Fragment księgi pamiątkowej klasy maturalnej
szkoły jezuitów w Colegio de Belen :
FIDEL CASTRO RUZ (1942—1945)
Wyróżniał się zawsze we wszystkich przedmiotach humanistycznych. Doskonały kolega, był prawdziwym sportowcem broniącym, zawsze mężnie i dumnie sztandaru szkoły. Potrafił zaskarbić sobie podziw i sympatię wszystkich. Ma się poświęcić studiom na wydziale prawa i nie wątpimy, że wspaniale zapisze karty swego życia. Fidel ma talent i nie zmarnuje go.
Wyróżniał się zawsze we wszystkich przedmiotach humanistycznych. Doskonały kolega, był prawdziwym sportowcem broniącym, zawsze mężnie i dumnie sztandaru szkoły. Potrafił zaskarbić sobie podziw i sympatię wszystkich. Ma się poświęcić studiom na wydziale prawa i nie wątpimy, że wspaniale zapisze karty swego życia. Fidel ma talent i nie zmarnuje go.
Fidel Castro odznaczył się nie tylko na losach
swego kraju ale także świata w tym na losie największego imperium XX
wieku – USA.
XXX
Zmieniając się z nacjonalisty w komunistę pozostał niewątpliwie
chrześcijaninem dystansując się od religii na tyle na ile wymagała tego realizacja
jego ideałów wynikających z chrześcijaństwa poznanego przez niego w szkole
jezuitów faktycznie porzuconych przez kościoły z chwilą zawarcia sojuszu
z cesarstwem rzymskim. Na pewno na jego poglądach odbiła się uzyskana u
jezuitów wiedza o poglądach pierwszych chrześcijan i to pewnie one przypadły mu
wbrew woli jego nauczycieli do serca i wytyczyły drogę zyciową.
Dobitnie wyraził to w czasie swej wizyty w 1971 roku w Chile
Salvadora Alliende :
"tysiąckroć więcej jest zbieżności między chrystianizmem a
komunizmem niż może być między chrystianizmem a kapitalizmem"
W 1996 roku Fidel Castro odwiedził Papieża Jana Pawła II w
Rzymie.
W 1999 roku Papież Jan Paweł II odwiedził Kubę.
Fidel Castro będąc komunistą pozostał ideologiem chrześcijaństwa. Odpowiedział kościołowi radykalnymi działaniami na tyle na ile stykał się z ze średniowiecznym zachowaniem i brakiem elastyczności kościoła wobec potrzeb społecznych i proponowanego przez niego systemu na Kubie.
W 1999 roku Papież Jan Paweł II odwiedził Kubę.
Fidel Castro będąc komunistą pozostał ideologiem chrześcijaństwa. Odpowiedział kościołowi radykalnymi działaniami na tyle na ile stykał się z ze średniowiecznym zachowaniem i brakiem elastyczności kościoła wobec potrzeb społecznych i proponowanego przez niego systemu na Kubie.
_________________________________________________________________________________________________
xxx
Do dziś świat pasjonuje się treścią dwudziestotrzygodzinnej
rozmowy Fidela Castro z 1985 roku z brazylijskim dominikaninem bratem
Frei Betto. w którym Fidel Castro powiedział między innymi: "...Można,
jak sądzę, być komunistą, nie przestając być chrześcijaninem"... .
x
x
- Frei Betto (
Carlos Alberto Libari Christo )
Brazylijski duchowny katolicki urodzony w 1944 roku w Belo
Horizonte, Od trzynastego roku życia związany z ruchem młodzieżowym , w latach
1962 – 1964 przewodniczący organizacji pod nazwą Studencka Młodzież Katolicka.
Z wykształcenia dziennikarz, filozof i teolog. Wielokrotnie za panowania
dyktatury wojskowej w Brazylii więziony. Od 1974 roku organizator podstawowych
wspólnot kościelnych między innymi Duszpasterstwa Robotniczego. Związany z
Międzynarodowym Stowarzyszeniem Ekumenicznym Teologów Trzeciego Świata. jeden z
głównych głosów sprawiedliwości społecznej w Ameryce Łacińskiej. Autor
kilkudziesięciu ksiązek tłumaczonych na wiele języków świata. Do dziś
przyjaciel Fidela Castro.
Zapisem rozmowy jest książka Frei Beto "Fidel Castro i
Religia ". Książka doczekała się wielu wydań w Europie Zachodniej i
Ameryce Łacińskiej. Niżej zamieszczam wybrane fragmenty wywiadu w oparciu o
wydanie w Polsce przez Instytut Wydawniczy PAX Warszawa 1986 będące
tłumaczeniem wydania na Kubie z 1985 roku.
FIDEL I RELIGIA ( str 286 – 296 )
xx
FREI
BETTO:....... Co pan sądzi o osobie Jezusa Chrystusa?
xx
FIDEL CASTRO: No cóż, opowiedziałem ci już historię mojej
edukacji, moich kontaktów z religią, z Kościołem. Imię Jezusa Chrystusa było
jednym z imion najbardziej mi znanych, swojskich, od czasu, gdy już zaczynałem
coś rozumieć, słyszałem je w domu, w szkole, przez całe dzieciństwo i młodość.
