SYSTEM WŁASNOŚCI
Własność stanowi według Karola Marksa " sedno
sprawy" . Przeciwnicy Marksa swoją postawą i sposobem reagowania dają
świadectwo, że w tym punkcie zgadzają się z nim całkowicie.
Nikogo zatem nie dziwi, że panujący w Republice Guarańskiej
system własności był rozmaicie interpretowany i budził namiętne kontrowersje.
"Dobrze myślący" autorzy burżuazyjni skwapliwie i
z całą energią zaprzeczają tezie jakoby w Republice Guarańskiej wprowadzono
komunizm w życie. Hernandez pisze bez ogródek: "W osadach redukcyjnych za
czasów jezuitów nie było komunizmu. Istniały tylko pewne wspólne dobra, przy
których wytwarzaniu pracowano tymczasowo wspólnie; przeznaczano je na pomoc dla
ubogich i na zapłatę daniny".
Inni nie ośmielali się zaprzeczyć faktom. Dokładali
natomiast starań, aby przemilczeć, osłonić lub na tyle złagodzić, by stały się
one nieszkodliwe. Intencja była chwalebna. Zdawało im się, że losy religii
związane są nierozerwalnie z indywidualistycznym systemem posiadania.
W swojej wielokrotnie
wydawanej pracy, która niemal aż do naszych czasów kształtowała i odbijała
stosunek przeciętnej niemieckiej opinii katolickiej do socjalizmu - ojciec
Cathrein, T.J., zapewnia, iż stosowany w redukcjach komunizm "bynajmniej
nie odpowiadał ściśle temu pojęciu". W tym stopniu, w jakim był on
realizowany - dodaje on - miało to wyłącznie charakter przejściowy.
Ponadto "ludu, który się wyzwala z barbarzyństwa, nie
można przyrównywać do narodów cywilizowanych". Oczywiście.
Takie stanowisko zajmują ogólnie ci pisarze, którzy nie
badali bezpośrednio dziejów osiedli guarańskich.
Natomiast dzieła specjalne, które nie omijają tej sprawy,
uznają zazwyczaj organizację republiki Guarańskiej za typowo komunistyczną,
nawet wtedy, gdy w ostatecznej konkluzji usiłują pozbawić ten fakt jego
właściwego znaczenia. W "Der christlich-soziale Staat der Jesuiten in
Paragway" Franz Schmid chciałby nawet "przedstawić niezbity
dowód", że Republika Guarańska była nie tylko w ogólnym zarysie, ale także
i w szczegółach wiernym wcieleniem komunistycznej "Utopii" św.
Tomasza Morusa.
Teza ta do pewnego tylko stopnia słuszna jest raczej
powierzchowna i nie ugruntowana. Lepiej trzymać się rzeczywistości takiej, jak
ją widział ojciec Florentin de Bourges, bezstronny i nieuprzedzony kapucyn,
kiedy odwiedził osiedla redukcyjne w 1712 r.
Wszystkie grunty stanowiły niepodzielną własność wspólnoty.
"Dobra są wspólne, nie ma tam chęci wywyższenia się i skąpstwa, nie widzi
się też wśród nich niezgody ani sporów prawnych... Nic mnie bardziej nie
zachwyciło, niż sposób, w jaki zapewnia się byt wszystkim mieszkańcom osiedla.
Ci, którzy zbierają żniwa obowiązani są dostarczyć ziarno do składów
publicznych."
Urzędnicy rozdzielają następnie ziarno między komendantów dzielnicowych,
ci zaś rozdają je rodzinom, przyznając każdej "więcej lub mniej zależnie
od jej liczebności".
Tak wyrażał się ojciec Florentin de Bourges na łamach
wydawanego przez jezuitów czasopisma, "Lettres Edifiantes et
Curieuses".
Ojciec Florentin de Bourges
opowiada o rzeczach, które sam widział przytaczając na poparcie liczby i
szczegółowe informacje. Opis jego nacechowany jest prostotą i prawdą, które nie
pozwalają podawać w wątpliwość jego autentyczności. W przedmowie do
zamieszczonego we wspomnianym piśmie sprawozdania ojciec Bouchet, T.J., pisze,
iż ojciec Florentin de Bourges nie zamierza podawać niczego, "o czymby się
nie przekonał na własne oczy" . W dwieście lat później Hernandez, któremu
nie podobają się spostrzeżenia ogłoszone przez "kapucyna", jak nazywa
ojca Florentina de Bourges, pragnie go zdyskwalifikować traktując go jak
poetę...
Inny współczesny świadek,
ojciec Sepp, który sprawował u Guaranów swą misję duszpasterską poczynając od
końca XVII wieku i przez długie jeszcze lata XVIII stulecia, twierdzi, iż nigdy
tam nie widział " żadnych kopców ani płotów granicznych". Ojciec
Peramas również świadek naoczny, który przebywał u Guaranów jako doctrinero,
czyli proboszcz, wyraża się także na ten temat w sposób nie pozostawiający
żadnych wątpliwości. Wszystko było wspólne - powiada on. Jeszcze inny jezuita,
ojciec Jaime Vaniere po zapoznaniu się z listami-sprawozdaniami swoich
współbraci zakonnych napisał wierszem łacińskim wzorowanym na Wergiliuszu
poemat, w którym porównuje komunistyczna społeczność Guaranów z rojem pszczół.
