Ani święte, ani odwieczne albo skłot pod świętym Ambrożym

„Nie jest to zgodne nawet z prawem natury. Natura bowiem wszystkie płody wydaje dla wszystkich do wspólnego użytku. (…) Z natury więc wywodzi się prawo wspólnej dla wszystkich własności. Prawo własności prywatnej jest wynikiem ludzkich uroszczeń”

Przemówienie księdza Okonia

Żołnierze, robotnicy i ty biedoto chłopska! Zaświtał wreszcie dla was wszystkich dzień wyzwolenia, swobody, porachunku za tyle krzywd doznanych, za tyle poniewierania twej godności.

Chciwość nie jest dobra

Bohater filmu „Wall Street” Oliviera Stone’a z 1987 r. przekonywał, że chciwość jest dobra (greed is good). Ta porada ochoczo została przyjęta w społeczeństwach Zachodu w ostatnich dwóch dziesięcioleciach

A gdyby papież zdradził

Rządy junty wojskowej (1976-1983) w Argentynie pozostają czarną kartą w dziejach tamtejszego Kościoła, ale również Kościoła powszechnego.

Po papieskiej wizycie w Brazylii. Papież na peryferiach

Od początku pontyfikatu Franciszek nawołuje do wyjścia na peryferia ludzkiej egzystencji, do osób wykluczonych ze społeczeństwa, postawionych na jego marginesie. W tym upatruje misję Kościoła, który prowadzi..

wtorek, 23 października 2012

Hiszpańska Konferencja Zakonów przeciw cięciom

Do sprzeciwu wobec nieustannych cięć budżetowych wezwała Hiszpańska Konferencja Zakonów Męskich i Żeńskich (CONFER). Z okazji obchodzonego 17 października Międzynarodowego Dnia Walki z Ubóstwem wyraziła dezaprobatę dla cięć w wydatkach na służbę zdrowia, edukację i system pomocy społecznej.
„Obchody Międzynarodowego Dnia Walki z Ubóstwem nabierają szczególnego znaczenia w tym roku. Kryzys i nieustanne cięcia powodują wzrost liczby osób, które żyją w ubóstwie i wykluczeniu. Prawie 27% hiszpańskiej ludności jest dotknięte taką sytuacją ” – czytamy w komunikacie. Hiszpańska Konferencja Zakonów Męskich i Żeńskich, która jest członkiem Przymierza przeciwko Ubóstwu (Alianza contra la Pobreza), wyraziła poparcie dla manifestacjach przeciwko cięciom, organizowanych w wielu miastach w Hiszpanii. „Polityka cięć prowadzi do zubożenia ludności w Hiszpanii i na całym świecie”, jej skutki ponoszą najbardziej bezbronni w społeczeństwie i „w sposób skandaliczny rośnie liczba ubogich w naszym kraju i na świecie”. Oprócz nieustannych cięć w służbie zdrowia, edukacji i systemie pomocy społecznej budżet państwowy przewiduje drastyczne ograniczenie środków na współpracę i rozwój. Tymczasem „państwo z powodu oszustwa podatkowego” 11 razy więcej niż to, co przeznaczyło w danym roku na służbę zdrowia, pomoc społeczną, edukację i współpracę”– czytamy w komunikacie.
Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem (International Day for the Eradication of Poverty) został ustanowiony przez ONZ w 1992 r.
http://pl.radiovaticana.va/articolo.asp?c=631415

niedziela, 21 października 2012

Dwudziesta dziewiąta Niedziela zwykła

Mk 10, 42-45 Przełożeństwo jest służbą
Słowa Ewangelii według świętego Marka
Jezus przywoławszy Dwunastu, powiedział do nich:
«Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielki, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu».
Oto słowo Pańskie.

sobota, 20 października 2012

Lewica Chrześcijańska - dlaczego?

