Ani święte, ani odwieczne albo skłot pod świętym Ambrożym

„Nie jest to zgodne nawet z prawem natury. Natura bowiem wszystkie płody wydaje dla wszystkich do wspólnego użytku. (…) Z natury więc wywodzi się prawo wspólnej dla wszystkich własności. Prawo własności prywatnej jest wynikiem ludzkich uroszczeń”

Przemówienie księdza Okonia

Żołnierze, robotnicy i ty biedoto chłopska! Zaświtał wreszcie dla was wszystkich dzień wyzwolenia, swobody, porachunku za tyle krzywd doznanych, za tyle poniewierania twej godności.

Chciwość nie jest dobra

Bohater filmu „Wall Street” Oliviera Stone’a z 1987 r. przekonywał, że chciwość jest dobra (greed is good). Ta porada ochoczo została przyjęta w społeczeństwach Zachodu w ostatnich dwóch dziesięcioleciach

A gdyby papież zdradził

Rządy junty wojskowej (1976-1983) w Argentynie pozostają czarną kartą w dziejach tamtejszego Kościoła, ale również Kościoła powszechnego.

Po papieskiej wizycie w Brazylii. Papież na peryferiach

Od początku pontyfikatu Franciszek nawołuje do wyjścia na peryferia ludzkiej egzystencji, do osób wykluczonych ze społeczeństwa, postawionych na jego marginesie. W tym upatruje misję Kościoła, który prowadzi..

