czwartek, 28 listopada 2013

CHRZEŚCIJAŃSKA KOMUNISTYCZNA REPUBLIKA GUARANI (II)




SYSTEM WŁASNOŚCI



Własność stanowi według Karola Marksa " sedno sprawy" . Przeciwnicy Marksa swoją postawą i sposobem reagowania dają świadectwo, że w tym punkcie zgadzają się z nim całkowicie.

Nikogo zatem nie dziwi, że panujący w Republice Guarańskiej system własności był rozmaicie interpretowany i budził namiętne kontrowersje.
"Dobrze myślący" autorzy burżuazyjni skwapliwie i z całą energią zaprzeczają tezie jakoby w Republice Guarańskiej wprowadzono komunizm w życie. Hernandez pisze bez ogródek: "W osadach redukcyjnych za czasów jezuitów nie było komunizmu. Istniały tylko pewne wspólne dobra, przy których wytwarzaniu pracowano tymczasowo wspólnie; przeznaczano je na pomoc dla ubogich i na zapłatę daniny".

Inni nie ośmielali się zaprzeczyć faktom. Dokładali natomiast starań, aby przemilczeć, osłonić lub na tyle złagodzić, by stały się one nieszkodliwe. Intencja była chwalebna. Zdawało im się, że losy religii związane są nierozerwalnie z indywidualistycznym systemem posiadania.

W swojej wielokrotnie wydawanej pracy, która niemal aż do naszych czasów kształtowała i odbijała stosunek przeciętnej niemieckiej opinii katolickiej do socjalizmu - ojciec Cathrein, T.J., zapewnia, iż stosowany w redukcjach komunizm "bynajmniej nie odpowiadał ściśle temu pojęciu". W tym stopniu, w jakim był on realizowany - dodaje on - miało to wyłącznie charakter przejściowy.

Ponadto "ludu, który się wyzwala z barbarzyństwa, nie można przyrównywać do narodów cywilizowanych". Oczywiście.

Takie stanowisko zajmują ogólnie ci pisarze, którzy nie badali bezpośrednio dziejów osiedli guarańskich.

Natomiast dzieła specjalne, które nie omijają tej sprawy, uznają zazwyczaj organizację republiki Guarańskiej za typowo komunistyczną, nawet wtedy, gdy w ostatecznej konkluzji usiłują pozbawić ten fakt jego właściwego znaczenia. W "Der christlich-soziale Staat der Jesuiten in Paragway" Franz Schmid chciałby nawet "przedstawić niezbity dowód", że Republika Guarańska była nie tylko w ogólnym zarysie, ale także i w szczegółach wiernym wcieleniem komunistycznej "Utopii" św. Tomasza Morusa.

Teza ta do pewnego tylko stopnia słuszna jest raczej powierzchowna i nie ugruntowana. Lepiej trzymać się rzeczywistości takiej, jak ją widział ojciec Florentin de Bourges, bezstronny i nieuprzedzony kapucyn, kiedy odwiedził osiedla redukcyjne w 1712 r.

Wszystkie grunty stanowiły niepodzielną własność wspólnoty. "Dobra są wspólne, nie ma tam chęci wywyższenia się i skąpstwa, nie widzi się też wśród nich niezgody ani sporów prawnych... Nic mnie bardziej nie zachwyciło, niż sposób, w jaki zapewnia się byt wszystkim mieszkańcom osiedla. Ci, którzy zbierają żniwa obowiązani są dostarczyć ziarno do składów publicznych."

Urzędnicy rozdzielają następnie ziarno między komendantów dzielnicowych, ci zaś rozdają je rodzinom, przyznając każdej "więcej lub mniej zależnie od jej liczebności".

Tak wyrażał się ojciec Florentin de Bourges na łamach wydawanego przez jezuitów czasopisma, "Lettres Edifiantes et Curieuses".

Ojciec Florentin de Bourges opowiada o rzeczach, które sam widział przytaczając na poparcie liczby i szczegółowe informacje. Opis jego nacechowany jest prostotą i prawdą, które nie pozwalają podawać w wątpliwość jego autentyczności. W przedmowie do zamieszczonego we wspomnianym piśmie sprawozdania ojciec Bouchet, T.J., pisze, iż ojciec Florentin de Bourges nie zamierza podawać niczego, "o czymby się nie przekonał na własne oczy" . W dwieście lat później Hernandez, któremu nie podobają się spostrzeżenia ogłoszone przez "kapucyna", jak nazywa ojca Florentina de Bourges, pragnie go zdyskwalifikować traktując go jak poetę...

Inny współczesny świadek, ojciec Sepp, który sprawował u Guaranów swą misję duszpasterską poczynając od końca XVII wieku i przez długie jeszcze lata XVIII stulecia, twierdzi, iż nigdy tam nie widział " żadnych kopców ani płotów granicznych". Ojciec Peramas również świadek naoczny, który przebywał u Guaranów jako doctrinero, czyli proboszcz, wyraża się także na ten temat w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości. Wszystko było wspólne - powiada on. Jeszcze inny jezuita, ojciec Jaime Vaniere po zapoznaniu się z listami-sprawozdaniami swoich współbraci zakonnych napisał wierszem łacińskim wzorowanym na Wergiliuszu poemat, w którym porównuje komunistyczna społeczność Guaranów z rojem pszczół.

