niedziela, 3 listopada 2013

Imperium – Kobieta – Miecz. Rozważania o "Księdze Judyty"

Może najbardziej urazić ludzi to, że pewne teksty z Pisma Świętego przytaczałem dla innego celu, niż zazwyczaj robią to inni ludzie. Lecz uczyniłem to z należną pokorą a jednocześnie z konieczności (...) Teksty te bowiem są wysuniętymi pozycjami wroga, z których atakuje się władzę państwową.
Tomasz Hobbes, Lewiatan
Poniższy esej, będący próbą odczytania biblijnej Księgi Judyty, może wzbudzić oskarżenia o nadinterpretację. Jednak (jak słusznie zauważył Hobbes) pole interpretacji Pisma jest polem walki. Chcę wyjaśnić, że nie mam użytkowego stosunku do tej księgi; nie traktuję jej wyłącznie jako broni w politycznej walce. Uważam po prostu, że Objawienie obejmuje integralnie wszystkie aspekty ludzkiego życia – w tym politykę. Religii nie da się zamknąć w kościele. Świadczy o tym m.in. Księga Judyty
Aby nie zgubić się w gąszczu odczytań, zacznijmy od streszczenia historii Judyty. Oto król asyryjski Nabuchodonozor postanawia podbić całą ziemię. Wysyła na czele swego wojska Holofernesa. Wszystkie ludy poddają się Asyryjczykom. Oprócz jednego – Żydów. Dostępu do Izraela broni górska twierdza, Betulia. Holofernes postanawia wziąć ją głodem. Mieszkańcy są przerażeni, przywódcy nie wiedzą co robić; przewaga Asyryjczyków jest ogromna. Postanawiają poczekać jeszcze trzy dni w nadziei na pomoc Boga. Jeśli w tym czasie ratunek nie nadejdzie, poddadzą miasto. W tym właśnie momencie zjawia się Judyta. Udaje się do naczelnika miasta i oznajmia mu, że, z Bożą pomocą, pokona Asyryjczyków. Ubiera się w piękne szaty i wraz ze służącą rusza do obozu wroga. Trafia przed oblicze Holofernesa; oczarowany wódz, zaprasza ją na ucztę do swojego namiotu. Gdy Holofernes zasypia, wypiwszy zbyt wiele wina, Judyta chwyta jego miecz i ucina mu głową. Powróciwszy do miasta, rozkazuje Izraelitom uderzyć na obóz Asyryjczyków. Napastnicy odkrywają, że ich wódz został zabity i wpadają w panikę. Izrael odnosi zwycięstwo. Judyta, wraz z wszystkimi kobietami i całym ludem odbywa wielki triumf ulicami miasta, śpiewając na cześć Boga.
I
Już pierwszy obraz pojawiający się w księdze jest niezwykle sugestywny. Król Nabuchodonozor chce „(…) wytracenia bogów ziemi, tak aby narody służyły jedynie Nabuchodonozorowi i wszystkie języki i ich plemiona tylko jego uznawały za Boga.” (Jdt 3, 8). Nabuchodonozor jest monoteistą i uniwersalistą; jest to jednak monoteizm fałszywy, imperialny. Imperium przynosi jedność narodów, jest to jednak jedność w niewolnictwie.
I tu w moje rozważania ponownie wkracza Tomasz Hobbes. Słusznie zauważa on, że Imperium ucieleśnia się w Lewiatanie. Zapomina jednak dodać (choć trudno posądzić takiego znawcę Pisma o przypadkowe przeoczenie), że wg Biblii Lewiatan jest wrogiem Boga. Lewiatan to Imperium-Bestia przyjmująca kolejne formy na przestrzeni dziejów.
Dobrze uchwycił to Edward Abramowski, pisząc, że naszym wrogiem jest: “(...) Lewiatan stugłowy i sturamienny, gnieżdżący się wygodnie we wszystkich starczych nałogach życia, we wszystkich plugastwach, jakie przemoc zrodziła w duszach ludzkich, we wszystkich nienawiściach, jakie poczęła niewola. Ma on wiele różnych imion i masek. Nazywał się Cezarymem rzymskim, Teokracją, Inkwizycją świętą, Jakobinizmem, Konwentem republikańskim, a dziś nazywa się dyktaturą proletariatu i ludowym państwem pracy. Ten sam, nieśmiertelny, wielolicowy.”[1] Jedynym z jego wcieleń jest państwo asyryjskie, przeciw któremu podniosła miecz Judyta. Upadło ono, ale nie upadła idea Imperium.