Aqua pares inter
sunt omnia.
...Homines proprium
qui nil potiuntur
Et usu cuncta
tenet.
Wszystko jest tam równe pośród równych.
Ludzie, którzy nic nie mają na własność,
A rozporządzają wszystkim.
(Praedium rusticum)
Przytaczanie wszystkich
podobnej treści świadectw, które się spotyka na każdym kroku, byłoby rzeczą
nużącą. Waga przedmiotu oraz autorytet naszych oponentów wymagają jednak
przytoczenia jeszcze kilku świadectw, które zresztą same przez siebie mogą
budzić pewne zainteresowanie.
Ojciec Huonder, jezuita
szwajcarski, który poświęcił wiele trudu zbadaniu pism pozostawionych przez
dawnych misjonarzy, streścił je na łamach "Katholische Missionen"
szeregu artykułów publikowanych w ciągu kilku lat. Wynika z nich, że komunizm
zrealizowany był praktycznie w całej pełni. Niemniej ojciec Huonder odrzuca
określenie "komunistyczny", ale tylko na tej podstawie, że młode
stadła małżeńskie otrzymywały z chwilą zawarcia ślubu własne domki rodzinne.
Przyznaje on, że domy te przydzielane były dożywotnio i nie mogły być
przekazywane w drodze dziedziczenia. Ojciec Huonder zaznacza też lojalnie, że
kanonik Gay określa ustrój gospodarczy osiedli redukcyjnych jako wyłącznie i
całkowicie komunistyczny. Pogłębiona i bezstronna opinia kanonika Gay na ten
temat kształtowała się na miejscu, wkrótce po dokonaniu omawianego
eksperymentu, w swobodnych warunkach.
Wykorzystawszy bibliografię
znacznie obfitszą i bardziej eklektycznie dobraną, a rozpatrując sprawę z
punktu widzenia bardzo swoistego w zupełnym oderwaniu od jakiegokolwiek systemu
społecznego, Bruno Garsch również uwydatnił mimochodem fakt wyłaniający się
wyraźnie z całokształtu dawnych źródeł. "Ziemia cała - pisze on - domy,
inwentarz żywy oraz środki produkcji należały do wspólnoty utworzonej przez
osiedle. Jedyny wyjątek dotyczył podarków ślubnych i innych tego rodzaju nagród
otrzymywanych od proboszcza".
Warto zaznaczyć, że wielki
historyk argentyński, Don Jose Manuel Estrada, a także jego rodacy i koledzy
Dominguez, Gutierrez, Trelles i Lugones są pod tym względem jednomyślni. Sam
nawet Hernandez powołuje się na nich ze szczególnym uwzględnieniem Estrady,
który wprawdzie nie zdołał ukończyć swej "Historii prowincji
misyjnej", ale dosyć szczegółowo omawia zagadnienie Republiki Guarańskiej
w innych swych pracach. Estrada z naszego punktu widzenia zasługuje na uwagę
jako demokrata, umysł prawy i wzorowy. Głosi on tezę, że jezuici
urzeczywistnili komunizm i uważali go za system doskonały i nadający się do
zastosowania we wszelkich warunkach.
Nie należy też lekceważyć umiarkowanych przeciwników w
rodzaju Azary. Był on komisarzem w czasie przeprowadzania rozgraniczenia w 1777
r., a więc w dziewięć lat po wypędzeniu jezuitów. Żył jeszcze w okresie lat
1781-1801, w Rio de Plata, w dalszym ciągu zajęty pracami przy rozgraniczeniu.
W 1784 r. przebywa na terenie osiedli redukcyjnych, obserwując, zbierając
informacje i pisząc bez przerwy. Azara boleje nad tym, że jezuici utrzymali aż
do końca ustrój komunistyczny. Twierdzi on, że umysł i zdolności Guaranównie
mogły rozwijać się w takim ustroju. W związku z tym rozwija on klasyczne
argumenty wysuwane przeciw komunizmowi. Według spostrzeżeń Azary Guaranowie nie
byli bynajmniej tymi dużymi dziećmi, za jakie ich uważają niektórzy misjonarze,
aby ułatwić sobie obronę. Byli oni zapobiegliwi i przewidujący już przed
przybyciem jezuitów. Cechy te miały u nich charakter kolektywny. Z inspiracji
Azary pismo królewskie z 17 maja 1803 r., nakazało rozdzielenie ziemi pomiędzy
jednostki.
Oznaczało to wtargnięcie kolonistów i całkowitą ruinę;
sprawy te będą omówione w odrębnym rozdziale.
Markiz Valdelirios w czasie swej misji odbytej w 1750 r.
oraz Fr. de Zavala, który w trzydzieści lat po wygnaniu jezuitów był
gubernatorem terenów redukcyjnych, potwierdzają ze swej strony z ubolewaniem
istnienie zbyt rygorystycznie pojętego komunizmu, który, ich zdaniem, hamował
rozwój inicjatywy. Komunizm w rzeczywistości aż nadto skutecznie przeszkadzał
inicjatywie i zawłaszczeniom kolonistów.
0 komentarze:
Prześlij komentarz