W ciągu całego mojego życia rewolucjonisty — nawet jeśli, jak już mówiłem, nie
doszedłem do wiary religijnej, a cały mój wysiłek, moja uwaga skierowana była
na ukształtowanie w sobie wiary politycznej, do której doszedłem poprzez własne
przekonania; nie można zresztą własnymi siłami dojść do koncepcji religijnej,
ale można własnymi siłami dojść do ugruntowania swoich przekonań
politycznych i rewolucyjnych — a więc w
ciągu całego życia nigdy nie dostrzegałem na gruncie politycznym i
rewolucyjnymi sprzeczności między ideami, które głosiłem, a ideami owego
symbolu, owej nadzwyczajnej postaci, tak mi bliskiej od czasu, gdy zacząłem
czynić użytek z rozumu. Zwracałem jednak uwagę raczej na rewolucyjne aspekty doktryny
chrześcijańskiej i myśli Chrystusa; nieraz w ciągu tych lat miałem okazję mówić
o związku, jaki istnieje między myślą chrześcijańską a myślą rewolucyjną.
Wielokrotnie przytaczałem różne przykłady. Wykorzystywałem na przykład takie zdanie Chrystusa: „Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogaczowi wejść do Królestwa Niebieskiego". Zdarzało mi się słyszeć, jak niektórzy ludzie, wśród nich również duchowni, interpretując to zdanie usiłowali dowieść, że Chrystus, gdy to mówił, nie miał na myśli małej igły, jaką wszyscy znają, gdyż jest niemożliwe, aby wielbłąd przeszedł przez ucho igły, a więc musi to znaczyć coś innego, należy to interpretować w inny sposób.
Wielokrotnie przytaczałem różne przykłady. Wykorzystywałem na przykład takie zdanie Chrystusa: „Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogaczowi wejść do Królestwa Niebieskiego". Zdarzało mi się słyszeć, jak niektórzy ludzie, wśród nich również duchowni, interpretując to zdanie usiłowali dowieść, że Chrystus, gdy to mówił, nie miał na myśli małej igły, jaką wszyscy znają, gdyż jest niemożliwe, aby wielbłąd przeszedł przez ucho igły, a więc musi to znaczyć coś innego, należy to interpretować w inny sposób.
xxx
FREI BETTO: Niektórzy bibliści mówią, że oznacza to wąski zaułek,
jeden z tych, które do dziś są w Jerozolimie, w Palestynie, w centrum
Bejrutu, i że wielbłądy tylko z wielkim
trudem mogły przez nie przejść. Dlaczego jednak nikt nie kwestionuje trudności,
jakie bogacz ma z wejściem do Królestwa Niebieskie go? Jest to niezaprzeczalne.
I nie znaczy to, Comandante, z teologicznego punktu widzenia, że Jezus
dyskryminował bogaczy; znaczy to, że Jezus dokonał opcji na rzecz ubogich. Bóg
postanowił się wcielić w Jezusa w społeczeństwie nacechowanym nierównością
społeczną; mógłby On urodzić się w Rzymie, w rodzinie cesarskiej, mógłby
urodzić się w rodzinie żydowskich obszarników, mógłby urodzić się wśród warstw
średnich, ale wolał urodzić się wśród ubogich, jako syn cieśli, który z
pewnością pracował przy budowie ówczesnej Brasilii czyli Tyberiady, miasta
wzniesionego w hołdzie cesarzowi Tyberiuszowi, za panowania którego urodził się
Jezus. Jest interesujące, że Tyberiada leży nad brzegiem jeziora Genezaret,
gdzie Jezus spędził większość swego życia i gdzie przeważnie działał. Nie ma
jednak ani jednej wzmianki w Ewangelii, że Jezus odwiedził to miasto. Cóż więc
twierdzimy? Twierdzimy, że Jezus dokonał bezwarunkowej opcji na rzecz ubogich.
Otóż przemawia On do wszystkich ludzi, bogatych i biednych, ze specyficznej
pozycji społecznej, z pozycji interesów ubogich; innymi słowy, nie jest to
mowa neutralna, uniwersalistyczna, abstrakcyjna, jest to mowa, która
odzwierciedla interesy ówczesnych warstw uciskanych. A więc, aby bogacz znalazł
miejsce u boku Jezusa, musi najpierw dokonać opcji na rzecz ubogich. W całej
Ewangelii nie ma ani jednego przykładu, aby Jezus przyjął do swego otoczenia
bogacza, nie postawiwszy mu warunku opowiedzenia się po stronie ubogich.
Mógłbym przytoczyć trzy przykłady. Pierwszy przykład młodego bogacza, który był
prawie święty, bo wypełniał wszystkie przykazania, ale Jezus ostatecznie mu
powiedział: słuchaj, człowieku, czegoś, ci jeszcze brak. Idź i sprzedaj co
masz, potem rozdaj ubogim, a potem pójdź za mną. Myślę, że wielu dzisiejszych
księży powiedziałoby: jeśli pan wypełnia wszystkie przykazania, niech pan idzie
z nami, niech pan pozostanie z nami, a z czasem pan się poprawi. Ale Jezus był
trochę bardziej od nas radykalny, najpierw powiedział temu człowiekowi: idź,
spełnij swój obowiązek wobec ubogich, a potem przyjdź. Drugi przykład dotyczy
owego bogacza, który zaprosił Jezusa do swego domu. Jezus nie miał uprzedzeń,
ale był konsekwentny przybył do domu Zacheusza nie po to, by wychwalać ewentualną
ceramikę perską lub egipskie figurki, które ów z pewnością miał, ale mu
powiedział: Zacheuszu, jesteś złodziejem, okradłeś biednych. A Zacheusz,
pragnąc żyć z Nim w zgodzie, oddał połowę swego mienia biednym i zwrócił w
czwórnasób to, co ukradł. Czyli praktykowanie sprawiedliwości jest pierwszym
warunkiem pójścia za Jezusem. Trzecim przykładem są kazania Jana Chrzciciela,
który przygotowywał przybycie Chrystusa. Jego nauki zaczynają się od
praktykowania sprawiedliwości. Ludzie chcą się nawrócić; nie pytają w co mają
wierzyć, ale co mają robić, a Jan odpowiada: ten, kto ma dwa płaszcze, niech
da jeden temu, kto nie ma żadnego; ten kto ma talerz strawy, niech połowę odda
temu, kto nie ma nic do jedzenia. Trzeba więc wyjaśnić, że uniwersalność nauki
Jezusa jest uniwersalnością, której podstawą jest pewna opcja, pewna bardzo
specyficzna pozycja polityczno-spoleczna, którą jest sprawa ubogich.