środa, 30 października 2013

KSIĄDZ, KTÓRY ZGINĄŁ Z KARABINEM W RĘKU

Ksiądz Jorge Camilo Torres Restrepo urodził się 3 lutego 1929 roku w Bogocie. Jego ojciec, Calixto Torres Umaña, był znanym profesorem medycyny na Narodowym Uniwersytecie Kolumbii, a w latach 1931 – 1934 był nawet kolumbijskim konsulem w Niemczech. Gdy w 1937 roku jego rodzice się rozeszli, Jorge Camilo zamieszkał w Bogocie z matką, Isabel Restrepo Gaviria Torres, i ze swoim bratem Fernando. Po skończeniu szkoły średniej w 1947 roku zaczął studiować prawo na Narodowym Uniwersytecie Kolumbii, ale już w 1948 r. przerywa te studia i wstępuje do seminarium duchownego w Bogocie, aby przygotować się do rzymskokatolickiego kapłaństwa. Po siedmiu latach studiów filozoficznych i teologicznych został wyświęcony na kapłana w 1954 roku i zaraz potem wysłany na studia socjologiczne na Uniwersytecie Katolickim w Lovaina, Belgia. Studia skończył w 1958 r. pracą, w której przeanalizował proletaryzację stolicy swojego kraju, Bogoty.
Po powrocie do Kolumbii w 1959 r. został mianowany kapelanem Uniwersytetu Narodowego, gdzie wraz z innymi utworzył Fakultet Socjologiczny, na którym przez jakiś czas nawet wykładał. Jednak szybko, już w 1961 r., zaczął mieć problemy ze swoim przełożonym, kardynałem Luisem Concha Cordobą, któremu nie podobała się społeczna działalność księdza Torresa. W końcu kardynał pozbawił go urzędu kapelana oraz funkcji wykładowczej i administracyjnej na uniwerystecie, mianując go proboszczem parafii na peryferiach Bogoty. Torres jednak nie zrezygnował ze swojej działalności społecznej, aż w końcu w 1965 r. zostaje zawieszony w obowiązkach kapłańskich, celebrując 27 lipca 1965 r. swoją ostatnią mszę.
Zwolniony ze swoich obowiązków kapłańskich ksiądz Torres zajął się teraz całkowicie działalnością społeczno-polityczną, tworząc „Zjednoczony Front Ludu”, który miał być odpowiedzią na „Narodowy Pakt” ustanowiony przez kolumbijskich liberałów i konserwatystów. Jeszcze w 1964 r., zaraz po tym jak rząd zbombardował napalmem region Tolima, starał się nawiązać kontakt z grupą partyzancką, która później, w 1966 roku przemieniła się w Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC), ale nic nie wyszło z tego kontaktu z marksistowską grupą. Łatwiej udało mu się nawiązać kontak z założoną w 1964 r. Armią Wyzwolenia Narodowego (ELN; o linii naśladującej przykład Che Guevary, niemarksistowskiej). Tymczasem jednak wzmacnia „Zjednoczony Front Ludu” i zaczyna publikować tygodnik „Zjednoczony Front”. Zaczyna nawoływać, aby ludzie wstrzymali się od uczestnictwa w przyszłych wyborach, co miało być postawą rewolucyjną. Rośnie jego popularność, ale również wywierane na niego naciski i groźby ze strony władz. Postanawia więc oddać się do dyspozycji komendantowi ELN.
Już po swoim przyłączeniu się do partyzantów z Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN) ogłasza „Posłanie do chrześcijan”, w którym napisał: „Pozostawiłem przywileje i obowiązki klerykalne, ale nie przestałem być kapłanem. Wierzę, że oddałem się rewolucji z miłości do bliźniego. Przestałem celebrować mszę, aby realizować miłość do bliźniego na obszarze czasowym, ekonomicznym i społecznym. Kiedy mój bliźni nie będzie miał już nic więcej przeciwko mnie, kiedy dojdzie do rewolucji, powrócę do ofiarowania mszy, jeśli Bóg mi na to pozwoli. Wierzę, że w ten sposób spełniam przykazanie Chrystusa: ‘kiedy zabierzesz swoją ofiarę przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że twój brat ma coś przeciw tobie, zostaw twoją ofiarę na ołtarzu i pójdź pojednać się z bratem, i dopiero wówczas powróć i przedstaw swoją ofiarę’ (Mt 5,23-24). Po skończeniu rewolucji, jako chrześcijanie będziemy mieli świadomość, że ustanowiliśmy system, który będzie zorientowany na miłość do bliźniego”.
Przez resztę, ostatnie miesiące 1965 roku ksiądz Camilo Torres wysyłał posłania i listy skierowane do chrześcijan, wojska, chłopów i do Zjednoczonego Frontu Ludu. 15 lutego 1966 roku ma uczestniczyć w swojej pierwszej akcji zbrojnej jako partyzant, ale już z niej nie powrócił. Zginął z bronią w ręku. Do dzisiaj nie wiadomo, co wojsko uczyniło z jego zwłokami.