Właściwie możnaby zapytać jak to się stało, że od początku nowoczesnego parlamentaryzmu w nazwie części partii politycznych pojawiła się kategoria religijna. Przecież to nie jest Średniowiecze.
Następnym pytaniem jest takie oto, jak to się stało, że przymiotnik „chrześcijańska” towarzyszy partiom uważanym za prawicowe.
Aby na te pytania odpowiedzieć trzeba wyraźnie odróżnić wymiar społeczno-ekonomiczny od światopoglądowego. Bez ryzyka istotnej pomyłki można stwierdzić, że partie prawicowe reprezentują z reguły interesy społeczno-ekonomiczne warstw zamożniejszych, zaś lewicowe uboższych.
I znowu pytanie. Dlaczego tak jest? Czy społeczna nauka Kościoła i przesłanie Chrystusa wyznaczają taki kierunek? Wydaje się, że jest wręcz odwrotnie, zaś bezpośredni impuls do tworzenia partii chadeckich został nadany przez ewidentnie lewicową encyklikę Leona XIII „Rerum Novarum”. No i dlatego po półwieczu starań środowisk katolickich w Niemczech i Francji chadecja zaczęła się rodzić i właśnie tak zaczęła się nazywać.
To jest odpowiedź na pierwsze pytanie.
Odpowiedź na drugie:
Przyczyna niekoherencji jest dwoista. Motywy utożsamiania się z chrześcijaństwem po stronie partii prawicowych nie mają związku z społeczną nauką Kościoła (z godnym pochwały wyjątkiem Niemiec), lecz z tradycją obyczajów, normami osobistej moralności a także z przywiązania do hieratycznej struktury Kościoła zespolonego niegdyś z Państwem (a gdzieniegdzie trochę do dziś), a narodowe Państwo jest dla prawicy bardzo ważne. Ta hieratyczna struktura powoduje spostrzeganie kleru (z wyjątkiem zakonników i wikarych) wysoko w stratyfikacji prestiżowo-ekonomicznej a także ze względu na czasem istotny wpływ na władze.
Tym samym środowiska zamożniejsze czują się zbliżone pozycją społeczną z kościelną hierarchią.
W tym układzie nie ma miejsca na społeczno-ekonomiczną naukę Kościoła, która jest zresztą prezentowana bardzo rzadko (poza sferą charytatywną) a jeśli już, to prawie nikt tych tekstów teraz nie czyta a jeśli czyta, to nie prowadzi się ani dyskusji nad nimi ani szerszej prezentacji. Mówimy oczywiście o warunkach polskich.
W tej sytuacji utarło się przekonanie, że nauka społeczna Kościoła dotyczy tylko seksu, rozrodczości i godności śmierci, podczas gdy te kwestie należą do nauki moralnej a nie społecznej.
W tej sytuacji prądy lewicowe (teraz nie mówimy o warunkach polskich, bo tu prądów lewicowych jest jak na lekarstwo) pozbawione mocniejszego poparcia Kościoła, zaczynają żywić się stereotypem sojuszu tronu z episkopatem w kwestiach ekonomicznych. Zaczynają dystansować się od religii (taki był mechanizm rewolucji francuskiej i bolszewickiej, który w pierwszym przypadku przerodził się w koszmar chwilowy a w drugim w bardzo długi).
Na miejscu religii pojawia się libertynizm i permisywizm, choć w żadnym wypadku nie materializm (materializm jest właściwy dla kapitalizmu i komunizmu). Niemniej prądy lewicowe tracą szybko cały zestaw wartości i norm ustanowionych przez religię (niezależnie na ile przestrzeganych) a także często więź kulturową z tradycją narodu, identyfikację polityczną z nim. Najstarsi górale tylko czytali pracę Tadeusza Kotarbińskiego na temat świeckiej etyki.
A teraz przejdźmy już do specyfiki polskiej.
W II RP pomijając agenturalną KPP główną partią lewicową była PPS. Zarysowane przed chwilą zjawisko dwoistości nie miało tam miejsca ze względu na wyjątkowo silną religijność Polaków spowodowaną zaborami, wielkim udziałem PPS w odzyskaniu Niepodległości itd.
Po wojnie wszystko się zupełnie pogmatwało. Właściwie możnaby pominąć okres komunizmu, skoro nie było tam demokracji tylko państwowe niewolnictwo w odróżnieniu od greckiego czy rzymskiego – prywatnego.
Niemniej wbijano nam do głowy, że mamy rządy lewicowe, które skutkują u podstawy struktury społecznej kompletną równością kosztem skrajnej niewoli, w różnym stopniu w różnych okresach, ale tu jest to bez znaczenia. Państwowe niewolnictwo w odróżnieniu od prywatnego jest z reguły ekonomicznie bardziej egalitarne, ale wolność polityczna jest w lewicowości bardziej ceniona niż u prawicy, więc totalitaryzm tak się nazywać nie może.
To, jak się coś nazywa, ma wielkie znaczenie, bo jak system totalitarny się skończył, słowo „lewica” miało posmak okropny. Nikt nie chciał się do tego przyznawać z wyjątkiem oczywiście postkomunistów. Ryszard Bugaj popisał się refleksem szachisty, założył Unię Pracy dwa lata za późno no i został zjedzony w starym komunistycznym stylu.
Dzięki temu (nie tylko temu, ale to już inna kwestia) postkomuniści opanowali całą przestrzeń polityczną, która na Zachodzie ma wymiar ok. 50%, wygrali dwa razy wybory prezydenckie i dwa razy z wielką przewagą parlamentarne.
System polityczny w naszym kraju przeszedł w stadium osobliwości, niczym wąż z trzema głowami. Solidarność, która była ruchem społeczno-ekonomicznie zdecydowanie lewicowym, urodziła partie, z których żadna takiego oblicza mieć nie chciała. Sytuacja dość typowa w historii zrywów ludowych. Ta cecha Solidarności była i jest cały czas pomijana lub fałszowana przez aparat władzy i media. Na wielką skalę trwającą aż do dziś naszą ekonomię i politykę społeczną zdominowała skrajnie prawicowa doktryna neoliberalna. Jest to być może ewenement już teraz w skali światowej.
·                    Dwoistość wymiarów – społeczno-ekonomicznego i światopoglądowego bardzo wyraźnie występuje - nie tylko w sferze poglądów ale także w sferze majętności uczestników gry politycznej. Ludzie sfery „prawicowej” są ubożsi, niż sfery postkomunistycznej czyli „lewicowej”, co unaocznia książęcy ślub córki guru lewicy lubującego się w luksusowych zegarkach.
·                    Ludzie „ prawicy” deklarują politykę społeczno-gospodarczą lewicową, ale gdy obejmują władzę, praktykują prawicową. Są oni kostyczni w kwestiach obyczajowych, co zraża do nich większość Polaków.
·                    Skrajnie ekonomiczno-społecznie władza prawicowa jest w przeważającej swej części umiarkowana w kwestiach obyczajowych. Powstaje w oczach Polaków obraz schizofreniczny.
·                    Mamy też partię czysto libertyńską a jednocześnie ekonomicznie prawicową (Olechowski na ministra finansów).
·                    Postkomuniści przy władzy zachowują się ekonomicznie przyzwoiciej niż reszta, co skłania niejednego widza do zastanowienia się, po co była ta wielka „ S” i tyle cierpień. Z drugiej strony postkomuniści merdają ogonkiem na Wschód i na Zachód, podobnie jak obecna władza, co zraża do jednych i drugich ludzi myślących patriotycznie a takich jest wciąż bardzo dużo.
Kościół jest zdecydowanie podzielony także na partie polityczne wedle tego, co wyżej, przestraszony wzbierającym ruchem ludowym na rzecz Trwam, nie potrafiącym obronić Krzyża w świętym symbolicznie miejscu, pozbawionym przywództwa, z Prymasem podejrzanym o współpracę z SB, którego nazwiska prawie nikt nie zna, bo publicznie się nie pokazuje. Liczba wierzących zmniejsza się, to samo dotyczy ślubów, chrztów, zwiększa się ilość rozwodów. Zgroza.
Jak na dłoni widać, że potrzebna jest formacja, która wreszcie wystąpi z programem po prostu zgodnym z przekonaniami Polaków. Socjologia i psychologia społeczna wiedzą, jakie on są. Wobec powyższej typologii widać czarno na białym, dlaczego chodzi na wybory tylko połowa z nas a ci, co chodzą, głosują często nie za lecz przeciw.
Ta potrzebna formacja nazywa się CHRZEŚCIJAŃSKA LEWICA.
Zespół jej wartości był trzonem pierwszej „S” a teraz powoli się odradza w nowym Związku. Nazwa „S” jest jednak politycznie tak skompromitowana i to niejednokrotnie, że należy się od niej trzymać z daleka. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że obecnie struktura społeczna bardzo się skomplikowała od tamtych czasów, powstało wiele interesów cząstkowych, nawet system wartości dzięki warunkom ekonomicznym i presji propagandy, uległ modyfikacji – zwłaszcza wśród tzw. inteligencji. Wszystko to jednak jest do przewalczenia, jeśli ludzie ujrzą program nowej formacji i jej determinację.
Wymaga ona jednak jednego uzupełnienia i jednej zmiany.
Ze względu na wspomniane „merdanie ogonkiem” obecnej „lewicy” konieczne jest dodanie słowa oznaczającego oblicze patriotyczne. Z wielu względów - historycznych a także współczesnych, które dość szybko teraz narastają. Zaś zmiana dotyczy nadania formacji formy dynamicznej. Na ogół wszystkie partie( a u nas na pewno wszystkie) mają nazwy bezosobowe a przez to statyczne.
Proponuję nazwę „Patrioci chrześcijańskiej lewicy”.
To tak jak „rycerze okrągłego stołu” czy „jeźdźcy Apokalipsy”.
Chyba widać, jak od razu nabiera to ofensywności.
Mariusz Muskat