xxx
FIDEL CASTRO: Wysłuchałem z wielkim zainteresowaniem tego, co
powiedziałeś, jest w tym głęboka myśl. Mógłbym jednak zgłosić pewne
zastrzeżenie natury matematycznej: bogacz nigdy nie mógłby oddać cztery razy
tyle co ukradł, gdyż wszystko to, co bogacz posiada, jest zazwyczaj ukradzione,
a jeśli to nie on ukradł, ukradli jego rodzice lub dziadkowie, jest więc
niemożliwe aby mógł — jeśli wszystko, co ma, jest kradzione — pomnożyć przez
cztery, to, co ukradł i oddać, chyba że będzie musiał znów ukraść cztery razy
więcej, aby dotrzymać tej obietnicy.
xxx
FREI BETTO: Powtarza pan zdanie świętego Ambrożego z pierwszych
wieków.
xxx
FIDEL CASTRO: Miło mi, że się zgadzamy. No dobrze, co ja o tym
myślę? Być może jest to złe tłumaczenie Biblii, być może to wina tłumaczy,
którzy nie wzięli pod uwagę, co po hiszpańsku znaczy ucho igielne. Rozumiem, że
wiele zdań w Biblii ma związek z otoczeniem, ze społeczeństwem, w którym się
żyło, z obyczajami, ale nie wiem, jak tego można by w tym wypadku dowieść. W
każdym razie ktoś dobrze znający się na religii, i języku musiałby
przeanalizować, czy naprawdę chodziło o
ucho igielne, które wszyscy znają w naszym języku, choć w krajach mówiących po
hiszpańsku nie znamy nawet wielbłądów, jakkolwiek mamy pojęcie, cer to jest
wielbłąd. W każdym razie podoba mi się ta interpretacja owego zdania, jaką dali
tłumacze i jak ja je rozumiem. Sądzę ponadto, że ta interpretacja absolutnie zgadza
się z tym, co poza tym głosi Chrystus, jest utrzymana w, tym samym duchu: jak
już mówiłeś, Chrystus nie wybrał bogatych, aby głosić swoją naukę, wybrał
dwunastu ludzi pracy, ubogich i nieuczonych, to znaczy wybrał ówczesnych
proletariuszy, lub w najlepszym razie skromnych ludzi pracujących na własny
rachunek, bo niektórzy z nich byli rybakami. Byli to naprawdę ludzie ubodzy,
wszyscy bez wyjątku, jak powiedziałeś. Czasem odwoływałem się też do cudów
Chrystusa, mówiłem tak: Chrystus pomnożył ryby i chleb, aby nakarmić lud. I
właśnie to samo i chcemy uczynić dzięki
Rewolucji i socjalizmowi: pomnożyć ryby i chleb, aby zapewnić ludowi
wyżywienie; pomnożyć szkoły, nauczycieli, lekarzy; pomnożyć fabryki, uprawne
pola, miejsca pracy; pomnożyć produkcję przemysłu i rolnictwa; pomnożyć ośrodki
badań naukowych właśnie w tym samym celu.
Wspominałem też przypowieść o owym bogaczu zatrudniającym robotników; jednym zapłacił po denarze, bo pracowali cały dzień, drugim zapłacił po denarze, choć pracowali pół dnia, a pozostałym też zapłacił po denarze, choć pracowali pół popołudnia. Przypowieść zawiera krytykę tych, którzy nie zgadzali się z tym sposobem zapłaty. Sądzę, że jest to właśnie forma komunistyczna; idzie ona dalej niż to, co zakładamy w socjalizmie, gdyż w socjalizmie istnieje zasada wynagradzania według zdolności i pracy, a w komunizmie — każdemu według jego potrzeb. Płacenie denara każdemu, kto pracował owego dnia, oznacza rozdzielenie środków według potrzeb, a więc jest to formuła typowo komunistyczna i Sądzę, że również wiele innych ustępów z nauk Chrystusa, jak na przykład Kazania na Górze, nie można interpretować inaczej, niż zgodnie z tym, co ty nazywasz opowiedzeniem się po stronie ubogich. Kiedy Chrystus powiedział: błogosławieni, którzy łakną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni; błogo sławieni, którzy cierpią, albowiem oni pocieszeni będą; błogosławieni cisi, albowiem, oni posiądą ziemię; błogosławieni ubodzy, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie — nie obiecywał Królestwa Niebieskiego bogatym, lecz biednym, i nie sądzę, aby w tym kazaniu Chrystusa mógł również być popełniony błąd w tłumaczeniu lub interpretacji. Uważam, że pod Kazaniem na Górze mógłby się podpisać Karol Marks.
