W dniach 26 – 28 maja w Warszawie, wraz z wizytą Baracka
Obamy, mają odbyć się polskie Dni Gniewu Społecznego. Organizatorem jest
Związek Syndykalistów Polskich, założona kilka lat temu polska sekcja
międzynarodówki anarchosyndykalistycznej IWA-AIT (należy do niej m.in. sławny
hiszpański związek zawodowy CNT). Organizatorzy chcą wyrazić wyraz swojej
frustracji z powodu tego, co dzieje się w kraju. Poruszają sprawę sytuacji
lokatorów, występują z hasłami przeciwko bazom myśliwców F-16 w Polsce, a także
wydobywania gazu łupkowego. W zasadzie nie ma się czego czepić, wszystko
wygląda pięknie. Jest tylko jeden kłopot: organizatorzy.
Nie jestem w 100% na bieżąco w znajomości rozgrywek
poszczególnych grup radykalno-lewicowych (przede wszystkim mam opór przeciwko
dogmatyzmowi owych grup, ale mniejsza z tym). „Obiło” mi się jednak o uszy to i
owo na temat ZSP. Jest to dość dogmatyczna grupa, sztywno trzymająca się
swojego anarchosyndykalizmu, na tyle sztywno, że jest w konflikcie z
anarchosyndykalistycznym związkiem zawodowym „Inicjatywa Pracownicza”, którego
oskarża o chęć brania udziału w wyborach samorządowych (zdaje się, że część
działaczy z Nowej Soli występowała w roli kandydatów na radnych w ubiegłym
roku). Odżegnuje się również ZSP od współpracy z grupami lewicy
nieanarchistycznej. Do tego stopnia, że na dniach gniewu ewentualni uczestnicy
nieanarchistyczni nie będą mogli rozwinąć swoich czerwonych flag. Dogmatyzm
pełną gębą.
Rozumiem, że jako anarchiści nie mają po drodze z ideami
komunistycznymi, czy socjalistycznymi (nazwijmy to roboczo „państwowo-socjalistycznymi”
itp.), ale czy wróg nie jest ten sam dla wyżej wymienionych? Czy tylko
anarchiści mają prawo występować ze swoimi sztandarami, natomiast czerwone mają
być zakazane? Przyznaję, że bliżej mi do anarchizmu niż komunizmu państwowego,
ale daleki jestem od odrzucania wspólnego działania z osobami o takich
poglądach. Na podobnej zasadzie, jako chrześcijanin, powinienem odrzucić
współpracę z niewierzącymi lub wyznawcami innych religii. Jeżeli zamkniemy się
w swoim tylko własnym gronie, to nic nie osiągniemy, zostaniemy z łatwością zniszczeni
przez system, media odpowiednią ośmieszą i zmieszają z błotem i guzik będzie z
jakiegokolwiek ruchu. Zamiast poszerzać bazę osób chcących dokonać zmian,
zwłaszcza oscylujących wokół idei zmian radykalnych, ZSP ogranicza całość tylko
do swojego własnego, nie ukrywajmy – bardzo szczupłego grona. Także nie sądzę,
aby impreza ta została w jakikolwiek sposób dostrzeżona, chyba tylko przez
policjantów, którzy tego dnia (główna manifestacja 28 maja) będą czuwać, aby
przypadkiem nic nie wymknęło się spod kontroli. Panowie i panie z ZSP: Polska to nie
Hiszpania, zresztą tam również głównymi organizatorami niedawnych manifestacji
nie byli anarchiści (acz poparli i aktywnie wspierali). Może lepiej porzucić
dogmatyzm światopoglądowy na rzecz
czegoś szerszego? Dającego się dostrzec z odległości większej niż pięć
metrów w przód i w tył?
Argument o dogmatyzmie bez sensu. Na marszu (a raczej pikiecie) były obecne flagi np. młodych socjalistów czy transparenty pracowniczej demokracji. Co więcej, flagi IP też powiewały.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że się pomyliłem, także przepraszam organizatorów. Przeczytałem takie informacje (teraz nie pamiętam gdzie) i tym się zasugerowałem. Cieszę się, że byłem w błędzie.
OdpowiedzUsuń