środa, 5 czerwca 2013

Włoska lewica chrześcijańska. Początek.

 
Poniżej przedrukowujemy fragment pracy Mirosława Nowaczyka poświęcony włoskiej lewicy chrześcijańskiej, początkom tego ruchu i poszukiwania przez niego własnego miejsca. Poniższy tekst pochodzi ze strony "O cywilizację miłości", tworzonej przez część redakcji "Lewicy Chrześcijańskiej".
 
Chrześcijańska lewica społeczna ("chrześcijańscy jakobini") pojawiła się we Włoszech w latach 1797-1799 jako ruch reformy doktrynalnej i politycznej katolicyzmu, pogodzenia Kościoła z ideami Rewolucji Francuskiej. Pierwsi włoscy demokraci chrześcijańscy występowali przeciw sojuszowi "Ołtarza i tronu", zwalczani ancien regime, domagali się akceptacji przez kościół zasady "suwerenności ludu", żądali reformy systemu władzy w kościele między innymi wyboru proboszczów przez wiernych. Ideę wolności religii i sekularyzacji państwa traktowali jako świadectwo historycznego postępu, który wyzwala religię z zależności od polityki, choć jednocześnie głosili, że tylko religia może stanowić podstawę transformacji rzeczywistości społecznej. Chrześcijaństwo odrodzone, oparte na ideałach ewangelicznych, może inspirować działalność rewolucyjną, stać się ośrodkiem jednoczenia sił rewolucyjnych, dostarczać kryterium oceny polityki ze stanowiska moralnego, jej zgodności z ideałami "wolności, równości i braterstwa".
W XIX w. ideologia chrześcijańsko-społeczna ewoluowała pod wpływem liberalizmu i socjalizmu. W 1905 r. rozpoczął się we Włoszech ruch "księży socjalistów", skupionych wokół czasopisma "La Plebe". Ruch "plebejski" w wierze religijnej znajdował inspirację do angażowania się w walki społeczne o cele socjalistyczne. Na podkreślenie zasługuje opowiedzenie się tego ruchu po stronie proletariatu i partii socjalistycznej, uznanej za jedynego reprezentanta politycznego mas ludowych. Ruch "plebejski" uważał się też za część ruchu socjalistycznego.
Idee chrześcijańskiego socjalizmu rozwinięte zostały w radykalnym nurcie modernizmu rzymskiego. Ideę chrześcijaństwa jako religii "ubogich" głosił Gennaro Avolio, redaktor "Battaglie d'Oggi", który też opowiadał się za współpracą z socjalistami. Avolio domagał się, aby partia socjalistyczna była partią "awyznaniową", neutralną wobec przekonań światopoglądowych jej członków. Do takiej partii mogli wstępować ci chrześcijanie, którzy akceptują jej cele programowe: ekonomiczne, społeczne i polityczne. Partia walcząca o wyzwolenie mas ludowych i o zwycięstwo ideału socjalistycznego może liczyć na poparcie tych chrześcijan, którzy postrzegają ideał socjalistyczny jako ucieleśnienie ewangelicznych ideałów sprawiedliwości i braterstwa ludzi.
Do grupy radykalnych społecznie modernistów katolickich należeli między innymi Mario M. Rossi, Nicola Turchi (współautor "Lettere di un prete modernista"), Primo Balducci, Pietro Parella, Giovanni Pioli, Giorgio la Piana i Antonio De Stefano. Z tej grupy wywodzą się tez autorzy listu do socjalistycznego dziennika "Avanti!": Guglielmo Quadrotta i Felice Perroni.
List ten, opublikowany w "Avanti!" 17 lipca 1908 roku, uznać można za pierwszy manifest chrześcijańskiego socjalizmu we Włoszech. Wystąpienie Quadrotty i Pieroniego wprowadzało chrześcijański socjalizm na scenę włoskiego życia politycznego, jednakże przesłanki tej ideologii kształtowały się już ode dawna w środowisku murristów, a w pierwszej konfrontacji socjalizmu marksistowskiego z chrześcijaństwem dokonał - zdaniem L. Bedeshiego - w 1900 roku Igino Petrone, który oddzielając materializm historyczny od jego materialistycznych przesłanek filozoficznych, dowodził możliwości przyjęcia przez chrześcijan materializmu historycznego jako nauki o społeczeństwie oraz odwołującej się do tej nauki ideologii socjalistycznej.
W tym nurcie chrześcijańskiego socjalizmu, który miał już za sobą doświadczenia chrześcijańskiego socjalizmu utopijnego i podejmował teraz pierwsze próby zespolenia chrześcijaństwa z socjalizmem marksistowskim - co miało napotykać na olbrzymie trudności ze względu na, dominujący we włoskim ruchu robotniczym, antyklerykalizm wspierany filozofią pozytywistyczną i materializmem ekonomicznym - zarysowały się dwie orientacje: jedna o charakterze profetycznym, ewangelicznym, moralnym, druga - o wyraźniej zarysowanym charakterze politycznym. Orientacje te maja pewne cechy wspólne: ich punktem wyjścia była nowa świadomość religijna, która nie godziła się z rzeczywistością kapitalistyczną i inspirowała zaangażowanie socjalistyczne. "Nasza świadomość chrześcijańska - pisali F. Perroni i G. Quadrotta - nie pozwalała nam na podtrzymywanie i obronę społeczeństwa kapitalistycznego". Nowa świadomość chrześcijańska znajdować może najpełniejszy wyraz w ideale socjalistycznym. "Socjalizm - pisali cytowani autorzy - reprezentuje dziś nie tylko armię wyzyskiwanych, których popchnęło do walki o lepszą przyszłość pragnienie zrzucenia jarzma kapitalistycznego, lecz najszlachetniejsze dążenia do sprawiedliwości i solidarności całej ludzkości, których urzeczywistnienie jest szczytną misją proletariatu".