środa, 17 października 2012

Papież o głodzie i spółdzielczości

Globalny kryzys pogarsza szczególnie sytuację żywnościową najuboższych – przypomina Papież w przesłaniu na obchodzony dzisiaj Światowy Dzień Żywności. Skierował je do José Graziano da Silvy, dyrektora generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa FAO. Nawiązuje do tegorocznego tematu Dnia Żywności, którym są kooperatywy rolnicze postrzegane jako klucz do wyżywienia świata.
Benedykt XVI wskazuje na znaczenie współpracy jako wymogu osoby ludzkiej. Spółdzielczość to konkretny wyraz zasady pomocniczości, głoszonej w nauczaniu społecznym Kościoła, która jest podstawą relacji między osobą, społeczeństwem a instytucjami. Zasada ta zapewnia każdemu wkład w rozwój i ochronę jego praw. „W świecie, który stara się przezwyciężyć kryzys ekonomiczny i nadać globalizacji znaczenie autentycznie ludzkie, spółdzielczość stanowi nowy typ gospodarki, który służy osobie” – pisze Ojciec Święty.
http://pl.radiovaticana.va/articolo.asp?c=630403

wtorek, 16 października 2012

Roman Motyka

Od naszego sympatyka z Katowic otrzymaliśmy zdjęcie nagrobka działacza Polskiej Partii Socjalistycznej Romana Motyki. Pokazuje ono, że można było być socjalistą i katolikiem równocześnie. Dziękujemy!

poniedziałek, 15 października 2012

Episkopat Gwatemali o starciach ludności rdzennej z policją

Do gwałtownych starć między ludnością tubylczą a policją doszło 6 października w okręgu Totonicapán w Gwatemali. Ośmiu Indian zostało zabitych, a 40 poważnie rannych. Tragedia miała miejsce w czasie tłumienia manifestacji tubylców i rolników protestujących przeciwko rosnącym cenom energii elektrycznej i reformom konstytucyjnym proponowanym przez prezydenta Otto Péreza Molinę. Protestujący zablokowali m.in. jedną z głównych dróg tranzytowych w regionie.
Konferencja Episkopatu tego kraju zaapelowała do władz o wnikliwe zbadanie przebiegu dramatycznych wydarzeń. „Kościół katolicki uważa za absolutnie niezbędne wobec pojawiających się sprzecznych wersji wydarzeń, aby w sposób rzetelny i wiarygodny została ustalona cała prawda” – czytamy w specjalnym komunikacie.
Także Chrześcijańska Rada Ekumeniczna w Gwatemali, do której należą różne Kościoły, w tym katolicki i protestanckie, jednoznacznie potępiła użycie przez policję przemocy i domaga się od rządu zaprzestania represji wobec ludności indiańskiej.
Władze wojskowe podawały pierwotnie, że siły porządkowe oddały jedynie wystrzały ostrzegawcze w powietrze. W ostatnim komunikacie poinformowały jednak, że zatrzymano dwie żołnierki należące do oddziałów rezerwy, które według wstępnych ustaleń w obronie własnej oddały strzały w stronę protestujących.
http://pl.radiovaticana.va/articolo.asp?c=628384

niedziela, 14 października 2012

Dwudziesta ósma Niedziela zwykła

Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Jezus mu rzekł: "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę". On Mu rzekł: "Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości". Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!" Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: "Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego". Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz Jezus powtórnie rzekł im: "Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego". A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: "Któż więc może się zbawić?" Jezus spojrzał na nich i rzekł: "U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe". Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: "Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą". Jezus odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym".
Mk 10,17-30