Wspominałem też przypowieść o owym bogaczu zatrudniającym robotników; jednym zapłacił po denarze, bo pracowali cały dzień, drugim zapłacił po denarze, choć pracowali pół dnia, a pozostałym też zapłacił po denarze, choć pracowali pół popołudnia. Przypowieść zawiera krytykę tych, którzy nie zgadzali się z tym sposobem zapłaty. Sądzę, że jest to właśnie forma komunistyczna; idzie ona dalej niż to, co zakładamy w socjalizmie, gdyż w socjalizmie istnieje zasada wynagradzania według zdolności i pracy, a w komunizmie — każdemu według jego potrzeb. Płacenie denara każdemu, kto pracował owego dnia, oznacza rozdzielenie środków według potrzeb, a więc jest to formuła typowo komunistyczna i Sądzę, że również wiele innych ustępów z nauk Chrystusa, jak na przykład Kazania na Górze, nie można interpretować inaczej, niż zgodnie z tym, co ty nazywasz opowiedzeniem się po stronie ubogich. Kiedy Chrystus powiedział: błogosławieni, którzy łakną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni; błogo sławieni, którzy cierpią, albowiem oni pocieszeni będą; błogosławieni cisi, albowiem, oni posiądą ziemię; błogosławieni ubodzy, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie — nie obiecywał Królestwa Niebieskiego bogatym, lecz biednym, i nie sądzę, aby w tym kazaniu Chrystusa mógł również być popełniony błąd w tłumaczeniu lub interpretacji. Uważam, że pod Kazaniem na Górze mógłby się podpisać Karol Marks.
xx
FREI BETTO: W wersji świętego Łukasza mówi się nie tylko
„Błogosławieni ubodzy", ale również: „Biada wam, bogacze" .
xxx
FIDEL CASTRO: Nie wiem, czy w jakiejś wersji tego kazania znajduje
się to zdanie. Mówisz, że jest to wersja świętego Łukasza. Nie przypominam
sobie takiego sformułowania.
xxx
FREI BETTO: Pan. zna na pewno wersję świętego Mateusza, ona jest
bardziej znana.
xxx
FIDEL CASTRO: Być może ta wersja w owym czasie była
odpowiedniejsza, by wychować nas w duchu bardziej konserwatywnym. Powiedziałeś
coś bardzo głębokiego, powiedziałeś, że trudno zrozumieć, jak bogacz może wejść
do Królestwa Niebieskiego, jeśli weźmie się pod uwagę cechy towarzyszące
mentalności bogacza: brak solidarności, brak wrażliwości, egoizm, cały zespół
grzechów popełnianych przez bogaczy w różnych dziedzinach. Sądzę, że
rzeczywiście powiedziano bardzo jasno, co powinni robić bogacze, aby być
dobrymi chrześcijaninami i aby osiągnąć Królestwo Niebieskie. To w naukach
Chrystusa zostało wiele razy powtórzone.
Trzeba także wziąć pod uwagę, że jest wiele książek z zakresu historii i literatury — jedne były napisane przez świeckich, inne przez duchownych — które przedstawiają męczeństwo, jakie ponosili chrześcijanie w pierwszych wiekach. Wszyscy mieli możność zapoznania się z tymi wydarzeniami i sądzę, że męczeństwo było jedną z rzeczy — pamiętam to dobrze z lat szkolnych — którymi Kościół najbardziej się szczycił: martyrologią nie tylko pierwszych lat, ale martyrologią w ciągu całych dziejów Kościoła.
Sądzę, że nie ulega żadnej wątpliwości, ani nie jest kwestią zwykłej interpretacji to, że chrześcijaństwo było religią niewolników, uciskanych, ubogich, którzy żyli w katakumbach, byli skazywani na najokrutniejsze kary, pożerani w cyrkach przez lwy i inne dzikie bestie, którzy przez stulecia cierpieli wszelkie prześladowania i represje. Była to nauka uważana przez Cesarstwo Rzymskie za rewolucyjną, dlatego też stała się, obiektem najsroższych prześladowań. Zawsze widziałem w tym wiele podobieństwa do historii komunistów, którzy od czasu, gdy komunizm pojawił się jako doktryna polityczna i rewolucyjna, byli również obiektem okrutnych prześladowań, tortur i zbrodni. Wielką prawdą historyczną jest to, że ruch komunistyczny ma również cały legion męczenników poległych W walce o zmianę niesprawiedliwego systemu społecznego. Wszędzie, tak jak pierwsi chrześcijanie, komuniści byli ofiarami niegodziwych oszczerstw i zaciekłych represji. Jeśli chodzi o nowszą historię, to wiemy, co się działo w następstwie Komuny Paryskiej, która pod koniec ubiegłego wieku była próbą francuskich robotników ustanowienia socjalizmu w swej ojczyźnie. Napisano grube tomy, zgromadzono wiele dokładnie sprawdzonych faktów świadczących o bohaterstwie tych ludzi, pisano o tysiącach komunistów torturowanych i mordowanych przez burżuazję i klasy uciskające z pomocą Cesarstwa Niemieckiego, które właśnie dokonało inwazji na Francję. Historia pamięta również, ilu komunistów, socjalistów, bojowników lewicy zostało rozstrzelanych po wojnie domowej w Hiszpanii, i co działo się wielu krajach Europy pod okupacją nazistowską: zamordowano nie tylko miliony Żydów, kierując się niesłusznymi i nikczemnymi teoriami o rzekomo wyższej rasie, oskarżeniami i nienawiścią pozbawionymi absolutnie wszelkich racjonalnych podstaw — moim zdaniem zrodziło się to z haniebnych przesądów istniejących na przestrzeni dziejów — każdego, kto tylko pachniał komunistą, wtrącano do więzienia, torturowano i rozstrzeliwano. Bardzo niewielu z tych, którzy wpadli w ręce nazistów, udało się uratować życie, bardzo niewielu ocalało, ale wszyscy potrafili walczyć i umierać z wielkim heroizmem. W Związku Radzieckim naziści wymordowali miliony ludzi, nie wyłączając starców, kobiet i dzieci, tylko dlatego, że byli obywatelami socjalistycznego państwa. Ale nie tylko maziści zabijali komunistów w" Europie. Kapitalizm represjonował, torturował i zabijał komunistów, mężczyzn i kobiety, we wszystkich krajach, w Afryce Południowej, Korei Południowej, Wietnamie, w Chile, Argentynie, Paragwaju, Gwatemali, Salwadorze, Sudanie, Indonezji, na samej Kubie przed Rewolucją, w dziesiątkach krajów, wszędzie, gdzie w ciągu ostatnich 150 lat klasy panujące i wyzyskujące obawiały się utraty swoich przywilejów i postępowały dokładnie tak, jak postępowano z chrześcijanami w pierwszych wiekach naszej ery. Sądzę więc, że można przeprowadzić porównanie między prześladowaniem za przekonania religijne, które w gruncie rzeczy były też ideami politycznymi niewolników i ciemiężonych w Rzymie, a systematycznymi i brutalnymi prześladowaniami, których ofiarami w czasach nowożytnych byli nosiciele politycznych idei robotników i chłopów, czyli komuniści. Tak jak obecnie najbardziej znienawidzonym przez reakcjonistów słowem jest „komunista", tak w tamtejszej epoce było nim słowo „chrześcijanin".