Cechą specyficzną omawianej tu postaci lewicy chrześcijańskiej, która rozwijała ideologię chrześcijańskiego socjalizmu, była teza, że warunkiem zespolenia chrześcijaństwa z socjalizmem jest reforma zarówno istniejącego realnie chrześcijaństwa, jak i ruchu socjalistycznego. Obecnie między socjalizmem a chrześcijaństwem istnieje głęboki konflikt i wzajemna wrogość, a to dlatego, że ani chrześcijaństwo nie jest prawdziwym chrześcijaństwem, ani socjalizm nie wyzbył się jeszcze obcych mu naleciałości i nie ujawnił swej prawdziwej natury humanistycznej. Zadaniem podstawowym jest więc oczyszczenie obu tych ruchów od historycznie nawarstwionych wypaczeń i przywrócenie im ich autentycznej treści. W odniesieniu do chrześcijaństwa oznacza to - a przytaczamy tu opinię najbardziej wówczas radykalną - przywrócenia mu jego wymiaru antropologicznego, co dobitnie wyrazi F. Perroni stwierdzając, że "Nasz Bóg jest (...) identyczny z duchem ludzkim". Immanentystyczna interpretacja chrześcijaństwa o proweniencji modernistycznej rzutowała na chrześcijańską antropologię filozoficzną, która - wbrew tradycji - ujmowała teraz człowieka nie jako istotę grzeszną i słabą, lecz przeciwnie - jako istotę twórczą, pełną chwały, silną i dynamiczną, realizującą się w pracy i budowie własnego, prawdziwie ludzkiego świata. Ale człowiek to nie izolowana jednostka, lecz istota społeczna, twórca wspólnoty ludzkiej. Z taką koncepcją antropologiczną i historiozoficzną koresponduje koncepcja religii jako aktywnej postawy wobec życia. Chrześcijaństwo to postawa człowieka odczuwającego własną niewystarczalność indywidualną, pragnącego ją poszerzyć i pogłębić, przekraczać siebie w kierunku wzniosłych wartości miłości, braterstwa i solidarności z innymi ludźmi, otwierać się na wspólnotę ludzką. Istotą Ewangelii jest "głęboka nienawiść do każdej niesprawiedliwości, każdej nierówności, gorące pragnienie pokoju, braterstwa i dobra - nieodparta potrzeba walki w imię realizacji tego pragnienia". Miedzy tak pojętym chrześcijaństwem a socjalizmem nie ma sprzeczności. Przeciwnie - "socjalizm jest kontynuacją ideału ewangelicznego, który głosił Chrystus". Ta "optymistyczna wizja życia religijnego - pisał F. Perroni - doprowadziła nas do uznania bezcennej wartości socjalizmu i skłoniła do entuzjastycznego związania się z ruchem socjalistycznym".
Takiej interpretacji chrześcijaństwa jako ideału moralnego i społecznego, jako religii nadziei i wiary w możliwości zbudowania ziemskiego "Królestwa Bożego" towarzyszyła ostra krytyka Kościoła historycznego, jego doktryny społecznej oraz praktyki politycznej. Przedmiotem krytyki był klerykalizm polityczny, opowiedzenie się Kościoła po stronie bogatych, zaangażowanie religii w uświęcenie niesprawiedliwych stosunków społecznych. A przecież - dowodzili lewicowi chrześcijanie - chrześcijaństwo pierwotne było religią nadziei dla biednych, cierpiących i uciskanych. Prawdziwa treść chrześcijaństwa zawarta jest w nauczaniu Chrystusa, który "nie po to przyszedł, aby zapowiadać królestwo pozaświatowe [...] lecz Królestwo Boże, które ma być urzeczywistnione na ziemi: to będzie królestwo sprawiedliwości i miłości, które zajmie miejsce obecnego pełnego niesprawiedliwości i bólu".
Ideologia socjalizmu chrześcijańskiego wynikała z nowej koncepcji religii jako "wiary wspólnotowej", którą przeciwstawiono indywidualizmowi religijnemu jako ideologii burżuazyjnej. Indywidualizm religijny ukształtował się pod wpływem indywidualizmu burżuazyjnego, którego usprawiedliwieniem jest liberalizm. Liberalizm religijny był ideologią adaptacji chrześcijaństwa do społeczeństwa kapitalistycznego. A tymczasem "chrześcijaństwo pojawiło się jako wielka nadzieja nadejścia Królestwa Bożego, które nie miało być królestwem poza grobem, ale ziemskim królestwem miłości i sprawiedliwości. Dopiero w ciągu wieków z nadziei społecznej, jakim było, stało się nadzieją zbawienia jednostkowego, porozumieniem jednostki z Bogiem". Z religii "zbawienia społecznego" stało się religią "zbawienia indywidualnego".
Ideologia chrześcijańskiego socjalizmu wyrasta z katolickiego modernizmu - pisał F. Perroni - "ale jeśli chce rzeczywiście przezwyciężyć kryzys religijny, który dręczy świadomość współczesną, nie może ograniczać się żądania reformy liturgii i doktryny, lecz musi być ruchem rewolucyjnym".
Program chrześcijaństwa jako ruchu rewolucyjnego mógł być realizowany tylko we współpracy z ruchem socjalistycznym. Warunkiem takiej współpracy była jednak - postulowana przez lewicę chrześcijańską - reforma ruchu socjalistycznego, jego ideologii i programu partyjnego. Partia socjalistyczna bowiem, propagując socjalizm jako integralny światopogląd, prowadziła propagandę antyreligijną i politykę antyklerykalną. Chrześcijańscy socjaliści solidaryzowali się z polityką antyklerykalną, ale nie akceptowali oczywiście propagandy antyreligijnej. W związku z tym wysunęli dwa postulaty: po pierwsze - oddzielenia materializmu filozoficznego, który uważali za "przypadkowy" - spowodowany okolicznościami historycznymi - składnik marksizmu, a nie za logicznie konieczne uzasadnienie programu socjalistycznego; po drugie - nadania partii socjalistycznej charakteru partii politycznej, a więc neutralnej w stosunku do przekonań światopoglądowych jej członków i akceptującej możliwość różnych filozoficznych uzasadnień ideału socjalistycznego. Warto zauważyć, że w chrześcijańskim socjalizmie obecny był też nurt, który w istocie negował postulat pluralizmu filozoficznego, gdyż zespolenie chrześcijaństwa z socjalizmem pojmował po prostu jako dopełnienie materializmu historycznego światopoglądem chrześcijańskim i nadanie socjalizmowi charakteru moralno-religijnego.