Ksiądz i socjolog Camilo Torres uważał, że charakter pokojowy lub pełen przemocy jakiegoś społeczeństwa określają nie klasy ludowe, ale klasy rządzące danego narodu. To dlatego zaproponował mężczyznom i kobietom Kolumbii „wyzwoleńczy projekt”, polegający na wyborze zwanym przez niego „miłością zdolną dla wszystkich”. Jego działania i sposób myślenia zamieniały się w ciągłe zaproszenie do walki, aby „przyszłe pokolenie nie było już pokoleniem niewolników, ale ludzi wolnych”.
Ksiądz Camilo już jako dziecko wyróżniał się swoją troską o bliźnich, rozdając np. darmowe lekarstwa swojego ojca pomiędzy pracowników znajdującej się w pobliżu jego domu fabryki ceramiki. Drobne sumy, jakie otrzymywał od swoich rodziców, aby np. pójść do kina, rozdawał dzieciom z faveli. Kiedy zrezygnował ze studiów prawniczych, aby wstąpić do seminarium, oświadczył, że „życie, takie jakim żył i je rozumiał, nie miało sensu”. To dlatego postanowił zostać księdzem, aby stać się sługą ludzkości”, ponieważ odkrył, że „chrześcijaństwo było drogą całkowicie skupioną na miłości do bliźniego”.
Już później, kiedy hierarchia kościelna go ucisza i zawiesza w jego kapłaństwie, ksiądz Camilo Torres oświadczył, że porzucił urząd kapłanski (ale nie kapłaństwo, gdyż to jest wieczne) z tego samego powodu, dla którego kiedyś je wybrał. Nie wierzył już jednak, że wystarczy jedynie praktykować dobroczynność, dzieła miłosierdzia i dawać jałmużnę, ponieważ byłoby to tak, jakby dawać poważnie choremu na gruźlicę picie, aby tylko przestał kaszleć. Torres chciał rewolucji, miłości do bliźniego i walki o lepsze życie dla większości społeczeństwa. Dlatego, uważał, trzeba wyrwać władzę z rąk oligarchii i przekazać ją ludowi. Jeśli oligarchia zechce przekazać ją w sposób pokojowy, to obędzie się bez przemocy, ale jeśli użyje przemocy, to lud również powinien odpowiedzieć przemocą, aby wyrwać tylko władzę z rąk panujących elit. Przedtem jednak trzeba wykorzystać wszystkie środki pokojowe, sam jednak nie wierzył, aby oligarchia przekazała władzę w sposób pokojowy. Chociaż Kościół nakazuje sprawdzić, jakie byłyby skutki użycia przemocy, to jednak, według niego, skutki rewolucji nie mogłyby być wiele gorsze, aniżeli istniejąca już sytuacja z dziećmi umierającymi z głodu, dziewczynkami oddającymi się prostytucji, z siłami zbrojnymi dokonywującymi masakr bezbronnej ludności, z ciemiężcą mniejszością związaną z USA i coraz bogatszą... . Ksiądz Torres często cytował fragment z Ewangelii Mateusza 25,31-46, w którym Chrystus przedstawia kryterium, jakie użyje podczas ostatecznego sądu: „Byłem głodny i daliście mi jeść...”. Dla Torresa tekst ten ma jedynie wartość, kiedy pytamy samych siebie, żyjąc w konkretnych okolicznościach naszego życia, w jaki sposób jesteśmy zdolni dać jeść głodującej większości, ubrać nagą większość, przyjąc większość nie posiadającą dachu nad głową... . Aby to jednak stało się rzeczywistością, to wpierw trzeba było przeprowadzić w Kolumbii prawdziwą, głęboką reformę na rzecz biednej większości ludności kraju i jeśli w celu zrealizowania jej, w celu zrealizowania miłości bliźniego trzeba było wpierw dokonać rewolucji, to chrześcijanin powinien zostać rewolucjonistą.
Dziennikarzom Camilo Torres powiedział: „Jestem rewolucjonistą jako Kolumbijczyk, jako socjolog, jako chrześcijanin i jako ksiądz. Jako Kolumbijczyk, ponieważ nie chcę trzymać się w oddali od walki mojego ludu. Jako socjolog, ponieważ moje naukowe intuicje w stosunku do rzeczywistości przekonały mnie, że niemożliwe jest dojście do skutecznych i odpowiednich rozwiązań bez rewolucji. Jako chrześcijanin, ponieważ miłość do bliźniego jest istotą bycia chrześcijaninem, a pomyślności większości nie można osiągnąć bez rewolucji. Jako kapłan, ponieważ oddanie się bliźniemu, którego domaga się rewolucja, jest wymogiem braterskiego miłosierdzia, nieodzownego do celebracji mszy, która nie jest ofiarą indywidualną, ale ofiarą całego ludu Bożego za pośrednictwem Chrystusa”.
Ksiądz Camilo Torres głosił słowem i czynem miłość skuteczną, daleką od pięknego, ale pustego pustosłowia, ponieważ dla niego „wiara bez czynów jest marta” (Jakub 2,17). Był gotowy dać swoje życie za innych i tak też się stało, kiedy zginął z bronią w ręku 15 lutego 1966 roku.