sobota, 13 października 2012

Kościół na Filipinach w sprawie współczesnego niewolnictwa

Musimy jeszcze aktywniej włączać się w pomoc ofiarom handlu ludźmi. Przypomina o tym Kościół na Filipinach, kraju na co dzień borykającym się z tym haniebnym procederem. Potęguje go m.in. duża ilość Filipińczyków praktycznie każdego dnia opuszczających swą ojczyznę w poszukiwaniu lepszego życia.
Nowoczesne formy niewolnictwa najbardziej uderzają w ludzi słabych i biednych, których łatwo omamić fałszywymi obietnicami – czytamy w dokumencie komisji społecznej filipińskiego episkopatu. Biskupi wskazują na ogromną odpowiedzialność ciążącą na wierzących, by zapobiec seksualnemu wykorzystywaniu dzieci i kobiet, ale i zmuszaniu ich do niewolniczej pracy. Jednocześnie dokument podkreśla, że ze strony rządu potrzeba wypracowania skutecznych procedur mogących postawić tamę handlowi ludźmi. „Trzeba takiego prawa, które nie tylko ukarze przemytników, ale i zapewni ich ofiarom niezbędną pomoc. By wykorzystywanie najsłabszych przeszło do historii, potrzeba działań wszystkich grup społecznych i ogromnej wrażliwości” – wskazuje Kościół na Filipinach.
http://pl.radiovaticana.va/articolo.asp?c=627812

czwartek, 11 października 2012

Norman Thomas - socjalizm i społeczna ewangelia

Myśl Thomasa, jak napisał jeden z biografistów, była mieszanką chrześcijaństwa, anarchizmu i marksizmu (Bernard J. Johnpoll, „Pacifist’s Progress: Norman Thomas and the Decline of American Socialism”, Quadrangle, 1970). Biografista ten mógł ją równie dobrze określić jako następstwo XIX-wiecznego ruchu Ewangelii Społecznej. Walter Rauschenbusch, który najbardziej rozwinął teologię Społecznej Ewangelii, miał głęboki wpływ na Thomasa.


Urodzony w 1861 r. Rauschenbusch dorastał wraz z końcem Rekonstrukcji (której towarzyszyła przemoc Klanu), ostatniej wojny z Indianami, szybkim zasiedleniem Zachodu, wielkiej ekspansji przemysłowej i centralizacji, naznaczonej prze szerzące się, często brutalne konflikty pracownicze i największą falę imigracyjną w historii Ameryki. Była to także era ważnych organizacji rolniczych i pracowniczych opartych na chrześcijańskim braterstwie i zaangażowanych w eksperymenty z produkcją spółdzielczą i dystrybucją dóbr: National Labor Union (Narodowa Unia Pracy), Knights of Labor (Rycerze Pracy), Patrons of Husbandry (Patroni gospodarki rolnej), Southern Farmers Alliance (Sojusz Rolników Południa).

Rauschenbusch przeczytał „Progress and Poverty" Henry’ego George’a oraz utopijne powieści Edwarda Bellamy. Uczył się zarówno w Niemczech, jak i w Stanach Zjednoczonych, czytał Marxa, Mazziniego i Tołstoja, odwiedzał też Sydney i Beatrice Webb w Anglii, gdzie zaznajomił się z socjalistami fabiańskimi.

Kluczem do teologii Rauschenbuscha jest jego koncepcja Królestwa Niebieskiego. Wg niego królestwo to nie istnieje w  innym miejscu zwanym niebem ani w przyszłym tysiącleciu, lecz można je najlepiej opisać jako stan świadomości, w którym człowiek dostrzega immanencję Boga w życiu ludzkim oraz połączoną, oddziałującą na siebie samą i współzależną naturę całego ludzkiego gatunku. Jego pogląd przypominał dawną koncepcję naturalnej wspólnoty u podnóża której leży kultura plemienna, feudalizm i wczesny amerykański purytanizm, ale rozszerzył  tą wspólnotę do rozmiarów całej ziemi. Walter Rauschenbusch był przekonany, że tak wyglądała oryginalna wizja chrześcijańska, została ona jednak wypaczona i zagubiona na przestrzeni lat, ale można do niej wrócić.

Społeczne i polityczne implikacje takiego poglądu były rzeczywiście radykalne. W ten schemat wpasowywała się wygodnie gospodarka socjalistyczna, podczas gdy liberalny kapitalizm prowadził do sytuacji, w której, jak powiedział Rauschenbusch, „większa część członków jest zamykana w klatce przez resztę i cierpi, co jest zarówno niesprawiedliwe, jak i bezużyteczne” („A Theology for the Social Gospel”, McMilan, 1917, s.20). Rauschenbusch wierzył, że instytucje społeczne powinny być „braterskie i spółdzielcze” oraz zwrócił uwagę na kwestię „zinstytucjonalizowanego grzechu” 50 lat przed odkryciem przez młodych zwolenników Kinga zinstytucjonalizowanego rasizmu. Anarchistyczny element jego myśli tkwił w wysokiej wartości, jaką przykładał do życia każdej jednostki i jego sprzeciwie wobec przymusu. Jeśli socjalizm jest właściwy, twierdził Rauschenbusch,  musi zostać dobrowolnie wybrany, a nie narzucony. Przekonania jednostek muszą być poszanowane. W jego nauczaniu pobrzmiewały antyimperializm, pacyfizm i szacunek dla wszystkich ras.