Ideał socjalistyczny zespolony z wartościami moralno-religijnymi traktowany był jako rozwinięcie chrześcijaństwa pierwotnego. Pierwotna wspólnota chrześcijańska miała - a była to w owym czasie dość powszechna interpretacja - charakter komunistyczny: była ruchem społecznym przygotowującym człowieka, przez jego odrodzenie wewnętrzne, do urzeczywistnienia ziemskiego królestwa miłości i sprawiedliwości. "W socjalizmie dostrzegamy wielką siłę zdolną do wyeliminowania tych wszystkich przeszkód prawnych i społecznych, tych wszystkich nierówności, które krępują marsz ludzkości w kierunku wyższych form życia. Wierzymy że tylko socjalizm może stworzyć środowisko wyższych form życia. Wierzymy, że tylko socjalizm może stworzyć środowisko społeczne najbardziej sprzyjające wzniesieniu człowieka".
Ruch socjalistyczny, który dysponuje realistycznym programem ekonomicznym, społecznym i politycznym, zdolny jest do takiego przekształcenia ustroju, że możliwe stanie się stworzenie nowego społeczeństwa, odpowiadającego ideałom ewangelicznym. Ruch ten zdolny jest do urzeczywistnienia swego programu, gdyż wyraża interesy proletariatu, a więc klasy, która staje się obecnie główną siłą procesu historycznego. "W proletariacie - pisał F. Perroni - w klasie robotniczej widzimy twórcę przyszłego społeczeństwa".
Akceptacja walki klasowej, a nawet rewolucji społecznej, zaangażowanie się w tę walkę po stronie klasy robotniczej doprowadziły chrześcijańskich socjalistów do uznania partii socjalistycznej za jedynego reprezentanta politycznego klasy robotniczej. Z tej pozycji chrześcijańscy socjaliści zwalczali chrześcijańska demokrację i wszelkie koncepcje specyficznie chrześcijańskiej ideologii społecznej, jak również - w konsekwencji - partii wyznaniowej. Dlatego nie dążyli do utworzenia partii chrześcijańsko-socjalistycznej, lecz opowiadali się za działalnością chrześcijan w partii socjalistycznej. Fakt ten można uznać za cechę wyróżniającą ruch chrześcijańskiego socjalizmu spośród innych ruchów społeczno-politycznych o inspiracji chrześcijańskiej. W tym właśnie wyraża się istota chrześcijańskiego socjalizmu jaku ruchu, w którym przeżycie aktu wiatry zespala się z doświadczeniem społecznym, a logika tego doświadczenia prowadzi od protestu moralnego do zaangażowania politycznego, które - jeśli ma być skuteczne - musi oprzeć się na marksistowskiej teorii procesu społecznego i wyrazić w uczestnictwie w walce zorganizowanego ruchu robotniczego.
Ideologia chrześcijańskiego socjalizmu rozwinęła się w następstwie modernistycznego odrodzenia katolicyzmu, którego jednym z najwybitniejszych we Włoszech inspiratorów był - jak już wspomnieliśmy - Ernesto Buonaiuti. Myślą przewodnią twórczości Buonaiutiego, zwłaszcza w latach 1907-1908, było nasycenie ruchu socjalistycznego świadomością religijną, a ideologii socjalistycznej wartościami chrześcijańskimi. Zdaniem Buonaiutiego prawdziwe chrześcijaństwo jako religia miłości jest sprzeczne z kapitalistycznym światem wyzysku, niesprawiedliwości, egoizmu i zorganizowanej przemocy. Ewangeliczne ideały chrześcijaństwa mogą być urzeczywistnione tylko w socjalizmie, który jest przede wszystkim wielką ideą moralną. Dlatego należy dokonać syntezy prawdziwego chrześcijaństwa z ruchem socjalistycznym, aby odrodzić ten ruch nasycając go chrześcijańską świadomością moralną. Odrodzony w ten sposób ruch socjalistyczny będzie w stanie urzeczywistnić ideały chrześcijaństwa ewangelicznego. Jak wynika z opublikowanej przez L. Bedeschiego korespondencji Buonaiutiego z Albertem Hutinem - Buonaiuti pragnął współpracy z ruchem socjalistycznym również z tego względu, że oparcie się na partii socjalistycznej umożliwiłoby modernistom skuteczną walkę z Watykanem w imię reformy i odrodzenia chrześcijaństwa. "O ile bardziej skuteczna może być nasza działalność antywatykańska, jeśli będziemy mieli za sobą partię tak silnie zorganizowaną jak partia socjalistyczna we Włoszech! [...] Jakiej pomocy udzieliły nam zresztą dotąd klasy bogate? Zbawienie jest w ludzie. Wiele oczekuje od takiej taktyki". Buonaiuti traktował ruch socjalistyczny jako narzędzie reformy religii, a religię jako narzędzie reformy socjalizmu. Pragnął więc zastosować taktykę, jaką już w przeszłości usiłowali stosować ci politycy i reformatorzy chrześcijaństwa, którzy chcieli wykorzystać ideologię liberalną dla takiej formy chrześcijaństwa, aby można było pogodzić je ze społeczeństwem i państwem burżuazyjnym. W tych jego poglądach odnajdujemy więc echo myśli takich włoskich katolików liberalnych jak Antonio Rosmini Serbati, Vincenzo Gioberti i Raffaello Lambruschini.
