Odkrycie „magazynu nieuziemionego KONTAKT” było dla mnie zaskoczeniem. Pismo wydawane przez młodych ludzi współtworzących warszawskie Koło Inteligencji Katolickiej przełamuje stereotypy związane z tzw. „katolicyzmem otwartym”, czy – jak to inni określają – katolewicą. Przede wszystkim, środowisko to wprost nawiązuje do tradycji lewicy społecznej, do tego nurtu myślenia o katolicyzmie i świecie, który nie określa swojej otwartości jedynie przez „liberalne” odczytanie posoborowych zmian w Kościele.
Na rynku dostępny jest od jakiegoś czasu dwudziesty numer „KONTAKTU”. Poprzedni, „ Po lewicy Ojca”, poświęcony relacjom między Kościołem a lewicą, wzbudził spore zainteresowanie i dyskusje. Dla porządku powiem, że od tamtego czasu, tj. późnej zimy/wczesnej wiosny 2012 r. datuje się moja współpraca z tym pismem. Podkreślam to, żeby czytelnik miał jasność, na ile subiektywna i „zaangażowana” będzie ta recenzja.
Temat przewodni aktualnego numeru pisma to „Kaganiec oświaty”. Otrzymujemy zatem blok tekstów poświęconych kwestiom edukacji – postrzeganych zarówno przez pryzmat założeń społeczno-ekonomicznych neoliberalnego porządku, jak i przez kwestie obecności Kościoła w przestrzeni szkoły, czyli – w skrócie – religii (katolickiej) w szkole. Największe wrażenie zrobił na mnie wywiad z prof. Tomaszem Szkudlarkiem, „Walka klas”. Czemu dałem wyraz w felietonie dla „Nowego Obywatela”, „Idę poboczem”. Równocześnie zrobiłem z profesorem wywiad dla rodzimej redakcji (ukaże się w kolejnym numerze „NO”).
Prof. Szkudlarek, kierownik Zakładu Filozofii i Wychowania i Studiów Kulturowych w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego opisuje w rozmowie z Miszą Tomaszewskim i Pawłem Zerką skutki urynkowienia procesów zachodzących w obrębie systemu edukacyjnego, wprzęgnięcia go w neoliberalną praktykę i sposób myślenia o świecie. Walka klas w szkole? Bynajmniej, nie idzie o międzyuczniowskie spory, animozje czy przemoc. Ale o tę przemoc systemową, symboliczną i klasową, która jest dziś już naturalnym, choć kamuflowanym wyznacznikiem całego naszego życia społecznego. Interesujące zresztą w tym wywiadzie jest z jednej strony ukazanie zwycięstwa strategii indywidualistycznych, z drugiej strony pokazanie, że ten indywidualizm świetnie koresponduje z triumfem interesów klas wyższych. To daje asumpt do dyskusji, czym jest w gruncie rzeczy indywidualizm w społeczeństwach i kulturze dzisiejszego kapitalizmu: niewykluczone, że przede wszystkim fetyszem stanowiącym zamaskowaną formę triumfu nowej burżuazji. Uważne rozważenie tej kwestii proponuję także ludziom tzw. nowej lewicy.
Z kolei Ignacy Dudkiewicz w tekście „Lekcja absolutu” rozważa na ile nauczanie religii w szkole mogłoby być czymś więcej, niż tylko znakiem „dziejowej sprawiedliwości”, jaka w III RP stała się udziałem Kościoła, po latach (bardzo) trudnej koegzystencji z instytucjami państwowymi w PRL. Temat religii w szkołach znów ma szanse wrócić do debaty publicznej, po podniesieniu przez hierarchów kościelnych sprawy matury z religii. Dudkiewicz stwierdza: „najwyższy już chyba czas, by przeprowadzić całościową i uczciwą ewaluację nauki religii na podstawie dwudziestu lat, które minęły od przywrócenia katechezy do szkół. Ewaluację, do której zaproszeni zostaliby na równych prawach biskupi, katecheci, naukowcy, politycy i rodzice. (…) Zbyt wiele istnieje wątpliwości wokół nauczania religii, zarówno jego ulokowania, jak i sposobu prowadzenia, by pozostawić ich rozstrzyganie wąskiemu gronu katechetów i biskupów”. Nie znam realiów dzisiejszej katechezy, domyślam się, że rozpiętość – co do sposobów prowadzenia i merytorycznej zawartości tych lekcji – musi być jednak znaczna i w dużej mierze zależeć też od jakości samej szkoły, jako „środowiska kulturowego/społecznego”. Bardzo mnie natomiast ciekawi, ile jest tam miejsca na przedstawianie Katolickiej Nauki Społecznej. Dla atakowanej zewsząd dogmatami realnego liberalizmu młodzieży mogłoby to być bardzo interesujące doświadczenie poznawcze...
