty”: skuteczność i pragmatyzm”.
Papież nawołuje, by nie dopuścić, aby „kultura odrzucenia” zagościła w sercach, gdyż sprzeciwia się ona podstawowej zasadzie chrześcijaństwa, temu, że jesteśmy braćmi i siostrami:
Zachęcam do kontynuowania wysiłków czynionych przez społeczeństwo brazylijskie na rzecz integracji wszystkich swoich członków, w tym także tych, którzy cierpią najbardziej, którzy są w potrzebie poprzez walkę z głodem i wykluczeniem. Żaden pokój nie zostanie osiągnięty, żadna harmonia i szczęście, w społeczeństwie, które ignoruje, odpycha na margines lub wyklucza część siebie. (…) Nikt nie jest niepotrzebny!”
W czasie wizyty w Brazylii Franciszek wskazuje na solidarność jako kluczowy element kondycji ludzkiej. Tak jak w 1980 r. ks. Józef Tischner wskazywał, iż solidarność oznacza wzajemne dźwiganie brzemion, tak trzydzieści trzy lata później Franciszek dopowiada – solidarność to „wzięcie w objęcia potrzebujących”. W czasie mszy z udziałem duchowieństwa, papież mówił:
Spotkanie i otwarcie na wszystkich, solidarność – słowo zapomniane w tej kulturze, jakby było brzydkim słowem - solidarność i braterstwo to elementy, które czynią naszą cywilizację prawdziwie ludzką.”
Dialog
Po raz kolejny w czasie swojego pontyfikatu papież wskazuje na konieczność zmiany podejścia do ekonomii i polityki. Coś złego stało się przez ostatnie lata z demokracją, czego wyrazem są postępujące na całym świecie niepokoje społeczne. Grupy rządzące, grupy posiadające kapitał oderwały się od problemów ludzkich. Władza nie przedstawia realnych rozwiązań kwestii społecznych i dba wyłącznie o swój wizerunek medialny. Zarówno polityka, jak i gospodarka przestały opierać się na wartościach, przyjmując utylitarne cele: zdobycie i utrzymanie za wszelką cenę władzy, pomnożenie kapitału. Kryzys obnażył mechanizmy chciwości odarte z wszelkich skrupułów (weźmy pod uwagę np. spekulacje dokonywane na światowym rynku żywności). Franciszek napomina na spotkaniu z elitami rządowymi Brazylii.
Odpowiedzialność społeczna wymaga pewnego typu paradygmatu kulturowego, a w konsekwencji polityki. Jesteśmy odpowiedzialni za kształtowanie nowych pokoleń, za wspieranie ich, by potrafiły zajmować się dobrze gospodarką i polityką, a także zdecydowanie bronić wartości etycznych. Przyszłość wymaga dzisiaj dzieła rehabilitacji polityki – rehabilitacji polityki, która jest jedną z najwyższych form miłości. Przyszłość wymaga również humanistycznej wizji gospodarki oraz takiej polityki, w której  coraz pełniej i lepiej realizowałoby się uczestnictwo ludzi, unikającej elitaryzmów i eliminującej ubóstwo. Niech nikt nie będzie pozbawiony tego, co konieczne, i niech każdemu będzie zapewniona godność, braterstwo i solidarność – taka jest proponowana droga. (…) Także i dziś słychać krzyk ludzi domagających się sprawiedliwości”.
Słowa papieża mogą budzić zdziwienie. Powtarza on to, co znajduje się na transparentach protestujących w wielu krajach świata. Staje po stronie tych, którzy są pałowani i oblewani z armatek wodnych.
Między egoistyczną obojętnością a protestem odwołującym się do przemocy istnieje opcja, która jest zawsze możliwa – dialog. Dialog między pokoleniami, dialog z ludem, bo wszyscy jesteśmy ludem, umiejętność dawania i przyjmowania, pozostając otwartym na prawdę. Dany kraj się rozwija, kiedy jego różne bogactwa kulturowe podejmują konstruktywny dialog: kultura ludowa, kultura uniwersytecka, młodzieżowa, artystyczna i technologiczna, kultura gospodarcza i rodzinna oraz kultura mediów, gdy wchodzą w dialog. Nie można sobie wyobrazić przyszłości społeczeństwa bez wielkiego wkładu sił moralnych w demokrację, tak aby nigdy nie była ona zamknięta w czystej logice albo marnej równowadze reprezentowania tych, którzy mają ustalone interesy”.
Powrót do dialogu oznacza powrót do demokracji, w której uczestniczą wszyscy, nie tylko ci, którzy posiadają pieniądze, media i talenty godne Machiavellego.
Sprawiedliwe społeczeństwo
Solidarność, braterstwo i dialog: bez tych elementów nie da się – zdaniem papieża – budować uczciwego i sprawiedliwego społeczeństwa. Jednocześnie budowanie tego społeczeństwa jest misją chrześcijan. W swoich wypowiedziach papież wyraźnie podkreślił posłannictwo (misję) członków Kościoła, aby iść na peryferia.
W trakcie spotkania w fawelach Franciszek przywołał brazylijskie przysłowie, aby uzmysłowić istotę chrześcijańskiej solidarności, która jest obecna pomiędzy ubogimi a została zapomniana wśród osób, którym powodzi się lepiej.
Dobrze wiem, że gdy ktoś głodny zapuka do waszych drzwi, zawsze znajdziecie jedzenie, żeby się podzielić. Jak mówi przysłowie, „zawsze można dolać wody do zupy”. Czy da się dolać wody do zupy? Czy zawsze? A wy czynicie to z miłością pokazując, że prawdziwe bogactwo tkwi nie w rzeczach materialnych, ale w sercu”.
To dolewanie wody do zupy – proponuje Franciszek – może być nie tylko realizowane w małych społecznościach, ale również na poziomie całego społeczeństwa. Sprawiedliwa redystrybucja dóbr, dotarcie do potrzebujących jest tym, czego dzisiaj brakuje zarówno w Brazylii, jak i w całym świecie.
Apeluję do posiadających wielkie zasoby, do władz publicznych i wszystkich ludzi dobrej woli, działających na rzecz sprawiedliwości społecznej. Nie ustawajcie w wysiłkach na rzecz bardziej sprawiedliwego świata, naznaczonego większą solidarnością. Nikt nie może pozostać niewrażliwy wobec utrwalonych w świecie nierówności. Każdy, na ile może i na ile jest zobowiązany, powinien osobiście przyczyniać się do pokonania społecznej niesprawiedliwości. W przeciwieństwie do kultury solidarności, kultura egoizmu i indywidualizmu, która często dominuje w dzisiejszym społeczeństwie nie jest, powtarzam, nie jest tym, co je buduje i czyni świat bardziej zdatnym do życia. Kultura solidarności oznacza spoglądanie na innych nie jako na rywali lub statystyki, ale jako na braci i siostry”.
Dolewanie wody do zupy to także zachęta do własnego zaangażowania się w budowę solidarności. To także pytanie do nas, czytelników tego portalu w kraju nad Wisłą.
Marcin Komosa

0 komentarze:

Prześlij komentarz