Buonaiuti charakteryzując modernizm włoski stwierdzał, że od innych form modernizmu różni się on dostrzeżeniem "konieczności społecznych momentu historycznego". W programie modernistów włoskich motywem dominującym było "wyznane jawnie dążenie do zaszczepienia nowych kierunków religijności na pniu nadziei i doświadczeń społecznych". Moderniści włoscy jako jedyni - zdaniem Buonaiutiego - dostrzegali i rozumieli, że głównym konfliktem epoki jest walka proletariatu z burżuazją, która ma decydujące znaczenie dla dalszych losów ludzkości. W tej walce moderniści katoliccy - dodajmy, moderniści społecznie radykalni - opowiedzieli się po stronie mas ludowych i socjalizmu. Wierząc w nieuchronne i ostateczne zwycięstwo socjalizmu poddali krytyce hierarchię kościelną, która wiązała Kościół z kapitalizmem, jak i te siły w partii socjalistycznej, które prowadziły politykę antyreligijną i antyklerykalną. Antyklerykalizm partii socjalistycznej był odpowiedzią na doktrynę społeczną i praktykę polityczną Kościoła - zwalczającego ruch socjalistyczny, antyreligijność natomiast była - zdaniem Buonaiutiego - wyrazem niedojrzałości teoretycznej ruchu socjalistycznego, który problem postępu redukował do stworzenia takich stosunków ekonomiczno-społecznych, które zapewniałyby sprawiedliwy podział bogactwa społecznego.
Socjalizm - podkreślał Buonaiuti - to przede wszystkim problem moralny i taka restrukturalizacja stosunków społecznych, by umożliwiały urzeczywistnienie wartości moralnych. Tej perspektywy moralnej może dostarczyć socjalizmowi religia. Dlatego moderniści włoscy opowiedzieli się za zespoleniem religii z socjalizmem, czemu dali wyraz w swoim programie. Moderniści - czytamy tam - pragną dokonać "syntezy starej tradycji katolickiej z nową myślą i nowymi aspiracjami społecznymi". Synteza ta jest niezbędna: potrzebuje jej zarówno socjalizm, jak i chrześcijaństwo. Największa bowiem słabością socjalizmu jest "brak świadomości etycznej i religijnej", a tymczasem "religijność chrześcijańska, czyli sens prawdziwego altruizmu żywej nadziei w nadejście lepszej przyszłości jest [...] najsilniejszym bodźcem postępu społecznego". Odnowiony przez modernizm Kościół wniesie "głębokie pragnienie dobra i praktykę braterstwa między ludźmi", co nada socjalizmowi charakter uniwersalny, treść głęboko ludzką i pewność zwycięstwa. Nasycenie ruchu socjalistycznego aspiracjami religijnymi spotęguje energię społeczną i siłę oddziaływania ruchu robotniczego: "Duch Chrystusa, oczekiwanie i przygotowanie Królestwa Bożego na ziemi [...] odradza się dziś w aspiracjach demokracji socjalistycznej".
Ideały ewangeliczne nie mogą być urzeczywistnione w kapitalistycznym świecie egoizmu i wyzysku. Dlatego prawdziwe chrześcijaństwo jest antykapitalistyczne. Ideały socjalistyczne natomiast wynikają z "chrześcijańskiej miłości i altruizmu wywołanego entuzjastyczną nadzieją Królestwa Bożego". Dlatego prawdziwi chrześcijanie muszą dziś być socjalistami. "Katolicyzm jako taki nie jest sprzeczny z socjalizmem [...] możemy więc mieć nadzieję, że ci, którzy marzą o katolicyzmie rzeczywiście katolickim, to znaczy wyrazie świadomości religijnej ludzkości, znajdą się w szeregach socjalistów".
Po drugiej wojnie światowej, już pod koniec życia, Buonaiuti potwierdził swoje modernistyczne przekonanie o jedności chrześcijaństwa i socjalizmu: "Chrześcijaństwo narodziło się jako komunistyczne, a komunizm jako chrześcijański". Między komunizmem pierwotnego chrześcijaństwa a komunizmem współczesnym istnieją oczywiście zasadnicze różnice, z których najważniejsza polega na tym, że komunizm współczesny przecenia znaczenie dóbr ekonomicznych, podczas gdy tamten deprecjonował wartości ekonomiczne, przeceniając wartości duchowe ucieleśnione w wizji Królestwa Bożego - jednakże ewidentna jest również identyczność fundamentalnych ideałów społecznych: wspólnota dóbr, równość i sprawiedliwość społeczna, uniwersalna solidarność i braterstwo ludzi.
Chrześcijaństwo pierwotne i komunizm współczesny łączy też uznanie wartości pracy. Święty Paweł w drugim liście do Tesalończyków napisał:, "jeśli kto nie chce pracować, niechże też nie je" (3,10). Aforyzm św. Pawła ma - zdaniem Buonaiutiego - wartość normy uniwersalnej. Praca nie jest złem, ani karą za grzechy. Przeciwnie - jest wartością, która określa sens ludzkiego życia, ma wartość moralną jako podstawa równości i sprawiedliwości społecznej. Rewaloryzacja pracy wynika - zdaniem Buonaiutiego - z chrześcijańskiej akceptacji życia. Prawdziwe chrześcijaństwo jest wrogiem ascezy, pogardy dla świata i egoistycznej troski o własne indywidualne zbawienie, jest optymistyczną wizją świata, wiarą w sens ludzkiej pracy, w postęp i wartość życia wspólnotowego. "To doświadczenie chrześcijańskie, którego przede wszystkim powinniśmy bronić, wyraża się w optymistycznej koncepcji życia [...] sprowadza się do świadomości wiecznego dobra, które stopniowo aktualizuje się w świecie".
Chrześcijańska koncepcja pracy została przyjęta - zdaniem Buonaiutiego - przez ideologię komunistyczną i uroczyście proklamowana przez ustawodawstwo radzieckie. Fakt ten potwierdza zarówno prekursorstwo chrześcijaństwa wobec komunizmu, jak i zasadniczą zbieżność ich ideałów społecznych. Podjęta przez Buonaiutiego próba rewaloryzacji pracy w ramach doktryny chrześcijańskiej wiązała się logicznie z jego koncepcją demokracji i wyzwolenia społecznego. "Modernizm opracował program najszerszej i prawdziwej demokracji [...] wyniesienia wszystkich ludzi z brutalności egoizmu i wyczerpującej pracy do życia ludzkiego, przeżywanego w pracy i pokoju [...] demokracja [...] to najszerszy program rewindykacyjny, dzięki któremu człowiek w pełni własnej świadomości może stać się panem własnego losu, rozwijać racjonalnie zasoby swego bytu, korzystać z najwznioślejszych wartości, które siła twórcza bytów tak hojnie rozprzestrzeniła wokół niego". Taka interpretacja chrześcijańskiej wizji życia i rewaloryzacja pracy czyni z Buonaiutiego prekursora katolicyzmu soborowego.