Nie musi się ona zresztą koniecznie wcielać w system administracji państwowej. Stosunek panowania może się równie dobrze wyrażać się w „wolnych” transakcjach handlowych. Na pierwszy rzut oka rozwijają one spontaniczność i żywiołowość przeciwstawną statycznym strukturom Państwa. Jednak bezustanny ruch cyrkulacji handlowej, akumulacji i konsumpcji jest ruchem na jałowym biegu. Histeryczna pogoń za nowością, napędzająca kapitalistyczną gospodarkę jest w istocie wiecznym powrotem tego samego. Jest to zatem ruch oparty na pogańskim, cyklicznym pojmowaniu czasu. Nie dokonuje się w nim żadne prawdziwe przekroczenie, wyjście ku transcendencji. Ruch odbywa się w zamkniętym obiegu, gdyż Imperium (jako Całość), nie ma żadnego zewnętrza. [2]
Imperium-Lewiatan jest zatem strukturą, wrośniętą w społeczną tkankę; masywną Całością, przygniatającą jednostkę swym ciężarem. Na szczycie tej, wzniesionej z ludzkich ciał, budowli zasiada Król-bóg, który rozkazuje Holofernesowi: „Idź więc i podbij mi całą ziemię ich, a jeśli sami poddadzą się tobie, zostaw ich do dnia ukarania. Tych zaś, którzy będą się sprzeciwiać, niech twoje oko bezwzględnie skaże na wymordowanie (…)” (Jdt 2, 10—11). Słyszymy tu echo biblijnego Dnia Gniewu Jahwe. Nabuchodonozor chce odprawić Sąd Ostatecznym. Ziemski władca uzurpuje sobie prawo do tego, co należy do Boga. Podobieństwo do Dnia Sądu jest czysto pozorne, choć nieprzypadkowe.
Ta dwuznaczność odgrywa wielka rolę w historii Judyty. Gdy staje ona przed obliczem Holofernesa, mówi: „<<Przyjmij słowa niewolnicy swojej i pozwól służebnicy swojej mówić do siebie, a ja tej nocy nie będę okłamywać pana mego.>>” (Jdt 11, 5). Celowo miesza ze sobą porządek polityczny i religijny. Gra wieloznacznością słów „pan” i „Pan”.[3] Holofernes, uważa, że przemowa dotyczy jego, pana -Nabuchodonozora. Jednak Judyta ma na myśli jedynego Pana – Jahwe. Rozcina ona ostatecznie ten węzeł wieloznaczności ostrzem miecza, odrąbując głowę Holofernesowi. Obala bożyszcza, by zrobić miejsce dla prawdziwego Boga. Wpisuje się w ten sposób w długą tradycję żydowskiego rewolucjonego krytycyzmu. Żydzi, bowiem, „(stanowiąc szczególne królestwo boże) uważali, że jest niezgodne z prawem uznawać jakiegokolwiek króla śmiertelnego czy jakiekolwiek państwo”[4]
Króla-boga (Nabuchodonozora) i Boga-króla (Jahwe) bardzo wiele łączy i właśnie dlatego nie mogą się nawzajem akceptować. J.H.W.H. jest Bogiem zazdrosnym (Wj 20, 5b-6) i nie toleruje konkurentów. Jego związek z ludem (nazywanym czesto Oblubienicą) to burzliwy romans pełen zdrad, gniewu i przebaczeń. Bóg Izraela, w przeciwieństwie do Boga greckiej filozofii, nie jest myślą, wiecznie kontemplującą samą siebie, lecz Bogiem żywym. „(...) Bogiem pokornych/ wspomożycielem uciśnionych/opiekunem słabych/ obrońcą odrzuconych/ i wybawcą tych, którzy utracili nadzieję” (Jdt 9, 11) Bogiem wyklętego ludu ziemi.
Zasiada On niewidzialny na tronie Izraela. Zatem, gdy patrzymy na tron ziemskimi oczami, jawi się on nam jako pusty. Bóg jest nieskończoną przepaścią pochłaniającą każdego ziemskiego władcę, który chce zająć jego miejsce. Żydowska idea nieskończoności (przeciwstawna greckiej idei miary) jest, jak zauważa Emmanuel Levinas, ideą an-archiczną.[5] Rozsadza ona pogański imperialny porządek. W słowie „nieskończoność” nieprzypadkowo pobrzmiewa przedrostek „nie”. Ukazuje on niedoskonałość i niedokończoność świata. Siła negatywności pozwala przekroczyć zastaną rzeczywistość. Jednak Levinas powiada, że prefiks „in” w „infinitum” znaczy zarówno „nie” jak i „w”.[6] Wskazuje to na konserwatywny moment zakorzenienia, potrzebny do ocalenia tego, co wartościowe w odchodzącym świecie i do ustanowienia nowej, sprawiedliwszej wspólnoty.