Trzeba także wziąć pod uwagę, że jest wiele książek z zakresu historii i literatury — jedne były napisane przez świeckich, inne przez duchownych — które przedstawiają męczeństwo, jakie ponosili chrześcijanie w pierwszych wiekach. Wszyscy mieli możność zapoznania się z tymi wydarzeniami i sądzę, że męczeństwo było jedną z rzeczy — pamiętam to dobrze z lat szkolnych — którymi Kościół najbardziej się szczycił: martyrologią nie tylko pierwszych lat, ale martyrologią w ciągu całych dziejów Kościoła.
Sądzę, że nie ulega żadnej wątpliwości, ani nie jest kwestią zwykłej interpretacji to, że chrześcijaństwo było religią niewolników, uciskanych, ubogich, którzy żyli w katakumbach, byli skazywani na najokrutniejsze kary, pożerani w cyrkach przez lwy i inne dzikie bestie, którzy przez stulecia cierpieli wszelkie prześladowania i represje. Była to nauka uważana przez Cesarstwo Rzymskie za rewolucyjną, dlatego też stała się, obiektem najsroższych prześladowań. Zawsze widziałem w tym wiele podobieństwa do historii komunistów, którzy od czasu, gdy komunizm pojawił się jako doktryna polityczna i rewolucyjna, byli również obiektem okrutnych prześladowań, tortur i zbrodni. Wielką prawdą historyczną jest to, że ruch komunistyczny ma również cały legion męczenników poległych W walce o zmianę niesprawiedliwego systemu społecznego. Wszędzie, tak jak pierwsi chrześcijanie, komuniści byli ofiarami niegodziwych oszczerstw i zaciekłych represji. Jeśli chodzi o nowszą historię, to wiemy, co się działo w następstwie Komuny Paryskiej, która pod koniec ubiegłego wieku była próbą francuskich robotników ustanowienia socjalizmu w swej ojczyźnie. Napisano grube tomy, zgromadzono wiele dokładnie sprawdzonych faktów świadczących o bohaterstwie tych ludzi, pisano o tysiącach komunistów torturowanych i mordowanych przez burżuazję i klasy uciskające z pomocą Cesarstwa Niemieckiego, które właśnie dokonało inwazji na Francję. Historia pamięta również, ilu komunistów, socjalistów, bojowników lewicy zostało rozstrzelanych po wojnie domowej w Hiszpanii, i co działo się wielu krajach Europy pod okupacją nazistowską: zamordowano nie tylko miliony Żydów, kierując się niesłusznymi i nikczemnymi teoriami o rzekomo wyższej rasie, oskarżeniami i nienawiścią pozbawionymi absolutnie wszelkich racjonalnych podstaw — moim zdaniem zrodziło się to z haniebnych przesądów istniejących na przestrzeni dziejów — każdego, kto tylko pachniał komunistą, wtrącano do więzienia, torturowano i rozstrzeliwano. Bardzo niewielu z tych, którzy wpadli w ręce nazistów, udało się uratować życie, bardzo niewielu ocalało, ale wszyscy potrafili walczyć i umierać z wielkim heroizmem. W Związku Radzieckim naziści wymordowali miliony ludzi, nie wyłączając starców, kobiet i dzieci, tylko dlatego, że byli obywatelami socjalistycznego państwa. Ale nie tylko maziści zabijali komunistów w" Europie. Kapitalizm represjonował, torturował i zabijał komunistów, mężczyzn i kobiety, we wszystkich krajach, w Afryce Południowej, Korei Południowej, Wietnamie, w Chile, Argentynie, Paragwaju, Gwatemali, Salwadorze, Sudanie, Indonezji, na samej Kubie przed Rewolucją, w dziesiątkach krajów, wszędzie, gdzie w ciągu ostatnich 150 lat klasy panujące i wyzyskujące obawiały się utraty swoich przywilejów i postępowały dokładnie tak, jak postępowano z chrześcijanami w pierwszych wiekach naszej ery. Sądzę więc, że można przeprowadzić porównanie między prześladowaniem za przekonania religijne, które w gruncie rzeczy były też ideami politycznymi niewolników i ciemiężonych w Rzymie, a systematycznymi i brutalnymi prześladowaniami, których ofiarami w czasach nowożytnych byli nosiciele politycznych idei robotników i chłopów, czyli komuniści. Tak jak obecnie najbardziej znienawidzonym przez reakcjonistów słowem jest „komunista", tak w tamtejszej epoce było nim słowo „chrześcijanin".