Przy takiej koncepcji chrześcijaństwa zrozumiała staje się sympatia, z jaką Buonaiuti odniósł się do rewolucji 1917 roku i do władzy radzieckiej, oceniając Rewolucję Październikową jako "najbardziej doniosłe wydarzenie współczesnej historii społecznej", po którym "historia świata przyjęła w pewnym sensie nowy wymiar"
Kościół, poczynając od encykliki Piusa IX "Qui pluribus" z 9 listopada 1846 roku, aż do encykliki Piusa XI "Divini Redemptoris" z 19 marca 1937 roku, zawsze potępiał "ateistyczny komunizm" i prowadził z nim walkę. "W krótkim czasie po encyklice Divini Redemptoris dostarczył komunizm na polach bitew dowodu takiej zwartości wewnętrznej, takiej uporczywości w wypełnianiu olbrzymiego zadania wojennego, że należy się bardzo poważnie zastanowić nad tym, w jakim stopniu nieracjonalne potępienia papieskie były w stanie wpłynąć na ruch, który okazał się już tak trwale osadzony w rzeczywistości [...]". W czasie drugiej wojny światowej "Republika Rad w sposób nieprzewidzialnie skuteczny przeszła próbę ognia i jutro usłyszymy niewątpliwie jej głos". Historia dowodzi, więc, że polityka Watykanu wobec ruchu komunistycznego była błędna: Kościół nie powinien zwalczać komunizmu, lecz dążyć do jego chrystianizacji. Słuszności tego postulatu dowodzą wydarzenia włoskie. We włoskim ruchu komunistycznym pojawiły się nowe zjawiska: z jednej strony Palmiro Togliatti oświadczył, że partia komunistyczna będzie się odnosiła z należytym szacunkiem do religii, z drugiej zaś - byliśmy świadkami pojawienia się komunizmu, który nie tylko nie jest ateistyczny, lecz przeciwnie - energicznie i chętnie wyznaje swą katolickość. Już w czasach wojny pojawili się zwolennicy katolickiej partii komunistycznej" . Buonaiuti uznał pojawienie się "katolickiego komunizmu" za wydarzenie przełomowe w dziejach współczesnych i oświadczył, że przyszłość należeć będzie do "katolików komunistów".
Buonaiuti, podobnie jak Romolo Murri, słuchał wykładów Antonia Labrioli na Uniwersytecie Rzymskim. Prawdopodobnie pod wpływem Labrioli ukształtowała się jego sympatia do socjalizmu i przekonanie o nieuchronności zwycięstwa tego ustroju. W świetle takiej perspektywy chrześcijaństwo albo upadnie, jeżeli będzie zwalczało nowe siły społeczne, albo przetrwa odrodzone, jeśli sprzymierzymy się z nimi.
Wychodząc z takiej oceny sytuacji, Buonaiuti poddał ostrej krytyce doktrynę społeczną i politykę Kościoła. Oceniając funkcję społeczną Kościoła stwierdził, że poczynając od epoki Konstantyna stał się on siłą konserwatywną: wiążąc się z bogactwem i władzą zdradzał idee ewangeliczne. Dążąc do zapewnienia sobie uprzywilejowanej pozycji w świecie, Kościół stał się obrońcą własności prywatnej i społeczeństwa klasowego. Za cenę panowania ziemskiego oddał religię w służbę klas panujących. To stało się przyczyną upadku jego autorytetu moralnego i znaczenia społecznego. Próby odrodzenia ducha religijnego, związania religii z masami ludowymi, uczynienia z niej czynnika postępu społecznego musiały więc przyjmować postać "herezji", zwalczanych przez władze kościelne. W rezultacie takiej polityki kościelnej chrześcijaństwo nie jest już zdolne do kierowania światem - postęp społeczny, intelektualny, moralny dokonuje się poza nim. Winę za to ponosi Kościół.
Już w "Lettere di un prete modernista" Buonaiuti potępiając ignorancję i próżniaczy tryb życia kleru związanego z klasami bogatymi, stwierdził, że "Kościół jest dziś wielką instytucją ubezpieczeniową" dla bogaczy. Krytykę reakcyjnej funkcji społecznej Kościoła rozwinął szeroko w pracy "La Chiesa Romana", w której potępił trzy główne błędy Kościoła : po pierwsze - związanie się z kapitalizmem, obronę własności prywatnej i opartego na niej ustroju społecznego, po drugie - niesprzeciwianie się nacjonalizmowi, co w konsekwencji doprowadziło do zwycięstwa faszyzmu, po trzecie - odcięcie się, a nawet potępienie nowych sił społecznych, nosicieli ideałów sprawiedliwości społecznej.
Błędy Kościoła doprowadziły do tego że "chrześcijaństwo współczesne jest martwe": duch chrześcijaństwa znikł, pozostała martwa forma, której oddaje się cześć w przesadnych praktykach. Chrześcijaństwo umarło właściwie wraz ze schyłkiem średniowiecza, a w istocie już w momencie wkraczania w "epokę konstantyńską".
Chrześcijaństwo jest religią miłości i dlatego pragnie zbudować Królestwo Boże na ziemi dla całej ludzkości. Dla wartości religijnych należy wyrzec się innych, również politycznych. Kościół wszakże sprzeniewierzył się nakazowi Chrystusa, który oddzielał religię od polityki.