II
Skoro znamy już sylwetkę wroga Judyty – Imperium, warto poświęcić trochę uwagi jej samej. Judyta nie waha się gwałtownie krytykować mężczyzn, reprezentujących władzę naczelników miasta. Po śmierci męża sama zarządza majątkiem. Nie dopełnia prawa lewiratu, które nakazuje jej poślubić krewnego zmarłego małżonka. Pozostaje wdową, choć wielu mężczyzn chce wziąc ją za żonę, zwłaszcza po tym jak stała się bohaterką. Autor Księgi, włożył wiele wysiłku w to, by zaznaczyć niezależność tytułowej bohaterki, niezwykłą, jeśli weźmiemy pod uwagę pozycję kobiety na starożytnym Wschodzie. Jak pisze Anna Maja Misiak, w dawnym Izraelu: „Podstawową grupę stanowiły skupione wokół patriarchów rody, zwane <> (dosłownie<< dom ojca>>), a sytuacja prawna kobiety wiązała się ściśle z opiekującym nią mężem, ojcem lub braćmi”[7]. Judyta nie jest określana przez relację z mężczyzną, lecz bezpośrednio przez relację z Bogiem i ludem.
Wielokrotnie podkreśla ona, że swego dzieła dokonała jako kobieta. Tańcząc i krocząc w triumfie na czele kobiet ulicami miasta, śpiewa: „Albowiem mocarz nie zginął z ręki młodzieńców/ ani nie uderzyli na niego synowie tytanów / ani nie napadli na niego olbrzymi giganci/ ale Judyta, córka Merariego, / obezwładnia go pięknością swego oblicza/ Zdjęła bowiem szaty wdowie/ aby wywyższyć uciśnionych w Izraelu” (Jdt 16, 6-7). Jest silną, zindywidualizowaną postacią; jest jednak również znakiem czegoś ogólniejszego. Jej imię jest symboliczne. Oznacza „Judejkę”, „Żydówkę”. Judyta jest zatem ucieleśnieniem całego Izraela. Także nazwa twierdzy, której broni, nie jest przypadkowa. „Betulah” znaczy po hebrajsku „dziewica”. Betulia jest więc symbolem Izraela, któremu wróg chce zadać gwałt, tak jak Holofernes, który chciał zgwałcić Judytę. Zatem walka Judyty o własne ciało jest jednocześnie walką o niepodległość narodu. Jednostka i wspólnota są jednym ciałem.[8]
Bóg, chce dzięki Judycie nawiedzić Izrael. Czuje się ona napełniona jego mocą. Wiara nie zwalnia jej jednak od działania. Naczelnik miasta, Ozjasz, każe ludowi biernie czekać na wybawienie i modlić się do Boga o deszcz. W przeciwieństwie do niego, Judyta uważa, że trzeba dokonać czynu. Woła: „A teraz bracia, pokażmy naszym braciom, że od nas zależy ich życie i wszystko co święte, świątynia i ołtarz opierają się na nas.” Świątynia nie tkwi w nieruchomym niebie idei, lecz wytwarza się w nas i między nami, dzięki spełnianiu Bożego prawa. Jak powiedział Mickiewicz:
„Niebo samo nie spadnie, trzeba je osiągnąć;
I Pan Bóg sam nie zst
ą
pi, potrzeba go
ściągnąć”
[9]
Świętość nie jest przedmiotem, wyobcowanym od człowieka i wymagającym czci. Takie rozumienie świętości jest pogańskie. Żadna rzecz na tym świecie, żadne abstrakcyjne pojęcie nie jest święte. Święte nie jest nawet pojęcie „ludu” czy „narodu”. Lud nie może być Bogiem, a Bóg nie jest własnością żadnego ludu.
Dlatego projekt polityczny, wyłaniający się z opowieści o Judycie nie polega na odrzuceniu uniwersalizmu w imię jakiegoś plemiennego partykularyzmu; w imię religii krwi i ziemi. Odrzucając pogański, imperialny uniwersalizm nie możemy popadać w równie pogański plemienny partykularyzm (bliski Nowej Prawicy). Jahwe jest nie tylko Bogiem Izraela, lecz także Panem całej ziemi, wyzwalającym wszystkie ludy[10]. Kościół katolicki jest, jak sama nazwa wskazuje, organizmem powszechnym. Nie jest to zimna, matematyczna uniwersalność w stylu platonika Alaina Badiou.[11] To powszechność zakorzeniona w żywych wspólnotach, w ich tradycji i praktyce. Jak pisał Martin Buber: “Trzeba umieć dostrzec w owym partykularyzmie ciało ziemi, bez którego ów uniwersalizm nie może uzyskać życia ziemskiego”.[12] Tożsamość (narodowa, płciowa czy religijna) nie stoi zatem w sprzeczności z uniwersalnością, lecz ją dopełnia.