Thomas spotkał i poślubił młodą pielęgniarkę z zamożnej, społecznie znaczącej rodziny. Podzielała ona jego poglądy, razem więc zabrali się do tego, co miało być dozgonną posługą dla miejskiej biedoty. W kościele East Harlem na 116. ulicy (w okolicy o największej liczbie morderstw w Nowym Jorku) pomagali ludziom, którzy stawiali czoła wysokiemu bezrobociu, źle płatnym pracom, a to przytłaczało zarówno ciało, jak i duszę. Para założyła ogrody w podupadłej części śródmieścia, otwarła też warsztaty i błagała bogaczy, by nakarmili biednych.

I wojna światowa i publiczna deklaracja pacyfizmu Thomasa niespodziewanie zahamowały jego posługę. Chociaż nie był jeszcze socjalistą, duchowny był żarliwym pacyfistą, a taką pozycję jego kościół niezbyt popierał. Przyciągnięty przez Partię Socjalistyczną głównie dlatego, że sprzeciwiała się I wojnie światowej, udzielił poparcia socjalistycznemu kandydatowi Morrisowi Hillquitowi na burmistrza Nowego Jorku w 1918 r. W liście do prasy Thomas napisał:

"Wierzę, że nadzieja na przyszłość leży w nowym społeczno- gospodarczym porządku, który domaga się zniesienia systemu kapitalistycznego. Sama wojna jest jedynie najbardziej dramatycznym i okropnym z wielu zgubnych owoców naszego obecnego systemu wyzysku i naszej filozofii życia, która wysławia rywalizację zamiast współpracy. Jestem przekonany, że nadzieja na pokój znajduje się nie tyle w mężach stanu, którym już brak pomysłów, ale w obywatelach wszystkich państw żądających końca wojny, za którą płacą tak straszną cenę." (W. A. Swanberg, „Norman Thomas: The Last Idealist”, Scribners, 1976,s.58)

Thomas wkrótce zapłacił cenę za swój list, gdyż składki na kościół i działalność charytatywną gwałtownie zmalały. Gdy w końcu stało się jasne, że „jego biedni” nie zostaną nakarmieni dopóki nie zrezygnuje ze swojej posady, jego posługa dobiegła końca. Wkrótce potem został mianowany sekretarzem nowoutworzonego Fellowship of Reconciliation (Bractwa Pojednania).

Silnie pacyfistyczne stanowisko Thomasa zmartwiło wielu jego przyjaciół i krewnych. Jeden z jego braci szybko wstąpił do wojska, ale drugi, Evan, gdy został powołany oświadczył, że nie będzie zabijał. Evan trafił do więzienia, w którym został brutalnie potraktowany i samotnie umieszczony w zamknięciu, gdzie kazano mu stać na palcach 9 godzin dziennie. Od tego czasu Thomas opowiadał się za prawem do zwolnienia z poboru opartym na własnym sumieniu. Pracował nad uwolnieniem Eugene Debsa i innych uwięzionych za słowny sprzeciw wobec I wojny światowej. Przez długi czas nie mógł zaakceptować konieczności włączenia się do II wojny światowej, szybko natomiast potępił wojnę w Wietnamie. Nie sprzeciwiał się jednak wspieranej przez Narody Zjednoczone policyjnej akcji w Korei.

Thomas dołączył do Partii Socjalistycznej w 1918 r. i szybko osiągnął znaczącą pozycję. Jako lider partii pogwałcił wszystkie tradycyjne obrazy normalnego zachowania socjalisty walcząc z liderami związkowymi. Ich etyka była dla niego zwyczajnie niezadowalająca. Nie interesowała ich niezorganizowana biedota, byli zbyt oddani dbaniu o własny interes i zbyt gotowi na przymykanie oczu na wymuszanie okupu. Ruch pracowniczy, który mógł podzielać jego wizję Ewangelii Społecznej - Rycerze Pracy zniknął zanim zdobył on znaczącą pozycję w kręgach socjalistycznych.

Podczas gdy Thomas popierał niektóre ustawy Nowego Ładu, jak np. opiekę społeczną, atakował go za brak pomocy dla najbardziej dotkniętych kryzysem ekonomicznym ludzi w Ameryce - dzierżawców. Pomógł zorganizować STFU (Związek Dzierżawców Gruntów Rolnych Południa), mieszaną rasowo grupę, która domagała się m.in. by rządowe zapłaty za worawywanie plonów lub pozostawienie ziemi odłogiem dzielono między właścicieli i dzierżawców.  Pomagał też zebrać pieniądze dla pobitych i wyeksmitowanych członków STFU. Odbył również podróż do Mississippi, gdzie członkowie STFU byli terroryzowani i został potraktowany tak samo, jak inni pracownicy. W późnych latach 30. Thomas żarliwie popierał nowy CIO (Kongres Organizacji Przemysłowych), którego wczesna polityka była bardziej w zgodzie z  jego poglądami społecznymi niż polityka AFL (Amerykańskiej Federacji Pracy). Przemawiał publicznie w New Jersey, nie licząc się z zakazem nałożonym na mówców CIO i dwukrotnie został deportowany do Nowego Jorku.

Thomas śmiało i kontrowersyjnie podchodził do problemów jego czasów. Kiedy w 1936 r. w Hiszpanii wybuchła wojna domowa,  szybko sprzeciwił się Franco, złamał nawet swe pacyfistyczne zasady wspierając zbrojną pomoc dla oporu. W końcu niechętnie poparł udział Stanów Zjednoczonych w II wojnie światowej, nie przestając stać na straży praw jej moralnych przeciwników i wytykając aliantom, że sami też dopuszczali się imperializmu. Szczególnie popierał walkę Gandhiego z brytyjskim rządem w Indiach. Przez pewien czas Thomas jako jeden z nielicznych w lewicowych radykalnych kręgach Stanów Zjednoczonych wyrażał oburzenie z powodu internowania japońskich Amerykanów w domu. Sprzeciwiał się też segregacji w wojsku.