Koncepcja Kościoła jako siły politycznej okazała się w skutkach zgubna zarówno dla religii, która zatraciła pierwotną czystość ewangeliczną, przekształcając się w zdeformowany system kościelnego dogmatyzmu, jak i dla samego Kościoła tracącego autorytet moralny i znaczenie społeczne. Przejawem tego kryzysu jest konkordat z 1929 roku wywodzący się - według Bounaiutiego - z zasady proklamowanej przez Leona XIII w encyklice "Immortale Dei" z 1885 roku, zgodnie z którą Kościół i państwo są społecznościami suwerennymi we właściwych im sferach działania. Buonaiuti następująco definiował konkordat: "środek porozumienia, przez który dwie władze, kościelna i państwowa, określają status prawny jednostek i praw należących do ich kompetencji". U podstaw polityki konkordatowej spoczywa sprzeczne z Ewangelią założenie, że należy ustanowić podział sfery praw boskich i praw państwowych, co zrównuje religię z polityką. Buonaiuti pod adresem polityki konkordatowej wysunął trzy zarzuty: po pierwsze - że jej podstawą jest pomieszanie wartości religijnych i politycznych, po drugie - że celem jest nie tyle obrona wartości specyficznie religijnych, ile raczej interesów ekonomicznych i politycznych Watykanu, po trzecie - że zmierza do wykorzystania państwa jako "ramienia świeckiego" Kościoła dla zagwarantowania uprzywilejowanej pozycji religii katolickiej w państwie, po czwarte - że konkordaty niejednokrotnie naruszają podstawowe prawa jednostki, zwłaszcza wolność sumienia i wyznania. W sumie, polityka ta jest przejawem kryzysu instytucji religijnych, które dla zapewnienia miejsca religii w społeczeństwie posługiwać się muszą środkami przymusu politycznego. Prawdziwe wartości duchowe nie wymagają ochrony politycznej, gdyż bronią się same siłą swego oddziaływania.
W licznych publikacjach, a zwłaszcza w książce "Pio XII", Buonaiuti analizował krytycznie politykę Watykanu. Szczególnie wiele uwagi poświęcił Piusowi XI i Piusowi XII, oceniając ich bardzo surowo za to, że przyczynił się pośrednio do utrwalenia faszystowskiego totalitaryzmu. Dowodem na to może być choćby konkordat z 1929 roku czy poparcie udzielone generałowi Franco w Hiszpanii. Buonaiuti poddał krytyce politykę popierania faszyzmu jako zapory przeciw komunizmowi, jako " wrogowi numer jeden" i to co najmniej z dwóch powodów: po pierwsze - przychylny stosunek do faszyzmu wynikał nie tylko z obliczeń taktycznych, ale także z pewnych przesłanek doktrynalnych, stanowiących potworne wypaczenie prawdziwego chrześcijaństwa, po drugie - komunizm jest dziś nosicielem ewangelicznego ideału społecznego, wyraża ludzkie pragnienie sprawiedliwości i dlatego do niego należy przyszłość. "Bolszewizm - pisał Buonaiuti - zrodził się z uznania religii za opium ludu, ale zarazem komunizm, którego bolszewizm jest tylko częściową realizacją, wychodzi z założenia, że życie ludzkie powinno być przeżyte w zespoleniu, w nieograniczonej wspólnocie dóbr, aspiracji, doświadczeń, smutków i radości. W świetle historii nikt nie może zaprzeczyć twierdzeniu, że chrześcijaństwo zrodziło się jako komunistyczne, a komunizm jako chrześcijański".
Krytykę polityki Kościoła Buonaiuti rozszerzał na problematyką doktryny społecznej oraz partii politycznej o charakterze wyznaniowym.
Encykliki społeczne Buonaiuti oceniał z pozycji "socjalizmu ewangelicznego". Nic więc dziwnego, że ocena ta wypadła bardzo negatywnie. O encyklice Leona XIII "Rerum novarum" Buonaiuti napisał , że "nie była ona wielką proklamacją wyzwolenia uciemiężonych, nie była oczywiście niczym w rodzaju Manifestu komunistów" . Główne jej myśli sprowadzają się do obrony własności prywatnej i potępienia socjalizmu. Encyklika - pisał Bounaiuti - "potępiała ostro rozwiązania socjalistyczne, odwołując się do pozaświatowych ideałów religijnych, usiłowania wpoić uczucia solidarności między robotnikami i kapitalistami, wreszcie sankcjonowała i aprobowała wysiłki pracowników najemnych, dążących do polepszenia swej sytuacji, a właścicielom zalecała pewne wskazania moralne, które zobowiązywały ich do troski o warunki życia zależnych od nich pracowników, wykraczające poza głodową płacę i czas trwania kontraktu o pracę".
Encyklika "Rerum novarum" zapoczątkowała ruch chrześcijańsko-demokratyczny, jednakże proces radykalizacji tego ruchu skłonił Leona XIII do ogłoszenia encykliki "Graves de communi", która praktycznie ruch ten likwidowała. Zdaniem Buonaiutiego ruch chrześcijańsko-demokratyczny - niezależnie od stanowiska papieża - nie miał możliwości szerszego rozwoju i to z co najmniej dwóch powodów: po pierwsze - nie można budować partii politycznej na kryteriach wyznaniowych, po drugie - chrześcijańska demokracja była ruchem ideologicznie i społecznie nieokreślonym, apelującym do różnych klas, pozbawionym programu perspektywicznego. "Demokracja chrześcijańska upadła we Włoszech ponieważ nie miała odwagi działania i myślenia które są niezbędne dla każdej młodej partii [...] Uwikłała się w naiwnej arkadii społecznej, mniemając błędnie, że może rozwiązać problem społeczny, głosząc harmonię klas i polepszenie sytuacji proletariatu przy dobrej woli kapitalistów. I nie chciała zrozumieć, że cała historia jest przeniknięta walkami i konfliktami i że postęp ekonomiczny oraz wyniesienie ludzi prostych można osiągnąć tylko za cenę uporczywej walki między antagonistycznymi interesami. W ten sposób jej propaganda stała się bezpłodna, a jej misja załamała się zanim jeszcze otrzymała śmiertelny cios z Watykanu". Chrześcijańska Demokracja dążyła do zajęcia pozycji centrowej, co Buonaiuti wyjaśnia charakterem jej bazy społecznej: "drobna burżuazja, ta średnia warstwa kupców i drobnych właścicieli gromadziła się w jej kołach i rozpowszechniała jej prasę". Chrześcijańska Demokracja głosiła, że pragnie bronić proletariatu, jednakże "bez organizowania sił dla oporu i praktyki walki klasowej".