 
Mirosław Kropidłowski
 

piątek, 11 października 2013

Duszpasterstwo walczące

Poniższy tekst napisany jest z pozycji prawicowych, zdecydowanie wrogich lewicy chrześcijańskiej, tym niemniej ukazuje istnienie tego zjawiska w Chile.
Duszpasterstwo walczące. O zamorskiej działalności księdza Poradowskiego (fragm. wystąpienia na okolicznościowej sesji w Kaliszu 6 czerwca 2006 roku)
Bohaterem pewnego filmu pokazywanego podczas jednego z przeglądów kina iberoamerykańskiego w Warszawie – tytuł dzieła brzmiał, jeśli się nie mylę Modlitwa już nie wystarcza” (Ya no basta con rezar) – jest katolicki kapłan, który porzuca świat bogatych, by służyć biednym. Akcja rozgrywa się w Chile na przełomie lat 60. i 70. Ostatnia scena filmu ukazuje księdza, gdy ginie prowadząc uciśniony lud do walki z ciemiężycielami ukrytymi za plecami uzbrojonych żołnierzy i policjantów.
 
Przeciw teologii wyzwolenia
Obraz, o którym mowa, znakomicie ukazuje położenie Kościoła w Chile u progu rządów socjalisty Salvadora Allende. Nędza i trudne warunki życia wielu ludzi z jednej strony, a z drugiej niemoc czy może niechęć władz do rozwiązywania problemów społecznych, popchnęły wielu księży w stronę tzw. teologii wyzwolenia. Plastycznym wyobrażeniem tego ruchu jest obraz, który – jak pisze Ryszard Kapuściński – stworzył rewolucyjny malarz argentyński” Carlos Alonso i który przedstawia Chrystusa z karabinem na ramieniu, przypominającego wyglądem i ubiorem partyzanta z Kuby, z Boliwii czy z Kolumbii. Jednym z takich partyzantów był kolumbijski ksiądz Camilo Torres, żyjący „wśród biednego latynoamerykańskiego chłopstwa, który w sutannie, z karabinem poszedł walczyć do oddziału partyzanckiego w Kolumbii i zginął”.
Przeciwstawianie się teologii wyzwolenia było jednym z najważniejszych obszarów działalności księdza Michała Poradowskiego w Chile. O działalności tej wciąż wiemy niewiele, poznajemy ją właściwie wyłącznie z licznych publikacji i kilku wywiadów. Nie jest też tajemnicą, że nie wszyscy członkowie Polonii chilijskiej przyjaźnie odnosili się do poglądów księdza, antykomunistycznych, niechętnych władzy Polski Ludowej, za to bardzo życzliwych generałowi Pinochetowi, który w 1973 roku, w wyniku zbrojnego zamachu stanu, obalił prezydenta Allende. Prawdopodobnie to właśnie sympatia księdza dla wojskowych sprawiła, że wśród zamieszkujących Chile Polaków można natknąć się na przekonanie, że „padre Miguel” był człowiekiem CIA (przeciwnicy Augusto Pinocheta nie mają wątpliwości, że bez amerykańskiej pomocy generał nic by nie zdziałał).
Uproszczone wyjaśnienie istoty teologii wyzwolenia znajdujemy w książce księdza Poradowskiego „Kościół od wewnątrz zagrożony” (Londyn, 1983): Chrystus przyszedł wyzwolić człowieka, więc chrześcijaństwo to walka o pełnię wolności człowieka. Człowiek jest niewolnikiem kapitalistycznego ustroju społeczno-gospodarczego (każdy ustrój, który nie jest socjalizmem, opiera się na wyzysku i ucisku), więc jako chrześcijanie mamy obowiązek walki z ustrojem kapitalistycznym. Ponieważ jedyną drogą do socjalizmu jest rewolucja marksistowska, więc każdy chrześcijanin powinien walczyć o zwycięstwo rewolucji marksistowskiej, jest to wręcz obowiązek religijny.
Teologia wyzwolenia znalazła wielu wyznawców, tak wśród zwykłych księży, jak i dostojników Kościoła. Również w Chile, gdzie w 1950 roku znalazł się ksiądz Poradowski, który pięć lat wcześniej musiał uciekać z Polski z obawy przed aresztowaniem przez władze komunistyczne. W Chile prężnie rozwijał się m.in. ruch Chrześcijanie na rzecz Socjalizmu. Jak pisał ks. Poradowski, należeli do niego kapłani-marksiści, którzy opowiadali się za marksizmem-leninizmem i rewolucją komunistyczną. Popierał ich abp Santiago ksiądz kardynał Raúl Silva Henríquez, dzięki czemu obejmowali kluczowe stanowiska w kurii arcybiskupiej, pracowali w duszpasterstwie akademickim, robotniczym, młodzieżowym i rodzinnym, zostawali wykładowcami w seminariach i na wydziale teologii Uniwersytetu Katolickiego w Santiago (dziś nosi imię kard. Henriqueza, który zmarł w 1999 roku) oraz proboszczami najważniejszych parafii. Wydawali pismo „Pastoral popular” (Duszpasterstwo ludowe), w którym pisali: „Mamy obowiązek brać udział w walce klasy proletariackiej, w formie zorganizowanej i zdyscyplinowanej, ze świadomością klasową, będąc zdecydowanymi do ostatecznych i wyższych konsekwencji walki rewolucyjnej”.
Marksizm wdziera się do Kościoła
Coraz większe wpływy marksizmu wśród duchowieństwa chilijskiego zbiegły się z postępowymi zmianami, jakie zaczęły zachodzić w Kościele po Soborze Watykańskim II. Jak pisze ks. Poradowski, w Chile spowiedź zastąpiono liturgią pokutną, w wyniku czego wierni odzwyczaili się od spowiedzi. Jednocześnie rozpowszechnił się zwyczaj przystępowania do Komunii (udzielanej na rękę) bez spowiedzi. Niechęć do sakramentu pokuty potęgowało też niezachowywanie tajemnicy spowiedzi przez niektórych księży marksistów. Księża marksiści nauczali wreszcie, że nie istnieje grzech osobisty, lecz tylko społeczny – to nie człowiek jest grzeszny, lecz ustrój oparty na własności prywatnej. Grzechem jest popieranie tego ustroju, a od grzechu można się uwolnić biorąc świadomy udział w rewolucji komunistycznej.