Dobrą ilustracją tej tezy jest postać Achiora, pojawiająca się w księdze. Achior jest Ammonitą, sprzymierzeńcem Holofernesa. Sprzeciwia się jednak uderzeniu na Betulię. Za karę zostaje skazany na wydanie Żydom. Dzieli z nimi trudy oblężenia i po nawróceniu się na wiarę w prawdziwego Boga, zostaje przyjęty do domu Izraela. Mieszkańcy Betulii nie wahają się złamać przepisu Pięcioksięgu, który powiada: „Nie wejdzie Ammonita do zgromadzenia Pana” (Pwt 24, 4). Wspólna walka o wyzwolenie i wiara w jednego Boga jest zatem ważniejsza niż prawo i narzucane przez nie podziały.[13]
III
Judyta nie waha zabić Holofernesa. W dodatku wykorzystuje jego bezbronność i ucieka się do podstępu. Historia żydowskiej wdowy każe nam spojrzeć w oczy przemocy. Współczesnym interpretatorom trudno wytrzymać to spojrzenie. Autorzy komentarza do Księgi Judyty w Biblii Tysiąclecia próbują usprawiedliwić jej bohaterkę pisząc, że czyn Judyty nie był grzechem: „(...) jeśli go rozważymy na tle epoki i w świetle przepisów wojennych, obowiązujących w starożytności.” To wstydliwe tłumaczenie oznacza, że to, na co można było sobie pozwolić w czasach Judyty, dziś jest niedopuszczalne. Zaznacza dystans między „dziką” bohaterką a „cywilizowanym”, współczesnym komentatorem; między „krwawym” Bogiem Starego Testamentu a „przyzwoitym” Bogiem teologów.
Problem jest jednak bardziej skomplikowany i nie daje się sprowadzić po prostu do ukazania historycznych uwarunkowań tekstu objawionego. Aby go rozwikłać, musimy najpierw wyjaśnić, jak autor Księgi Judyty rozumiał pokój i wojnę: “Wojna dla Hebrajczyka była tylko jednym z czynników, który zagrażał pokojowi. W jego pojęciu rzeczywistym przeciwieństwem pokoju była nie wojna, lecz śmierć. Pokój bowiem dla niego był równoznaczny z życiem (...). Słowo <<pokój>> w starotestamentalnym słownictwie oznacza posiadanie dóbr zarówno materialnych, jak i duchowych. Ma na celu nie tyle jednostkę, ile jej życie w sprawiedliwości w aspekcie społecznym.”[14]
Imperialny pokój – pax assirica, sovietica czy americana – nie jest zatem prawdziwym pokojem. Opiera się na zinstytucjonalizowanym gwałcie. Rządzi w nim bezruch śmierci, która (jak zauważył Hegel) jest panem absolutnym. Judyta wszczyna bunt przeciw śmierci w imię żyjącego Boga. Bierze do ręki miecz w imię “Pana, który niweczy wojny.” (Jdt 9, 7) Nie ma to jednak nic wspólnego z niezdrową fascynacja sado-masochistyczną przemocą. Ekstazy w „komunii krwi” szukają zazwyczaj znudzeni mieszczanie i modni teoretycy Nowej Lewicy. Co ciekawe, głoszą oni pochwałę walki, nie wstając z wygodnych foteli. Trudno rozstrzygnąć, czy uczciwą odpowiedź stanowi abstrakcyjny pacyfizm, na który mogą sobie pozwolić ci, którym niewiele zagraża. Być może rzetelność zabrania rozstrzygania kwestii stosunku do przemocy na papierze. Jednak ta sama rzetelność i wierność wobec tekstu zabrania zbycia tej kwestii milczeniem.
Wydaje mi się, że autor Księgi Judyty widział po prostu, że w niedoskonałym i niezbawionym świecie musimy (niestety) walczyć i wziąć za tę walkę odpowiedzialność. Walka ta przybiera formę przemocy tylko wtedy, gdy jest to nieuniknione. Przemoc jest przynoszeniem na świat śmierci. Usprawiedliwia ją tylko walka o życie i pokój.
Przyjrzyjmy się jeszcze raz finałowej scenie Księgi Judyty – wolni ludzie idą ulicami i tańczą dla swojego Boga. Przebłyskuje tu obietnica takiego mesjańskiego pokoju i tu właśnie objawia się najgłębszy sens całej księgi.
 