Ruch ten, zrodzony z inspiracji papieskiej, nie miał programu marksizmu: jego program i polityka były na wskroś oportunistyczne. Mimo to naraził się bardzo szybko episkopatowi włoskiemu, a popadł w konflikt z Watykanem, gdy zaczął propagować ideę autonomii politycznej katolików. Konflikt ten uświadomił młodym działaczom katolickim, że ich miejsce jest przy boku partii socjalistycznej. W konsekwencji Romolo Murri opublikował swój słynny list do Turatiego, w którym proponował współpracę. Turati - jak wiadomo - odrzucił tę ofertę. "Odpowiedź zresztą nie mogła być inna. Gdy przez całe lata zwalcza się walkę klas i socjalizm, to nie można potem zyskać nagle, za pomocą gestu, ...zaufania tego, który kieruje tą walką i reprezentuje w kraju partię socjalistyczną".
Kryzys ruchu chrześcijańsko-demokratycznego był - zdaniem Buonaiutiego - nieuchronny, gdyż błędna jest sama koncepcja partii chrześcijańskiej, zakładająca polityczną jedność wierzących. Koncepcja odrębnej partii katolickiej, nawet gdyby to była partia prosocjalistyczna, jest błędna także dlatego, że jest sprzeczna z duchem prawdziwej religii. W istocie za postulatem jedności politycznej katolików zgrupowanych w jednej partii ukrywa się stara polityka kurialna, dążąca do zapewnienia Kościołowi uprzywilejowanej pozycji w państwie. Buonaiuti krytykował więc zarówno Chrześcijańską Demokrację Murriego, jak i Partię Ludową ks. Luigi Sturza i to nie tylko za kompromisy z siłami społecznie konserwatywnymi, lecz także, a raczej głównie za to, że troska o sukcesy wyborcze i panowanie polityczne przesłoniły tym partią cel główny: odrodzenie chrześcijaństwa i urzeczywistnienie ideału ewangelicznego.
Jedyną dopuszczalną, według Buonaiutiego, formą działalności politycznej katolików powinno być "wnoszenie" ducha idealistycznego i chrześcijańskiego do kierunków socjalizmu współczesnego. Na razie - stwierdzał - konflikt między socjalizmem chrześcijaństwem jest zbyt głęboki, aby można było myśleć o zrealizowaniu tego celu, jednakże "wierzę, że z czasem nieporozumienia zostaną wyjaśnione i zespolenie prawdziwych chrześcijan - kochających Ewangelię Chrystusa za jej treść rewolucyjną - z prawdziwymi socjalistami, którzy dziś zwalczają chrześcijaństwo sądząc, że jest ono tożsame z klerykalizmem, będzie się mogło z łatwością urzeczywistnić".
Buonaiuti, postulując zjednoczenie chrześcijaństwa i socjalizmu, nie myślał oczywiście ani o istniejącym realnie chrześcijaństwie, ani o istniejącym realnie ruchu socjalistycznym, który przecież - zwłaszcza ze względu na ideologię marksistowską - krytykował i odrzucał. Buonaiuti krytykował ideologię socjalizmu marksistowskiego przede wszystkich, choć nie jedynie, za ateizm i materializm. Następnie - za "fetyszyzację ekonomii", który to błąd popełniają - jego zdaniem - również komuniści radzieccy, którzy traktują ekonomię jako religię, a nawet jako "jedyną religię". A tymczasem "Królestwo Boże nie jest dobrobytem materialnym i polepszeniem warunków ekonomicznych, lecz jest pokojem, radością, sprawiedliwością, miłością". Buonaiuti krytykował marksizm - i to nie tylko materializm filozoficzny, lecz także historyczny, gdyż za główny czynnik rozwoju społecznego uznawał religię - i marksistowski socjalizm, a jednocześnie głosił ideał socjalizmu jako "prawdziwego chrześcijaństwa". Zwycięstwo "odrodzonego chrześcijaństwa" zapoczątkuje - wyznał Buonaiuti - nową epokę w dziejach ludzkości: "epokę ducha".
Nasz ideał społeczny - pisał Buonaiuti - wynika z wiary, że nasz Bóg nie przebywa w świątyniach, lecz objawia się "w przyrodzie, w czynach humanitarnych, w działalności mającej na celu postęp społeczny". Ludzkość jest uciskana nie tylko w dziedzinie ekonomii i polityki, lecz także w sferze ducha, dlatego nasza walka - pisał - o odrodzenie religijne stawia nas w jednym szeregu z partiami robotniczymi, zwalczającymi wszelkie formy wyzysku i ucisku. "Nasz program jest spontanicznym i koniecznym dopełnieniem ich programu". To "dopełnienie" oznaczać miało w praktyce chrystianizację ruchu robotniczego jako część totalnej sakralizacji życia.
Od modernizmu katolickiego do chrześcijańskiego socjalizmu ewoluowały również poglądy Salvatore Minocchiego. Zdaniem Minocchiego Biblia odgrywała w dziejach rolę "manifestu ludowego", gdyż "dzieło Jezusa, tak jak innych proroków, chociaż miało charakter głównie religijny, nie przestawało być w istocie dziełem także politycznym. Gdyby Jezus mógł spokojnie kontynuować swą propagandę niewątpliwie zapoczątkowałby ruch ludowy o treści wyraźnie rewolucyjnej". Jezus był "robotnikiem" i zwracał się do ludu, któremu zapowiadał bliskie nadejście Królestwa Bożego na ziemi, królestwa równości i sprawiedliwości.