Czarowi postępu społecznego uległa także chilijska chrześcijańska demokracja. Zdaniem ks. Poradowskiego chadecja w Chile była (a wiele wskazuje, że wciąż jest) pod wpływem Jacquesa Maritaina, który w czasie hiszpańskiej wojny domowej opowiedział się po stronie lewicy, a po drugiej wojnie stał się zwolennikiem współpracy katolików z komunistami. Po śmierci Stalina ówczesny przywódca chilijskiej chadecji, Jaime Castillo Velasco, pojechał na pogrzeb do Moskwy, a po powrocie wziął udział w uroczystościach żałobnych urządzonych przez Komunistyczna Partia Chile. Kiedy w Polsce komuniści prześladowali Kościół i został uwięziony kard. Wyszyński, jedynym liczącym się chilijskim ugrupowaniem, które nie potępiło prześladowania Kościoła w Polsce była Chrześcijańska Demokracja. Przedstawiciel chadecji wyraził ubolewanie, że Kościół w Polsce nie umiał dostosować się do nowej sytuacji.
Ksiądz Poradowski tymczasem niestrudzenie zwalczał marksizm, jak mógł. Wydawał kwartalnik „Estudios sobre el comunismo” (pismo przestało się ukazywać w wyniku interwencji z kręgów kościelnych; za papieża Pawła VI Watykan starał się prowadzić pojednawczą politykę wobec Moskwy), wygłaszał wykłady, publikował książki, m.in. „Marxismo invade la Iglesia” (Valparaíso, 1974), „Marxismo en la teología” (Valparaíso, 1974), „Teología de la Liberación” (Santiago de Chile, 1974), „Karl Marx, su pensamiento y su revolución” (Santiago de Chile, 1987). Jego antymarksistowska działalność tak bardzo nie podobała się chilijskim władzom kościelnym, że w pewnej chwili poleciły „padre Miguelowi”, by wyjechał z kraju. Ale ksiądz nie pozwolił się wypędzić, przekwalifikował się na taksówkarza i tak doczekał rządów wojskowych, o czym barwnie opowiadał w znanym wywiadzie dla kwartalnika „Fronda”.
Szkodliwa wizyta Jana Pawła II
Ile zła wyrządził marksizm wśród chilijskiego duchowieństwa pokazała wizyta papieża Jana Pawła II w Chile (1-6 kwietnia 1987 roku). Przygotowywali ją niektórzy z postępowych kapłanów, być może stąd wziął się jej zaskakujący przebieg. Zanim bowiem do niej w ogóle doszło, Lewica Chrześcijańska, współpracująca z partią komunistyczną i głęboko zakorzeniona w Kościele chilijskim, tak wśród duchowieństwa, jak i świeckich, którzy zajmują wysokie stanowiska w różnych instytucjach kościelnych, rozpoczęła krzykliwą kampanię przeciw przyjazdowi papieża. Jak pisze ksiądz Poradowski w pracy „Wizyta duszpasterska Jana Pawła II w Chile” (Toronto, 1987), wielu księży marksistów i świeckich „teologów” zaczęło publikować oświadczenia w prasie krajowej i zagranicznej, aby przekonać opinie publiczną o tym, ile szkody przyniesie obecność Jana Pawła II w Chile. Jego przybycie bowiem „może jeszcze bardziej umocnić dyktaturę” twierdził np. ksiądz jezuita José Aldunate w komunistycznym dzienniku włoskim „L’Unita”. Lewica Chrześcijańska wysłała w imieniu „katolickiej młodzieży lewicowej” list otwarty do nuncjusza Watykanu w Chile, był nim wówczas abp Angelo Sodano, by zaprotestować przeciw wizycie papieża. List trafił do szkół katolickich, by zbierano pod nim podpisy, a rozpowszechniło go Duszpasterstwo Szkolne, podporządkowane Episkopatowi.
Wizytę papieża organizatorzy wykorzystywali do celów propagandowych. Przed przyjazdem Ojca św. rozpowszechniano m.in. ulotki dla dzieci, na których Dzieciątko Jezus było ubrane w mundur MIR, Ruchu Lewicy Rewolucyjnej, organizacji terrorystycznej. Także podczas samej wizyty zrobiono wiele, aby przybycie Jana Pawła II nadać wymiar bardziej polityczny niż religijny. Trasę przejazdu papieża z lotniska poprowadzono więc tak, aby można było podziwiać ubogie dzielnice, a nie nowoczesną autostradę. Na spotkaniach z Janem Pawłem II młodzież recytowała odpowiednio przygotowane świadectwa, z których wynikało, że życie w Chile jest nieustającą udręką. Taki ogląd rzeczywistości nie był jednak prawdziwy. „Bolesne, że Komisja Episkopatu ds. wizyty papieża wzięła udział w oszukiwaniu go” – zauważa więc ksiądz Poradowski..
3 kwietnia, w czasie uroczystości beatyfikacji Teresy de los Andes (Juanita Fernandez Solar, karmelitanka), pierwszej Chilijki wyniesionej na ołtarze (kanonizowanej 21 marca 1993 roku) oraz w trakcie odprawianej przez papieża Mszy św. bojówki komunistyczne sprowokowały zajścia w stołecznym Parku O’Higgins. Zdaniem ks. Poradowskiego organizatorzy uroczystości nie mogli być rozruchami zaskoczeni. Mimo to – jak się zdaje – nie zrobili nic, by im zapobiec..
 