Poza blokiem głównym polecam teksty z działu „Poza Europą”, poświęcone recepcji komunizmu i partiom komunistycznym w Azji Południowej. Po pierwsze wywiad z Weroniką Rokicką, doktorantką na Wydziale Orientalistycznym UW (dwa lata spędziła w Azji Płd.). Po drugie tekst Pawła Cywińskiego (orientalisty, kulturoznawcy, podróżnika), „Nadzieja zdycha ostatnia”, poświęcony m.in. Komunistycznej Partii Nepalu (Maoiści). O jej liderze, niegdyś charyzmatycznym przywódcy partyzanckim, później premierze Nepalu, Cywiński pisze: „Trudno go dziś poznać. Znacząco przytył, tracąc przy tym posturę bojownika, zamieszkał w wytwornej willi z basenem oraz otoczył się służbą kierowców, lokajów i sprzątaczek. I niby nic się nie stało, po prostu upodobnił się do reszty nepalskich polityków, wszedł w odwieczne buty elit rządzących. Jednakże w himalajskim powietrzu zawisło pytanie o to, jak prywatny basen może wpłynąć na świadomość klasową”. Cóż, takich bohaterów walki o losy robotników znamy z własnego podwórka. Rzadko kto majednak odwagę i ochotę zapytać dzisiaj, co stało się z ich „świadomością klasową”. Wymienili ją na tantiemy od swoich niegdysiejszych zasług, faktycznych i wyobrażonych. Ale tekst Cywińskiego – podkreślę – nie koncentruje się na personaliach. Polecam.
Warto także wyróżnić dział „»M« jak mieszkanie”, a w nim teksty Piotra Ciszewskiego (lewica.pl, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów”) i Błażeja Lenkowskiego („Liberté!”). Skąd pomysł na ten – nomen omen – blok artykułów, dotyczących warszawskiego podwórka? Wyjaśnia Cyryl Skibiński z „KONTAKTU”: „choć kwestia uporządkowania skutków dekretu Bieruta jest niezwykle ważna, to problem z niewydolnością miejskiej polityki mieszkaniowej się nie kończy. [Piotr Ciszewski] musiał zmierzyć się z zarzutami kierowanymi pod adresem lewicy, jakoby kreśliła ona projekty całkowicie oderwane od rzeczywistości. [Błażej Lenkowski] odważył się podjąć temat, który z niejasnych powodów środowiska gospodarczych liberałów omijały dotąd szerokim łukiem, godząc się tym samym na zmonopolizowanie dyskusji nad polityką mieszkaniową przez swoich ideologicznych przeciwników”. Nieco złośliwie powiem, że powody tej strategii nie są wcale takie niejasne i można je w jakiejś mierze wyjaśnić, parafrazując znane zawołanie: dyskusje wasze, kamienice nasze...
Co jeszcze? Nie chcę pozbawiać czytelników i pożytku i satysfakcji z lektury dwudziestego numeru „KONTAKTU”. Wiem, że jesteśmy dziś otoczeni i zachęcani do lektury mnóstwa prasy, książek, blogów, itd., itp. A niejednokrotnie nawał obowiązków, zawodowych i domowych odbiera nam możliwość i lektury i refleksji nad nią. Ale dla osób uczestniczących w intelektualnym życiu tzw. lewicy chrześcijańskiej „KONTAKT” jest lekturą obowiązkową, by znów nawiązać do edukacyjnej tematyki tego numeru. Trzeba znaleźć na nią czas, bo to właściwie jedyne tego rodzaju pismo w rodzimej przestrzeni idei. Tytuł tworzą ludzie bardzo młodzi. Pytanie, czy będą mieli czas, ochotę, intelektualną pasję by tworzyć to pismo/takie pismo za lat 5, 10, 15. Czy będzie im wtedy jeszcze po drodze z dzisiejszymi poglądami? A może stworzą projekt o wiele większy, ambitniejszy? To się okaże.
I jeszcze jedno. Koniecznie: artykuł „Wykluczeni mimo pomocy” Rafała Bakalarczyka i wywiad z ks. Tomášem Halíkiem, „Cierpliwość wobec tajemnicy”.
Krzysztof Wołodźko
Nie KOŁO inteligencji katolickiej a Klub Inteligencji Katolickiej. To istotne gdy się patrzy na historyczny kontekst tego środowiska
OdpowiedzUsuń