Minocchi aprobował działalność księdza Urbana Segapoli, który włączył się aktywnie do walki o urzeczywistnienie celów ruchu robotniczego na łamach swojego pisma "La Rivendicazione". "Segapoli ma rację - pisał Minocchi - Prawdziwym celem modernizmu nie jest reforma Kościoła katolickiego [...] celem programu maksimum powinno być roztopienie Kościoła chrześcijańskiego w uniwersalnej demokracji społecznej". Segapoli "chce, rozumie się, socjalizmu zintegrowanego ideą chrześcijańska", co nie oznacza oczywiście powrotu do "martwej przeszłości", lecz wykorzystanie wszystkich żywych sił przeszłości i teraźniejszości dla przygotowania przyszłości. "Droga księży modernistów do socjalizmu nie jest więc dziwacznym kaprysem, lecz doniosłym faktem świadomości i konsekwentną interpretacją zasad ewangelicznych".
Po przedrukowaniu tych fragmentów artykułu przez "Avanti!" Minocchi skierował list do redakcji, w którym przedstawił swój stosunek do socjalizmu. Stwierdzając, że socjalizm jest dziś "ucieleśnieniem historycznym naszego ideału", jednocześnie podkreślił odmienność - jak to określił - "naszego socjalizmu" od socjalizmu marksistowskiego. Socjalizm marksistowski, akceptując materializm filozoficzny i pozytywizm, uznaje całkowicie logicznie działalność ekonomiczno-polityczna za determinujący czynnik rozwoju społecznego. Zgodnie z tym, pragnie on rozwiązać problem społeczny za pomocą przeobrażeń ustrojowych, które umożliwią sprawiedliwy podział bogactwa społecznego. "My natomiast - wyjaśnił Minocchi - tę stronę socjalizmu uważamy za wtórną konsekwencję, choć konieczną, zasady bardziej wzniosłej. Problem społeczny jest dla nas przede wszystkim problemem moralnym, nawet religijnym [...] Naszego socjalizmu nie nauczyliśmy się z badań polityczno-ekonomicznych Karola Marksa, lecz przejęliśmy go z Ewangelii".
Idea socjalistyczna jest zawarta w słowach Jezusa, by ją ujawnić należy jednak oczyścić chrześcijaństwo z przypadkowych i deformujących je naleciałości dogmatycznych, rytualnych, i ascetycznych. Można było tego dokonać tylko dzięki rozwojowi krytyki historycznej, umożliwiającej ujawnienie "wiecznych elementów doniosłych dla postępu ludzkości" zawartych w chrześcijaństwie. W ten sposób modernizm był koniecznym momentem ewolucji chrześcijaństwa do socjalizmu. "Wyodrębniliśmy czystą naukę Jezusa historycznego, zawartą w Ewangelii i odnaleźliśmy w słowach, czyli w świadomości Jezusa historycznego [...] te normy wolności społecznej, które są podstawą każdego programu socjalistycznego. W rezultacie doszliśmy do przekonania, że socjalizm współczesny rozpatrywany jako ideał jest po prostu chrześcijaństwem, które osiągnęło pełną samoświadomość".
W momencie, gdy socjalizm pod wpływem filozofii materialistycznej został zredukowany do systemu ekonomiczno-społecznego, wkroczył w fazę kryzysu, gdyż działania mas może inspirować tylko wiara religijna. "Dlatego spokojnie czekamy, aż socjalizm wyzbędzie się iluzji - wobec żelaznej logiki faktów - że jest tylko polityką i zdobędzie naturalną świadomość tego, że jest religią, ponieważ tylko religie mogą dokonać tak głębokiego przeobrażenia społecznego jak to, którego pragnie i które urzeczywistnia współczesny ruch socjalistyczny".
Chrześcijański socjalizm łączy z marksistowskim to samo pragnienie zbudowania nowego ustroju na gruzach starego. Różni zaś sposób pojmowania treści ideału i metod jego urzeczywistnienia. Odmienność światopoglądów zmusza oba ruchy do kroczenia różnymi drogami, ale drogi te prowadzą do wspólnego celu - "jutro zbratamy się na polu zwycięstwa".
W lewicy chrześcijańskiej drugim nurtem - obok ideologii chrześcijańskiego socjalizmu - była ideologia chrześcijańsko-demokratyczna, którą rozwijał Romolo Murri. Murri wyróżniał w socjalizmie dwie części: politykę i filozofię. Politykę - rozumianą jako walkę o realizację programu reform ekonomicznych, społecznych i politycznych - chrześcijańska demokracja może zaakceptować i w tym zakresie współdziałać z partią socjalistyczną. Socjalizm jednak to nie tylko polityka, lecz także doktryna filozoficzno-etyczna. "Katolicy zwalczają w socjalizmie dwie idee [...] kolektywizm i ducha antyreligijnego". Chrześcijańsko-demokratyczna krytyka socjalizmu marksistowskiego związana była z obroną własności prywatnej i polityką solidaryzmu społecznego, z wrogością wobec idei rewolucji.
W tym nurcie sytuuje się też Włoska Partia Ludowa (Partito Popolare Italiano) utworzona w 1919 roku przez don Luigi Sturzo. Program społeczny Partii Ludowej miał wyrażać interesy ludu, jednak w rzeczywistości był to program artykułujący interesy drobnomieszczaństwa. Partia Ludowa jako "partia centrum" zwalczała prawicowy liberalizm i klerykalizm oraz socjalizm i komunizm. W walce z ruchem komunistycznym zastosowała taktykę częściowej akceptacji programu rewindykacji społecznych tego ruchu, wchodzących w zakres programu minimum, z jednoczesną negacją programu maksimum - programu socjalistycznego. Lewe skrzydło tej partii skłonne było jednak do współpracy z ruchem socjalistycznym w obronie wolności i demokracji zagrożonych przez faszyzm. Działacze Włoskiej Partii Ludowej, która została rozwiązana w 1926 roku przez reżym faszystowski, stali się współtwórcami nowej partii - Chrześcijańskiej Demokracji we Włoszech.
 
Mirosław Nowaczyk, Włoska lewica chrześcijańska, Wrocław 1990

0 komentarze:

Prześlij komentarz