Chociaż pozostawał w zaciekłym konflikcie z komunistami i trockistami, Thomas nie zgadzał się na ingerowanie rządu w ich prawo do podróżowania. W 1940 r. przeciwstawił się ustawie Smitha, przez którą należenie do jakiejkolwiek grupy, która popierała obalenie rządu stało się przestępstwem. Poprosił też o ułaskawienie dla ofiar ustawy Smitha oraz dla Juliusa i Ethel Rosenberg, chociaż uważał ich za szpiegów. Thomas osobiście pomógł różnym lewicowcom, nawet jeśli nie zgadzał się z ich poglądami.

Chociaż Thomas nie sprzeciwiał się, że CIO odegrało swoją rolę w obaleniu komunistycznego rządu Arbenza w Gwatemali w 1954 r., całkowicie odrzucił okrutną dyktaturę Rafaela Trujillo w Republice Dominikany i wyraził swoje obawy co do niemożności przeciwstawienia się prawicowym dyktatorom w Ameryce Łacińskiej.

Gdy w latach 60. rozkwitał ruch praw obywatelskich, Thomas był zachwycony. Mimo postępującego wieku dwukrotnie poleciał do Mississippi, by w ich imieniu przemawiać i tak jak 30 lat wcześniej był ścigany przez „nocnych jeźdźców”. Bezgranicznie jednak podziwiał Martina Luthera Kinga, Jr.. Zazdrościł mu, jak mówił, ponieważ jego życie i poglądy były silnie zakorzenione w jego religii.

Chociaż ani Thomas, ani jego brat Evan formalnie nie odeszli od Kościoła Prezbiteriańskiego aż do śmierci ich matki w 1931 r., po tym jak Kościół nie poparł ich pacyfizmu obaj uważali się za agnostyków. W latach 50. Thomas wciąż jednak twierdził: „Nie jestem ateistą. W zasadzie jestem niemal dręczony przez religię i nieraz żałuję, że nie mogę wrócić do tej wcześniejszej wygodnej chrześcijańskiej teologii”. (Swanberg, s. 367) W końcu poprosił o chrześcijański pogrzeb, a nie socjalistyczny pochówek. „Nie jestem ortodoksyjnym chrześcijaninem - powiedział - ale tradycja chrześcijańska jest tak bardzo częścią naszego życia, mojego życia, a Chrystus jest dla mnie tak imponującą postacią, która uwolniła wszystko, o co troszczę się najbardziej, że czuję się usprawiedliwiony domagając się chrześcijańskiego nabożeństwa, co niekoniecznie ma związek z nieśmiertelnością człowieka” (Swanberg, s. 407).

Thomas pozostał działaczem aż do swojej śmierci w 1968 r., a jego ostatnia krucjata dotyczyła pokoju na świecie. Nazywał kontrolę zbrojeń złudzeniem i nalegał na potrzebę całkowitego rozbrojenia. Wierzył, że ani sowiecki, ani amerykański rząd nie jest godny zaufania, ale ludzie obu nacji wysoko cenią sobie pokój i życie. Dodawał też, że chociaż Związek Sowiecki odpowiadał za straszne zbrodnie, tak samo winne były inne rządy, a Stany Zjednoczone w tamtym okresie zajmowały bardziej prowokujące stanowisko z tych dwóch superpotęg.

Jako sześciokrotny kandydat Partii Socjalistycznej na prezydenta, Thomas jest czasem postrzegany jako klęska dla partii jeśli chodzi o jego polityczne przywództwo. Z pewnością przewodniczył ciągle zmniejszającej się liczbie członków. Brakowała mu zainteresowania lub nawet umiejętności w dziedzinie pracy organizacyjnej koniecznej w procesie budowania partii. Nie ufał nawet najbliższej mu części ruchu związkowego, potępiając m.in. Waltera Reuthera i United Auto Workers za poparcie dla zbrojeń.

Elizabeth Balanoff

Dr Balanoff jest profesorem historii na Uniwersytecie Rooosevelta w Chicago, gdzie ostatnio przedstawiła poniższy dokument na sympozjum z okazji 100. rocznicy urodzin Normana Thomasa. Artykuł ten pojawił się w „The Christian Century” 30 stycznia 1985 r. Prawa autorskie- The Christian Century Foundation, wykorzystane za zgodą. Aktualne artykuły i informacje o prenumeracie- www.christiancentury.org. Ten materiał został przygotowany dla Religion Online przez Teda i Winnie Brock.

środa, 10 października 2012

Episkopat Chile o nierównościach społecznych

Rada Stała Episkopatu Chile ostro skrytykowała podział dóbr materialnych w tym kraju. Biskupi uważają, że jest to przyczyną ogromnych nierówności społecznych. Sytuacja ta doprowadziła do poważnych protestów wielu grup pracowniczych i studentów w różnych częściach kraju. Uwagi hierarchów zostały zawarte w specjalnym dokumencie zatytułowanym „Uczłowieczyć i dzielić sprawiedliwie rozwój Chile”.
Dokument koncentruje się na kwestiach społecznych. Stwierdza także, że Chile jest jednym z krajów, gdzie z wielką konsekwencją wprowadzano model rozwoju nadmiernie skoncentrowany na aspektach ekonomicznych i osiąganych zyskach. „Wolność ekonomiczna była o wiele ważniejsza niż sprawiedliwość i równość. Jest rzeczą skandaliczną, że w naszym kraju wielu ludzi, którzy pracują przez całe życie, żyje w ubóstwie” – wskazują biskupi.
Hierarchowie stwierdzają ponadto, że sprawy publiczne zostały czasem podporządkowane prywatnym, pozostawiając je często bez niezbędnej kontroli. To doprowadziło do wielkich nadużyć. „W kontekście społecznym niekontrolowany zysk, który ma charakter lichwy, wydaje się być przyczyną nierówności, poczucia nienasycenia, nadużyć, korupcji i w pewny sensie złych rządów” – podkreślili chilijscy biskupi.
Dokument uznaje również utratę wiarygodności Kościoła jako skutek na przykład nadużyć wobec nieletnich, których dopuścili się niektórzy duchowni. W tych kwestiach chilijski Kościół prosi o wybaczenie popełnionych przez niego błędów. Była to aluzja do ujawnionych ostatnio kilku głośnych skandali obyczajowych. Dochodzenie w tej sprawie objęło m.in. jednego z biskupów.
http://pl.radiovaticana.va/articolo.asp?c=628081