Praca ta nie powstałaby bez wykładów Adama Lipszyca i pomocy mojej uczennicy, Katarzyny

[1] Edward Abramowski, „Idee kooperatyzmu”, w: http://www.czsz.bzzz.net/index.php?d=public&x=anarchizm&id=25
 
[2] Tę sytuację teoretycznie opisał Paweł Lisicki w świetnym opowiadaniu „Miasto”, patrz: http://www.fronda.pl/arch/04-05/052-053.htm )
[3] James C. Vanderkam, „Wprowadzenie do wczesnego judaizmu”, wydawnictwo Cyklady, 2006
[4] Tomasz Hobbes, "Lewiatan czyli materia, forma i władza państwa kościelnego i świeckiego", PWN 1954
[5] „W Nowym Testamencie<< arche>> tłumaczy się zazwyczaj jako << początek>>(...). W średniowiecznej łacinie słowo to opisywało Boga jako byt nie posiadający początku.” Wayne John Sturgeon, Chrześcijaństwo i anarchia, http://innyswiat.most.org.pl/17/chrzescijanstwo.htm
[6] Emmanuel Levinas, „O Bogu, który nawiedza myśl”, Znak, 1994
[7] Anna Maria Misiak, „Judyta. Postać bez granic.”, słowo/obraz/terytoria, 2004
[8] Jak podkreśla Max Horkheimer: „Gdy czyta się <<Stary Testament>> (...) zauważa się, że słowo <<ty>> dotyczy tam zarówno jednostki, jak i całego narodu, bez możliwości ich jednoznacznego rozdzielenia.”
[9] Adam Mickiewicz, „Królestwo Boże gwałt cierpi”, w: „Zdania i uwagi”, http://univ.gda.pl/~literat/amwiersz/0100.htm
 
[10] Porównaj: Am 9, 7; Iz 2, 2-3, Iz 45, 20
[11] Zaznaczam na marginesie, że krytycyzm względem platonizmu, maoizmu i antyhumanizmu Badiou nie wyklucza podziwu dla surowej jasności i odwagi jego dzieła.
[12] Martin Buber, Mojżesz, przeł. Ryszard Wojnarowski, wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1990
[13] Warto zauważyć, że Judyta obdarzyła wolnością niewolnicę, która pomogła jej w zabiciu Holofernesa. Porównaj: Jdt 16, 23
[14] Teologia pokoju, wydawnictwo Pax
 
 
 

0 komentarze:

Prześlij komentarz