xxx
FREI BETTO: Ja sam straciłem swego współbrata, dominikanina, brata
Tito, który zmarł na wygnaniu na skutek okrutnych tortur, jakie mu zadano w
Brazylii i dziś uważa się go za symbol wszystkich ofiar tortur. Oprawcy na
zawsze utkwili mu w świadomości i we Francji widział wszędzie oprawców, aż po
okrutnych cierpieniach powiesił się. W czasie tortur zachowywał całkowite
milczenie. Jego kaci mówili mu: „Nie zabijemy cię, przez całe swoje życie
będziesz płacił za swoje milczenie". Chciałbym pana o czymś poinformować:
zostały już opublikowane książki o męczennikach w Ameryce Środkowej i Ameryce
Południowej, zamordowanych przez dyktatury wojskowe. Są to nasi ludowi święci.
W Brazylii byt nawet pewien robotnik, który przypadkiem nazywał się Santo Diaz
*[ * Santo znaczy po hiszpańsku „święty", ale funkcjonuje też jako imię
własne (przyp. tłum.).,] został zamordowany w czasie organizowania strajku i
jego obraz znajduje się w wielu kościołach,.
xxx
FIDEL CASTRO: Opowiedziałeś mi historię dominikanina, który był
torturowany i który z ogromnym męstwem zniósł wszystkie cierpienia. W
rzeczywistości nie tylko w krajach Europy, Ameryki Łacińskiej i Trzeciego Świata zdarzają się takie
rzeczy, lecz także w samych Stanach Zjednoczonych: nie możemy zapominać o
maccartyzmie, o prześladowaniach komunistów, którzy byli wyrzucani prawie z
każdej pracy, którym uniemożliwiono działalność na bardzo wielu polach, którzy
byli więzieni, represjonowani, prześladowani, obrzucani oszczerstwami, a w
kilku przypadkach nawet posłani na krzesło elektryczne. Nie można też
zapominać, że święto l Maja zostało ustanowione właśnie po zamordowaniu
robotników z Chicago, którzy zorganizowali strajk w obronie interesów ludzi
pracy. Jeśli chodzi o nowsze czasy, to cała świadoma ludzkość pamięta o
odrażającym mordzie popełnionym na małżeństwie Rosenbergów.
W tym też sensie dostrzegałem zawsze tak wielkie podobieństwo między represjami, jakie spotkały nowoczesnych rewolucjonistów i pierwszych chrześcijan, nie widziałem nigdy różnicy między postępowaniem ciemiężycieli w tamtej i tej fazie historii. Odmienny był tylko moment rozwoju społeczeństwa ludzkiego": tamto było społeczeństwem niewolniczym, to — kapitalistycznym. Nie mogłem znaleźć żadnej sprzeczności między tamtymi naukami, które tak mocno' przyjęły się w owej epoce, a tym, co my głosimy w dzisiejszych czasach. Czuję wielką sympatię do owych idei, do owej epoki, podziw dla tego sposobu postępowania, dla historii owych chrześcijan i widzę, że postępowali oni podobnie jak komuniści w naszej epoce. Widziałem to, widzę i będę zawsze widział. Obserwując wasze wysiłki, obserwując twoją własną pracę, walkę, odczyty, oraz działalność wielu innych duchownych w całej Ameryce, utwierdzam się coraz bardziej w tym przekonaniu.
W tym też sensie dostrzegałem zawsze tak wielkie podobieństwo między represjami, jakie spotkały nowoczesnych rewolucjonistów i pierwszych chrześcijan, nie widziałem nigdy różnicy między postępowaniem ciemiężycieli w tamtej i tej fazie historii. Odmienny był tylko moment rozwoju społeczeństwa ludzkiego": tamto było społeczeństwem niewolniczym, to — kapitalistycznym. Nie mogłem znaleźć żadnej sprzeczności między tamtymi naukami, które tak mocno' przyjęły się w owej epoce, a tym, co my głosimy w dzisiejszych czasach. Czuję wielką sympatię do owych idei, do owej epoki, podziw dla tego sposobu postępowania, dla historii owych chrześcijan i widzę, że postępowali oni podobnie jak komuniści w naszej epoce. Widziałem to, widzę i będę zawsze widział. Obserwując wasze wysiłki, obserwując twoją własną pracę, walkę, odczyty, oraz działalność wielu innych duchownych w całej Ameryce, utwierdzam się coraz bardziej w tym przekonaniu.
xxx
FREI BETTO: Powiedział pan kiedyś, że ten, kto się oddala od
ubogich, oddala się od Chrystusa. Nie wiem, czy pan zdaje sobie sprawę z tego,
możliwe, ze nie, iż jest to nie tylko bardzo znane zdanie, ale że stało się ono
również fundamentem teologii wyzwolenia. Co więcej, to pana zdanie zbiega się
ze słowami Jana Pawła II z encykliki Laborem Exercens, która traktuje o pracy
ludzkiej i potwierdza raz jeszcze, że wierność Kościołowi Chrystusowemu
sprawdza się w zaangażowaniu na rzecz ubogich.
xxx
FIDEL CASTRO: Powiedziałem to mniej więcej dwadzieścia pięć, a
może dwadzieścia sześć lat temu. Pamiętam, że w pierwszym okresie Rewolucji,
kiedy powstały te trudności, o których ci wspomniałem, gdy klasy
uprzywilejowane chciały wykorzystać Kościół do walki przeciw Rewolucji,
niejeden raz odwoływałem się do tych problemów i nauk chrześcijańskich. To jest
w moich przemówieniach. Przy jakiejś okazji rzeczywiście powiedziałem to zdanie,
które dziś mogę powtórzyć i potwierdzić: kto zdradza ubogiego, zdradza
Chrystusa.
xxx
FREI BETO: Chciałbym, Comandante, przejść do następnego pytania.