[...]
W. Klewiec
 

Lewica chrześcijańsko-demokratyczna w Chile

Obecna PDC powstała w kręgu działaczy Partii Konserwatywnej i księży pracujących nad upowszechnieniem doktryny społecznej Kościoła. Za względu na powiązania konserwatystów z dawną oligarchiczną republika parlamentarną w szeregach tej partii i wśród sympatyzujących z nią księży, zwłaszcza jezuitów, na pograniczu partii odrodziły się grupy w większości młodzieżowe, które w późniejszych latach pod hasłami katolicyzmu społecznego przeciwstawiły się konserwatyzmowi. Wśród tych grup trzeba wymienić:
1. Grupy nie wywodzące się z Akcji Katolickiej: Dom Ludu, Akcja Społeczna, Liga Społeczna, Partia Ludowa, Grupa German (posługująca się symbolem sierpa, młota i krzyża), Partia Korporacyjno-Ludowa, Partia Społeczno-Syndykalistyczna. Ostatnie z tych organizacji nie były już wyłącznie kółkami studenckimi i powstały po upadku dyktatury gen. Ibaneza, deklarując poparcie dla republiki socjalistycznej w czerwcu 1932 r.
2. Grupy które powstały w ramach lub za pomocą Akcji Katolickiej: Spotkania Poniedziałkowe, Stowarzyszenie Narodowe Studentów Katolickich (ANEC), zrzeszające głównie studentów Uniwersytetu Katolickiego w Santiago, Zgromadzenie Propagandy Konserwatywnej, Ruch studentów Konserwatywnych, oraz grupa Odnowa działająca także w Uniwersytecie Chilijskim. Z członków wszystkich tych grup powstała organizacja - Młodzież Konserwatywna nazwana od 1936 r. Falangą Narodowa (FN). Działacze PDC uważają, że nie ma żadnego związku z hiszpańska Falangą Jose Manuela Primo de Rivery.
Istnieją jednak związki ideologiczne nowej organizacji z ruchem Primo de Rivery i z CEDA Gila Roblesa. Ideologia nowej organizacji jest antyliberalna, pozostaje pod wpływami korporacjonizmu i koncepcji społeczeństwa organicznego.
[...]
Pomimo starannie pokreślonej linii "trzeciej siły", nowa partia wchodzi w porozumienia z partiami Frontu Ludowego, zwłaszcza w okresie przewodniczenia Leightona, współpracując w przygotowaniu ustaw socjalnych. Wzmacnia to w Falandze wpływy mniejszościowej grupy działaczy pochodzących spoza Akcji Katolickiej. Od tamtego czasu w Falandze Narodowej zaznaczają się dwie tendencje: "socjalistów chrześcijańskich", którzy większy nacisk kładą na zwiększenie w Falandze udziału grup robotniczych oraz "tercerystów".
Ta ostatnia grupa wywiera znacznie większy wpływ, zwłaszcza na kształtowanie programu partii. W punktach fundamentalnych programu FN czytamy zatem: "Falanga chce, aby rzadcy rządzili i rządzeni byli posłuszni, aby sprawiedliwość społeczna stała się rzeczywistością , aby skończyły się oszustwa z podwyższanie płac, aby skończyło się politykierstwo, tak że każdy Chilijczyk zajmie miejsce odpowiadające jego zasługą, zdolnością i zawodowi, aby rozwinęło się na wielką skalę budownictwo mieszkań dla ludu, a nie dla podziału między przyjaciół i kamaryle, aby administracja publiczna została zorganizowana w celu wyrzucenia złodziei i pozostawienia w niej ludzi odpowiednich, aby komunizm zniknął z terytorium narodowego w następstwie głębokiego przekonania obywateli o jego zdradzie wobec Chile, jego instytucji republikańskich i jego ludu".
Wzrastający udział pracowników najemnych w Falandze, uczestnictwo jej działaczy w Zjednoczonej Centrali Związków Zawodowych CTCh) powoduje przesuwanie się stanowiska politycznego partii "na lewo". Bierz ona udział w rządzie prezydenta Riosa w 1942 r. Na IV Kongresie Falangi w 1946 r. kierownictwo występuje z programem zgodnym z polityką Frontu Ludowego: zwiększenia produkcji narodowej, stabilności monetarnej, poprawy warunków życia klasy robotniczej, zwiększenie akumulacji w skali kraju.
[...]