wtorek, 9 października 2012

Bogactwo w doktrynie liberalnej i chrześcijańskiej

Publikujemy dziś pierwszy z tekstów udostępnionych nam przez p. Tomasza Ciborowskiego. Dziękując za te teksty życzymy Panu Tomaszowi zdrowia i polecamy Go w naszej modlitwie.

Neoliberalizm zakłada, że człowiek oprócz wolności pragnie i dąży do bogacenia się [Th. Hobbes, Lewiatan]. Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Ferdynand Zweig (1896-1988) liberalizm zdefiniował jako ustrój, "w którym cele gospodarcze, a mianowicie cel niograniczonego bogacenia się, wybija się na plan pierwszy. I wolność i własność służą celom utylitaryzmu materialnego tj. bogaceniu się jednostek w skali największej" Dalej wskazuje, że celem bogacenia się jest maksymalizacja dochodu. Nie chodzi w nim o dostarczanie poszukiwanych przez ludzi towarów, lecz o maksimum zysku właściciela [Liberalizm polskiej myśli ekonomicznej].
Zupełnie odmienne podejście odnajdujemy w chrześcijaństwie. Bożym jest zamysłem, by człowiekowi się dobrze powodziło także w wymiarze materialnym: (Pwt 14:26) "Kupisz tam za srebro wszystko, czego pragnie twoja dusza: większe i mniejsze bydło, wino, sycerę, wszystko, czego życzy sobie twoja dusza, i spożyjesz tam w obliczu Pana, Boga swego. Będziesz się cieszył ty i twoja rodzina.. Gdzie indziej (Pwt 6:10) Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, o której poprzysiągł przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, że da tobie miasta wielkie i bogate, których nie budowałeś. Nie można więc utożsamiać ze złem posiadania bogactwa ani dążenia do gromadzenia dóbr materialnych. Bogactwo, będące owocem własnej pracy, jest przejawem bożej łaski i błogosławieństwa (Pwt 2:7). Bowiem, to Bóg jest stworzycielem świata materialnego i niematerialnego (Rdz 1:1-30). To On w swej dobroci i szczodrości ofiarował ludzkości nieprzebrane bogactwo, jakim jest nasza planeta - Ziemia i jej zasoby przyrody (Rdz 1:29). Pozornie więc chrześcijaństwo wydaje się być zbieżne z liberalizmem. Zbieżność ta jest jednak tylko powierzchowna. Bowiem bogactwo materialne jest wkomponowane w szerszy kontekst boskiej sprawiedliwości.
Boże źródło bogactwa implikuje, by nie było ono zdobywane w sposób niesprawiedliwy, sprzeczny z moralnością. Nawet jeśli jakieś praktyki są w pewien sposób ugruntowane, zalegalizowane, to nadużycie swojej pozycji, zatajone informacje (Kpł 19:14), wyzysk, ucisk (Kpł 19:13) i wszelka krzywda nie znajdują usprawiedliwienia przed Bogiem. Bowiem w Piśmie czytamy: (Kpł 25:14) Kiedy więc będziecie sprzedawać coś bliźniemu albo kupować coś od bliźniego, nie wyrządzajcie krzywdy jeden drugiemu. W powyższym wersecie nie chodzi tutaj li tylko o przemoc fizyczną, rabunek, oszustwo na cenie, wadze (Prz 20:10), lecz również (Kpł 19:13) "Nie będziesz uciskał bliźniego, nie będziesz go wyzyskiwał. oraz (Kpł 19:14): " Nie będziesz złorzeczył głuchemu. Nie będziesz kładł przeszkody przed niewidomym". Ostatni zacytowany werset interpretuje się jako zakaz dawania rad czy sprzedaży produktów lub usług, które mogłyby się okazać szkodliwe dla kontrahenta w wymiarze materialnym, jak i moralnym. Zakaz ten rozciąga się także na pracę najemną o czym jest mowa w innym rozdziale opracowania. Chrześcijaństwo wraz z judaizmem odrzuca zasadę, by to "kupujący miał się na baczności" oraz nakłada na sprzedawcę nakaz pełnej jawności.
Bogactwo i dążenie do niego nie powinno rywalizować z samym Bogiem. Napisane jest bowiem (Łk 16:13): "Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie. Rzeczywistość wszakże zdaje się kształotwać odmiennie. W przeciwnym razie nie przeczytalibyśmy przypowieści o bogatym młodzieńcu (Mt 19:16-24), zwięczonej brutalnym stwierdzeniem Chrystusa (Mt 19:23-24): "Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego.
Choć bogactwo nie jest złem, to nie musi ono być jedynie wyrazem bożej łaski i błogosławieństwa ani efektem własnej pracy. Bóg, będac sprawiedliwością, daje swoją dezaprobatę dla nieetycznych spososóbów dochodzenia do bogactwa (Ha 2:9) Biada ciągnącemu dla domu swego zysk nieprawy, aby zbudować wysoko swe gniazdo i tym sposobem uniknąć nieszczęścia!. Jednocześnie przestrzega, że "kto ufa bogactwu - upadnie" (Prz 11:28). Boże przesłanie nie ogranicza się tylko do zakazów: (1 Tm 6:17-18) "Bogatym na tym świecie nakazuj, by nie byli wyniośli, nie pokładali nadziei w niepewności bogactwa, lecz w Bogu, który nam wszystkiego obficie udziela do używania, niech czynią dobrze, bogacą się w dobre czyny"Widzimy, że chrześcijańskie bogactwo materialne wkomponowane jest w znacznie szerszy kontekst, jakim jest sprawiedliwe postępowanie.
Podsumowując, liberalizm traktuje bogacenie się jako jeden z celów życiowych, gdy tymczasem chrześcijaństwo traktuje je jako łaskę bożą, nagrodę doczesną za etyczne życie i wytrwałą pracę, wskazując jednocześnie na konieczność dzielenia się nim z ubogimi tego świata. Zdobywanie bogactwa przez chrześcijanina uregulowane jest licznymi normami moralnymi, podczas gdy liberał ograniczony jest jedynie do imperatywu generalnego "nie naruszaj wolności" oraz imperatywu szczegółowego "nie kradnij". Liberał, dążąc do bogactwa, nie jest związany sprawiedliwością w ujęciu chrześcijańskim, gdyż ta zakłada obowiązkowe dzielenie się swym dorobkiem, gdy tymczasem liberalizm odrzuca wszelkie obowiązki i powinności społeczne, twierdząc, że wszelki obowiązek, zwłaszcza prawny narusza wolność jednostki do dysponowania swoim majątkiem.