W ruchu komunistycznym niektórzy ludzie posługiwali się w przeszłości zdaniem
Marksa, które znajduje się w jego Przyczynku do krytyki heglowskiej filozofii
prawa ż mówi, że religia to opium dla ludu. I to zdanie przekształciło się w
definitywny, absolutny, metafizyczny dogmat, sprzeczny z jakąkolwiek
dialektyką. W październiku 1980 roku, po raz pierwszy w historii, sprawująca
władzę partia rewolucyjna, sandinowski Front Wyzwolenia Narodowego, wydała
dokument na temat religii, w którym przeprowadza się krytykę tego stwierdzenia
traktowanego jako zasada absolutna. Oznajmia się tam dosłownie: „Niektórzy
autorzy oświadczają, że religia jest instrumentem alienacji ludzi, służącym
usprawiedliwieniu wyzysku jednej klasy przez drugą. To stwierdzenie ma
oczywiście pewien walor historyczny, gdyż
w różnych epokach historycznych religia służyła za teoretyczną podporę
panowania politycznego. Wystarczy przypomnieć rolą, jaką odegrali misjonarze w
procesie opanowywania i kolonizacji rodzimej ludności w naszym kraju. Jednakże my, sandinisci,
oświadczamy, że nasze doświadczenia wykazują, iż kiedy chrześcijanie opierając
się na wierze są w stanie odpowiedzieć na potrzeby ludu i historii, ich
wierzenia są bodźcem do działalności rewolucyjnej. Nasze doświadczenie
wykazuje, że można być wierzącym, a jednocześnie konsekwentnym, rewolucjonistą
i ze miedzy tymi dwiema rzeczami nie ma nieusuwalnej sprzeczności."
Comandante, pragnę pana zapytać: czy uważa pan, że religia to opium dla
ludu?
xxx
FIDEL CASTRO: Wyjaśniłem wczoraj obszernie, w
jakich okolicznościach historycznych pojawił się socjalizm, ruch socjalistyczny
oraz idee naukowego socjalizmu, marksizmu-leninizmu, i jak w owym klasowym
społeczeństwie okrutnego i nieludzkiego wyzysku, w którym przez całe stulecia
Kościół i religia były wykorzystywane jako narzędzie dominacji, wyzysku i
ucisku, pojawiły się te tendencje, pojawiła się ostra, uzasadniona krytyka
Kościoła a nawet samej religii. Postaw się na miejscu rewolucjonisty, który
uświadamia sobie, jaki jest ten świat i chce go zmienić. Wyobraź sobie z
drugiej strony instytucje obywatelskie, obszarników, szlachtę, burżuazję,
bogaczy, wielkich kupców, sam Kościół, wszystkich praktycznie sprzysiężonych,
aby do zmian społecznych nie dopuścić. Było więc jak najbardziej logiczne, od
kiedy religią posługiwano się jako narzędziem dominacji, iż rewolucjoniści
reagowali na to antyklerykalizmem, a nawet postawą antyreligijną. Doskonale
rozumiem okoliczności, w jakich powstało to zdanie. Kiedy jednak Marks
utworzył Międzynarodówkę robotników, to zakładam, że w owej Międzynarodówce
robotników było wielu chrześcijan, zakładam też, że w Komunie Paryskiej, wśród
tych, którzy walczyli i umierali za nią, było wielu chrześcijan. U Marksa nie
ma jednego zdania wykluczającego chrześcijan z historycznej misji dokonania
rewolucji społecznej. Jeśli pójdziemy trochę dalej i przypomnimy sobie
wszystkie dyskusje, jakie trwały po uchwaleniu programu partii bolszewików; to
nie znajdziemy ani jednego słowa, które by naprawdę wykluczało obecność
chrześcijan w partii; główną kwestią jest zaakceptowanie programu partii jako
warunku przynależności członkowskiej. A więc owo zdanie, hasło, czy postawienie
sprawy, ma wartość historyczną i było całkowicie słuszne w określonym momencie.
Nawet obecnie, w pewnych okolicznościach może ono odzwierciedlać rzeczywistość.
Jeśli w jakimś kraju hierarchia katolicka, lub hierarchia jakiegokolwiek innego
Kościoła, jest ściśle związana z imperializmem, neokolonializmem i wyzyskiem
narodów oraz osób, jeśli jest ściśle związana z represjami, nie można się
dziwić, że w tym konkretnym kraju ktoś powtórzy zdanie, że religia to opium dla
ludu; całkowicie też jest zrozumiałe, że Nikaraguańczycy, opierając się na
swych doświadczeniach i biorąc pod uwagę stanowisko zajęte przez duchowieństwo
nikaraguańskie, doszli do wniosku, moim zdaniem bardzo słusznego, że inspirując
się swoją wiarą ludzie wierzący mogą zająć stanowisko rewolucyjne i nie musi
zachodzić sprzeczność między pozycją wierzących a pozycją rewolucjonistów. Ale
oczywiście, jak ja to rozumiem, w żadnym, razie zdanie to nie ma i nie może
mieć charakteru dogmatu czy prawdy absolutnej, to jest prawda dostosowana do
określonych, konkretnych warunków historycznych. Sądzę, że wyciągnięcie
takiego wniosku jest w pełni dialektyczne i w pełni marksistowskie. Moim
zdaniem, z politycznego punktu widzenia, religia sama przez się nie jest ani
opium, ani cudownym lekarstwem. Może być opium lub cudownym lekarstwem zależnie
od' tego, czy wykorzystuje się ją do obrony ciemięzców i wyzyskiwaczy, czy dla
obrony ciemiężonych i wyzyskiwanych; zależnie od sposobu, w jaki się podchodzi
do politycznych, społecznych i materialnych problemów człowieka, który
niezależnie od teologii i wierzeń religijnych rodzi się i musi żyć na
świecie.