Wzrastająca heterogeniczność składu społecznego członków partii prowadzi do powstania po raz pierwszy trzech frakcji wewnętrznych. Na I kongresie Partii Chrześcijańskiej-Demokratycznej w 1959 r. zaprezentowane zostały stanowiska trzech grup, które po 1964 r. określa się mianem "rebelde" - zbuntowani, terceryści - zwolennicy polityki powiązania się z innymi partiami i koalicjami oraz oficjaliści - obejmujący działaczy skupiających wokół Freia i zwolenników porozumienia się z partiami prawicowymi.
[...]
Biorąc pod uwagę stanowiska polityczne w kręgu kierowniczych działaczy rządu i PDC, wyróżnione zostały trzy grupy: "rebelde", terceryści oraz oficjaliści. Działacze grupy "rebelde" stanowili konsekwentną lewicę partyjną. Stanowisko ich wyróżniało się tym, że charakterystyczny dla koncepcji PDC system społeczny "komunitaryzmu" uznawali za formę socjalizmu i w związku z czym dążyli do definitywnego samookreślenia się PDC jako partii lewicowej zagwarantowanego udziałem znacznej liczby kierownictwa. Byli oni również zwolennikami trwałej polityki porozumiewania z partiami robotniczymi. W 1967 roku w skład grupy "rebelde" wchodziło 17 spośród 83 deputowanych oraz 1 senator(z ogólnej liczby12). Do grupy tej należeli zazwyczaj ludzie średniego pokolenia wywodzący się przede wszystkim z dawnej Falangi Narodowej. Są w śród nich prawie wszyscy, chociaż bardzo nieliczni, deputowani pochodzenia robotniczego i chłopskiego. Pozostali wywodzą się z warstwy urzędniczej oraz drobnomieszczaństwa. W przeszłości deputowani ci, o ile można to stwierdzić, nie wchodzili w żadne kontakty z organizacjami klerykalnymi. W całej partii członków tej partii członków tej frakcji znaleźć można było przede wszystkim w departamencie chłopskim i związkowym, a szczególnie wśród młodzieży Chrześcijańsko -Demokratycznej. W tej ostatniej organizacji grupa "rebelde" stanowiła grupę dominującą bez przerwy od początku1967 do 1971 r. Lewica PDC na ogół nie zajmowała żadnych kierowniczych stanowisk w administracji chadeckiej z wyjątkiem administracji rolnej, głównie Instytutu Rolno-Hodowlanego (INDAP), gdzie korzysta z pomocy ochrony tercerystów. Ponadto w grupie "rebelde" znajdowała się część działaczy pochodzenia drobnomieszczańskiego albo deklasujący się w średniej burżuazji wiejskiej (Werner, Hurtado) stojących na stanowisku lewicowego ekstremizmu, konieczności rewolucji zbrojnej, samookreślenia partii jako awangardowej elity rewolucyjnej. Warto wskazać tu szczególnie ruch 11 Marca nazwany tak dla upamiętnienia krwawej represji strajku Kopalni Miedzi El Salvador 11 marca 1966 r. Ruch ten prowadził agitację w ramach PDC działając w ukryciu.
Działacze stojący na stanowisku terceryzmu byli zwolennikami polityki niezależnej i konsekwentnego poszukiwania "trzeciej drogi". Właśnie w ich kręgu pojawiła się po raz pierwszy koncepcja "niekapitalistycznej drogi rozwoju" pomyślanej jako określona forma ustroju pośredniego. Terceryści liczyli w składzie 7 członków, a tzw. neutraliści 11. W senacie zbliżone do nich stanowisko zajmował R. Fuentealba. W grupie tej byli również dawni falangiści oraz młodzież określająca się jako Młoda Ojczyzna. Terceryści pochodzili z burżuazji rządów Freia zajmowali ważne stanowiska w administracji państwowej: kierownictwo w Komisji Planowania ,Ministerstwie Ekonomii, większość stanowisk w instytucjach organizujących reformę rolną - INDAP i CORA i in. Jest to szczególnie wyraźne w okresie , kiedy Frei realizował reformistyczny program rozwoju gospodarczego i stabilizacji gospodarki. Do tercerystów należeli w szczególności ekonomiści z Uniwersytetu Chilijskiego i z Komisji Ekonomicznej z ONZ, którzy ten program przygotowali: Ahumada, Pinto, Sunkel, oraz twórcy reformy rolnej - Chonchol, a początkowo Trivielli ora Moreno.
Po zmianie polityki rządu w tej grupie nastąpiła polaryzacja: część tercerystów przyłączyła cię do MAPU, inni odeszli z PDC w 1971 r. jako Lewica Chrześcijańska, pozostali dołączyli się do oficjalistów.
[...]