Aqua pares inter sunt omnia.
...Homines proprium qui nil potiuntur
Et usu cuncta tenet.
Wszystko jest tam równe pośród równych.
Ludzie, którzy nic nie mają na własność,
A rozporządzają wszystkim.
(Praedium rusticum)


Przytaczanie wszystkich podobnej treści świadectw, które się spotyka na każdym kroku, byłoby rzeczą nużącą. Waga przedmiotu oraz autorytet naszych oponentów wymagają jednak przytoczenia jeszcze kilku świadectw, które zresztą same przez siebie mogą budzić pewne zainteresowanie.

Ojciec Huonder, jezuita szwajcarski, który poświęcił wiele trudu zbadaniu pism pozostawionych przez dawnych misjonarzy, streścił je na łamach "Katholische Missionen" szeregu artykułów publikowanych w ciągu kilku lat. Wynika z nich, że komunizm zrealizowany był praktycznie w całej pełni. Niemniej ojciec Huonder odrzuca określenie "komunistyczny", ale tylko na tej podstawie, że młode stadła małżeńskie otrzymywały z chwilą zawarcia ślubu własne domki rodzinne. Przyznaje on, że domy te przydzielane były dożywotnio i nie mogły być przekazywane w drodze dziedziczenia. Ojciec Huonder zaznacza też lojalnie, że kanonik Gay określa ustrój gospodarczy osiedli redukcyjnych jako wyłącznie i całkowicie komunistyczny. Pogłębiona i bezstronna opinia kanonika Gay na ten temat kształtowała się na miejscu, wkrótce po dokonaniu omawianego eksperymentu, w swobodnych warunkach.

Wykorzystawszy bibliografię znacznie obfitszą i bardziej eklektycznie dobraną, a rozpatrując sprawę z punktu widzenia bardzo swoistego w zupełnym oderwaniu od jakiegokolwiek systemu społecznego, Bruno Garsch również uwydatnił mimochodem fakt wyłaniający się wyraźnie z całokształtu dawnych źródeł. "Ziemia cała - pisze on - domy, inwentarz żywy oraz środki produkcji należały do wspólnoty utworzonej przez osiedle. Jedyny wyjątek dotyczył podarków ślubnych i innych tego rodzaju nagród otrzymywanych od proboszcza".

Warto zaznaczyć, że wielki historyk argentyński, Don Jose Manuel Estrada, a także jego rodacy i koledzy Dominguez, Gutierrez, Trelles i Lugones są pod tym względem jednomyślni. Sam nawet Hernandez powołuje się na nich ze szczególnym uwzględnieniem Estrady, który wprawdzie nie zdołał ukończyć swej "Historii prowincji misyjnej", ale dosyć szczegółowo omawia zagadnienie Republiki Guarańskiej w innych swych pracach. Estrada z naszego punktu widzenia zasługuje na uwagę jako demokrata, umysł prawy i wzorowy. Głosi on tezę, że jezuici urzeczywistnili komunizm i uważali go za system doskonały i nadający się do zastosowania we wszelkich warunkach.

Nie należy też lekceważyć umiarkowanych przeciwników w rodzaju Azary. Był on komisarzem w czasie przeprowadzania rozgraniczenia w 1777 r., a więc w dziewięć lat po wypędzeniu jezuitów. Żył jeszcze w okresie lat 1781-1801, w Rio de Plata, w dalszym ciągu zajęty pracami przy rozgraniczeniu. W 1784 r. przebywa na terenie osiedli redukcyjnych, obserwując, zbierając informacje i pisząc bez przerwy. Azara boleje nad tym, że jezuici utrzymali aż do końca ustrój komunistyczny. Twierdzi on, że umysł i zdolności Guaranównie mogły rozwijać się w takim ustroju. W związku z tym rozwija on klasyczne argumenty wysuwane przeciw komunizmowi. Według spostrzeżeń Azary Guaranowie nie byli bynajmniej tymi dużymi dziećmi, za jakie ich uważają niektórzy misjonarze, aby ułatwić sobie obronę. Byli oni zapobiegliwi i przewidujący już przed przybyciem jezuitów. Cechy te miały u nich charakter kolektywny. Z inspiracji Azary pismo królewskie z 17 maja 1803 r., nakazało rozdzielenie ziemi pomiędzy jednostki.

Oznaczało to wtargnięcie kolonistów i całkowitą ruinę; sprawy te będą omówione w odrębnym rozdziale.

Markiz Valdelirios w czasie swej misji odbytej w 1750 r. oraz Fr. de Zavala, który w trzydzieści lat po wygnaniu jezuitów był gubernatorem terenów redukcyjnych, potwierdzają ze swej strony z ubolewaniem istnienie zbyt rygorystycznie pojętego komunizmu, który, ich zdaniem, hamował rozwój inicjatywy. Komunizm w rzeczywistości aż nadto skutecznie przeszkadzał inicjatywie i zawłaszczeniom kolonistów.

0 komentarze:

Prześlij komentarz