Tomasz CiborowskiŹródła podstawowe:
Biblia Tysiąclecia
ks. Stanisław Kowalczyk, Liberalizm i jego filozofia, Wydawnictwo Unia, 1995, Katowice
strona www zwolenników neoliberalizmu: "Strona prokapitalistyczna" -
http://republika.pl/kapitalizm
 

piątek, 5 października 2012

Teologia peryferii

Na łamach pisma "Praktyka Teoretyczna" ukazał się interesujący artykuł Michała Pospiszyla "Teologia peryferii", którego fragment publikujemy poniżej. Uznając wartość tego tekstu jako platformy dyskusji nie możemy powstrzymać się od słów krytyki. Nie podzielamy totalnie negatywnego stosunku Pospiszyla wobec nauczania Jana Pawła II gdyż uważamy, że w encykliki społeczne tego pontyfikatu nacechowane są nie tylko humanizmem ale też zawierają elementy antykapitalistyczne. I do nich w pierwszej kolejności powinniśmy się odwoływać. Polski wariant Teologii Wyzwolenia wyrastać musi bowiem z rodzimych warunków, a nie być egzotycznym importem intelektualnym na użytek garstki wyalienowanych snobów.

Choć niemal cała współczesna lewica spogląda w kierunku Ameryki Łacińskiej z nadzieją na narodziny prawdziwie radykalnego ruchu społecznego, to polska recepcja teologii wyzwolenia – kluczowej dla zrozumienia walk i oporów w tym regionie – praktycznie nie istnieje. W pewnym sensie trudno się dziwić. Z jednej strony polska teologia musi znieść piętno Karola Wojtyły, który jako papież w zasadzie unicestwił ją jako dziedzinę w jakimkolwiek znaczeniu twórczą i krytyczną, z drugiej – rodzima lewica, od której oczekiwać by można przychylniejszego spojrzenia na teologię wyzwolenia, działając w środowisku dominacji dyskursu narodowo-katolickiego, dostaje spazmów już na sam dźwięk tego słowa.
W tym sensie nowa książka meksykańskiego marksisty Luisa Martineza Andrade (zbiór świetnie napisanych odrębnych esejów, ułożonych jednak w bardzo przemyślany sposób, pojawiających się w Polsce pod tytułem Ameryka Łacińska: religia bez odkupienia. Sprzeczności społeczne i sny na jawie) może przyczynić się do rozbicia tego osobliwego sojuszu, jaki polska lewica zawiera dziś z polskim Kościołem, jednogłośnie (choć z różnych powodów) odrzucając dziedzictwo lewicowej teologii.
Teza Martineza Andrade jest prosta i znajduje zresztą wśród marksistowskich teoretyków wielu protoplastów (od Marksa aż po Deborda): religia jest zjawiskiem w najwyższym stopniu ambiwalentnym, a jej oświeceniowa, mocno sekularna krytyka, budzi wątpliwości nie tylko dlatego, że zwykle przeprowadzają ją biali wykształceni mężczyźni z klasy średniej, mogący z mniej lub bardziej artykułowaną pogardą odnosić się do wszystkich tych, którym religia przynosi ukojenie (bo sami owego ukojeniu nie potrzebują). Budzi je także dlatego, że – jak pokazuje historia walk społecznych (paradoksalnie, szczególnie w regionach, które zostały zmuszone do przyjęcia chrześcijaństwa pod kolonialnym terrorem) – religia, o ile wyzwolić ją z instytucyjnego pręgierza, staje się jednym z najmocniejszych narzędzi walki z biedą, z podziałami klasowymi, genderowymi czy rasowymi. Chodzi zatem (i jest to oś argumentacji książki Martineza Andrade) o to, żeby czytać religię jako rodzaj nie tylko ideologicznego kamuflażu, którym klasy panujące zakrywają i pacyfikują wszelkie niezadowolenie (choć jego ujawnienie jest rzecz jasna absolutnie zasadnicze), ale spróbować wykrzesać z religii utopijną iskrę, dającą nadzieję na powodzenie rewolucyjnej walki.

Michał Pospiszyl
http://www.praktykateoretyczna.pl/index.php/michal-pospiszyl-teologia-peryferii/