Trzecia, najmniejsza partia robotnicza Chile - Ruch Zjednoczonej Akcji Ludowej (MAPU) powstałą w maju 1969 r. w wyniku rozłamu wywołanego w Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej przez działaczy frakcji "rebelde", po odrzuceniu nieznaczną większością głosów przez Zgromadzenie Krajowe PDC wniosku s sprawie wejścia PDC w skład bloku wyborczego partii robotniczych i ludowych. Od 1966 r. uzyskana przez nich znaczna autonomia w łonie PDC, wysiłek poświęcony analizie uwarunkowań społecznych niepowodzenia polityki "rewolucji w wolności" doprowadziły nie tylko do powstania koncepcji "niekapitalistycznej drogi rozwoju", lecz również do zbliżenia się do partii robotniczych.
Z Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej odeszli wszyscy działacze departamentu chłopskiego, większość z departamentu związkowego władz centralnych oraz prawie cała organizacja młodzieżowa z trzema ostatnimi przewodniczącymi na czele. W pierwszym okresie młodzież, a zwłaszcza studenci stanowili większość nowej partii (około 90%). Po zastąpieniu J. Chochola przez R. Ambroisa na stanowisku sekretarza generalnego, a zwłaszcza po przejściu działaczy nadających MAPU charakter lewicy chrześcijańskiej do partii, która pod taką nazwą (Lewica Chrześcijańska - IC) powstała w 1971 r. po drugim rozłamie w PDC, dominuje baza chłopska i robotnicza w MAPU oraz przeważają wpływy działaczy studenckich - marksistów.
MAPU samookreśla się w drugiej połowie 1971 r. jako partia robotnicza i marksistowsko-leninowska. Zgodnie z charakterystyką partii opublikowaną przez młodego przywódcę MAPU, Ambrosia76, uzyskała ona możliwości rozwojowe dzięki utracie kontroli przez PDC nad częścią zorganizowanych i zmobilizowanych przez nią robotników, zwłaszcza rolnych, postępującej proletaryzacji drobnomieszczaństwa oraz kryzysowi koncepcji "partyzanckich" wśród młodej drobnomieszczańskiej inteligencji. Tak więc MAPU uzyskało również wpływ wśród robotników przemysłów nowych i drobnych, wśród techników i pracujących najemnie inteligentów, a wreszcie wśród robotników wiernych katolicyzmowi.
W latach 1970-1973 była to jedyna spośród małych partii, która zdołała zakorzenić się w ruchu chłopskim (Konfederacja Jedność Robotniczo-Chłopska) oraz w CUT (4,7% głosów w 1972 r., przed Partią Radykalną). MAPU odegrała wybitną rolę w ukonstytuowaniu Jedności Ludowej, usankcjonowaniu w niej kierownictwa partii robotniczych i do początków 1972 r. zajmowała stanowisko polityczne bardzo bliskie komunistom, podkreślając znaczenie elementów demokratycznych programu Jedności Ludowej jako środka trwałego rozszerzenia bazy społecznej Ruchu .
[...]
Inny nurt w zbiorowości organizacji skrajnej lewicy stanowili lewicowi chrześcijanie: luźne organizacje o charakterze zbuntowanych "gmin chrześcijańskich". Młody kościół (Iglesia Joven) w Santiago oraz Kościół Ludu (Iglesia del Pueblo) w Valparaiso, a także kadrowa i konspirująca się quasi-partia polityczna (Ruch Camilo Torres nazywany imieniem księdza partyzanta Kolumbijskiego).
Powstały w latach 1967-1969 i zrzeszały przede wszystkim byłych członków Młodzieży Chrześcijańsko-Demokratycznej stanowiących tę samą nieliczną grupę zbuntowanej studenckiej młodzieży drobnomieszczańskiej i byłych kleryków. Opowiadały się one za udziałem chrześcijan w rewolucji socjalistycznej, uzasadnionym przez powinność etyczną, przy czym ich wizja socjalizmu była oparta na skrajnie idealistycznych przesłankach i silnie anarchizująca. Wobec Rządu Ludowego deklarowały politykę krytycznego poparcia, zbliżając się potem do Lewicy Chrześcijańskiej (1972 r.) i MIR. Powinność te prowadzono dedukcyjnie z przesłanek "Obowiązkiem każdego chrześcijanina jest być rewolucjonistą" (C. Torres) oraz "Obowiązkiem każdego rewolucjonisty jest robić rewolucję" (Druga Deklaracja Hawańska). Grupy te, podobnie jak cała skrajna lewica sprawiają wrażenie, że z całej Deklaracji Hawańskiej zapamiętały, tylko to jedno zadnie, które przecież w jej tekście jest komponentą konkretnej analizy rzeczywistości społeczno-ekonomicznej Ameryki Łacińskiej.