Ze ściśle politycznego punktu widzenia — a myślę, że trochę się znam na polityce — można, jak sądzę, być komunistą, nie przestając być chrześcijaninem i pracować razem z komunistą — marksistą nad przeobrażeniem świata. Ważne jest, aby w obydwu wypadkach chodziło o szczerych rewolucjonistów zdecydowanych znieść wyzysk człowieka przez człowieka i walczyć o sprawiedliwy podział społecznego bogactwa, o równość, braterstwo i godność wszystkich istot ludzkich, to znaczy chodzi o to, aby mieć najbardziej rozwiniętą świadomość polityczną, ekonomiczną i społeczną, nawet jeśli jej punktem wyjścia — jak w przypadku chrześcijan — jest koncepcja religijna.
Ze ściśle politycznego punktu widzenia — a myślę, że trochę się znam na polityce — można, jak sądzę, być komunistą, nie przestając być chrześcijaninem i pracować razem z komunistą — marksistą nad przeobrażeniem świata. Ważne jest, aby w obydwu wypadkach chodziło o szczerych rewolucjonistów zdecydowanych znieść wyzysk człowieka przez człowieka i walczyć o sprawiedliwy podział społecznego bogactwa, o równość, braterstwo i godność wszystkich istot ludzkich, to znaczy chodzi o to, aby mieć najbardziej rozwiniętą świadomość polityczną, ekonomiczną i społeczną, nawet jeśli jej punktem wyjścia — jak w przypadku chrześcijan — jest koncepcja religijna.
Strasznie się ktoś naprodukował, nie chciało mi się czytać.
OdpowiedzUsuńW wywiadzie z Castro brat Betto nie zadał mu żadnego trudnego pytania, chociażby o więźniów politycznych. Zadowalał się wątpliwymi odpowiedziami bez dociskania rozmówcy o prawdę. Bezkrytycznie pozwalał mu zapewniać czytelnika o swoich sympatiach do chrześcijaństwa, które według niego tak wiele ma wspólnego z komunizmem. To krótkie otwarcie się Castro na religię było prawdopodobnie motywowane próbą zniesienia bariery w eksporcie do katolickich krajów latynoamerykańskich rewolucji kubańskiej. Barierą tą był jej ortodoksyjny ateizm. Potwierdza to o.Boff, który cytuje następujące usłyszane od dyktatora przy innej okazji słowa: "Żadna latynoamerykańska rewolucja się nie powiedzie, jeśli zignoruje religię”. Po latach prześladowań Kościoła, dla uwiarygodnienia zwrotu wobec religii potrzebny był dyktatorowi wiarygodny interlokutor, i brat Betto przyjął tę rolę. Nie był jednak leninowskim „pożytecznym idiotą”. Wbrew zaprzeczeniom wiele wskazuje na to, że Watykan prawidłowo rozumiał nadzieje teologów wyzwolenia na rewolucję kubańską w całej Ameryce Łacińskiej. Uważali oni, iż będzie to zmiana na lepsze w porównaniu do rządów zdeprawowanych elit o mentalności peryferyjnej, bardziej identyfikujących się z zachodnimi metropoliami niż ze swoimi narodami. Jan Paweł II z własnego doświadczenia wiedział, że byłoby to to leczenie tyfusu cholerą – w więzieniach jednych torturowanych mieli zastąpić inni. Brat Betto, nie zaprzeczając w innych swoich wypowiedziach istnieniu więźniów politycznych na Kubie utrzymywał, że przynajmniej za Castro tortur nie ma. Skąd jednak o tym wiedział? Czy Fidel go o tym zapewnił? Raporty Amnesty International dokumentowały inną prawdę. W imię drogich mu wartości brat Betto akceptował przemoc, a przynajmniej okazywał dla jej stosowania przez swoich politycznych przyjaciół pełne zrozumienie. W rozmowie z Fidelem Castro brat Betto określa siebie nie tylko jako marksistę, ale wręcz marksistę-leninistę (egzegezę zastrzeżenia, że jest marksistą-leninistą, ale nie głównego nurtu należy pozostawić samym leninistom). W innym miejscu powyższego wywiadu Castro i jgo rozmówca zgodzili się do do następującej wykładni Pisma Świętego: „Jezus powiedział też, że powinniśmy kochać naszych nieprzyjaciół. I nie ma większej miłości do ciemięzcy, niż odebranie mu możliwości uciskania innych” (brat Betto). To nie w przebaczeniu, a w przemocy przejawiać ma się ewangeliczna miłość do drugiego człowieka. Wprawia w zdumienie, z jaką łatwością lewicy kościelnej przyszło odwołanie się do mentalności "prawicowej" Inkwizycji, która uzasadniała dobrem człowieka przemoc użytą dla powstrzymania go od grzechu. Dlatego promocja poglądów Castro na portalu lewicy chrześcijańskiej uważam za dobrowolne obciążanie swojej hipoteki cudzymi długami i potwierdza oskarżenia przeciwników, że co do teologii wyzwolenia JPII i BXVI mieli rację.
OdpowiedzUsuńPiotr Ciompa