niedziela, 24 marca 2013

Oscar Romero - Sługa Boży



24 marca. Kolejna rocznica. Ponownie wspominam zamordowanego, dokładnie 33 lata temu, Sługę Bożego, Oscara Romero. Czynię to co roku, odkąd tylko poznałem tą nietuzinkową postać. Nie mam zamiaru przytaczać tu Jego biografii, wystarczająco dobrze została spisana chociażby przez Jamesa R. Brockmana1.

Chociaż od Jego tragicznej śmierci, przy ołtarzu podczas pełnienia posługi kapłańskiej, z rąk „nieznanego” sprawcy, minęło tyle czasu, to arcybiskup nadal żyje w umysłach i sercach wielu ludzi. Tu, w Europie, jesteśmy nieco oddaleni od „mitu Romero”, rzadko wymieniamy Go w naszych modlitwach, natomiast w Ameryce Łacińskiej, zwłaszcza Środkowej, o samym rodzinnym Salwadorze nie wspomianjąc, postać arcybiskupa San Salvadoru, niestrudzonego obrońcy Prawdy, ciągle żyje i nie niknie. Kiedy my, tu w Europie, zapominamy nawet o naszych świętych, błogosławionych, Sługach Bożych i wszystkich tych, których życie rozjaśniało światło Chrystusa, tam, gdzież w tropikalnym lesie, na zboczu góry, w skwarze falistej blachy slumsów, pamięć o tym wojowniku ubogich nie gaśnie. Piszę o arcybiskupie jako o wojowniku, gdyż nim właśnie był. Wbrew i naprzeciw episkopatowi salwadorskiemu, nuncjuszowi papieskiemu, prezydentom, ministrom, wojskowym, gwardianom systemu, wspierany zaledwie przez jednego wyższego hierarchę kościelnego, biskupa Riverę, jak i niezliczoną rzeszę niższego duchowieństwa, katechistów, a zwłaszcza zwykły lud, którego obrońcą był do samej śmierci, szedł Romero ścieżką Ewangelii, w duchu Kazania na Górze. Umiłował prosty lud całym sercem, nie bał się go bronić z otwartą przyłbicą nawet w najczarniejszych momentach historii swej ojczyzny. Wiedział, że jeśli on tego nie zrobi, jeśli nie wyjdzie naprzeciw niesprawiedliwości, wówczas nie będzie mógł mienić się chrześcijaninem, uczniem Jezusa Chrystusa.
Był gorącym zwolennikiem przemian w Kościele: Soboru Watykańskiego II i konferencji biskupów Ameryki Łacińskiej w Medelin z 1968 roku. Szczególnie ta ostatnia nakreśliła nowy plan działania Kościoła na kontynencie południowoamerykańskim. Wierny był jej do końca, jak też wiernymi byli inni, którzy oddali swoje życie w służbie ubogich. Jednym z nich był ojciec Rutilio Grande, salwadorski jezuita, zamordowany skrytobójczo, o pamięć którego walczył arcybiskup. Sprawa ojca Grande do końca zajmowała naszego hierarchę. Domagał się sprawiedliwości dla niego, jak i dla innych zamordowanych przez reżim. Domagał się sprawiedliwości dla chłopów i robotników, dla ubogich, wyzyskiwanych, zniewolonych przez system. Nie był politycznym agitatorem, potrafił zdystansować się od politycznej lewicy, która coraz częściej walkę swą opierała na przemocy. Wspierał za to organizacje ludowe, związki chłopskie, które swe korzenie miały w społecznej nauce Kościoła, ale przeszły ewolucję i przeszły na pozycje jednoznacznie lewicowe. Wiedział, że w nich działają księża, popierał ich działania, a jednocześnie przestrzegał, aby nie zapominali po co tam są – aby dawać świadectwo Prawdzie Bożej. Tak wyglądała jego teologia wyzwolenia, której rzecznikiem, choć nigdy chyba tak się nie określił, był do końca swych dni. Teologia ta łączyła Królestwo Boże zarówno tu, na Ziemi, jak i w Wieczności. Nie występuje tu żadna sprzeczność. Chrześcijanin, aby być nim naprawdę nie może odwracać głowy od niesprawiedliwości ku Niebiosom i tylko tam spoglądać. Będzie wtedy niczym Tales wyglądający ku gwiazdom, ale wpadający do studni, gdyż nie dostrzegający tego co na ziemi. Chrześcijanin nie może być obojętny wobec krzywdy. Musi z nią walczyć, wyjść ku niej z piersią wysunięto do przodu, nie bać się jej i zniszczyć.
Pamiętając zatem o życiu i śmierci wybitnego arcybiskupa, miejmy na uwadze również jego zaangażowanie i odwagę w walce z niesprawiedliwością. Nasyćmy się nią i sami stańmy do walki. Nie bójmy się, nie lękajmy. Pamiętajmy słowa Jezusa:

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. 

Piotr Tyszler
1James R. Brockman „Oskar Romero”, Poznań 2008

2 komentarze:

  1. Boże, miej litość dla zabójców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielu zwykłych księży zamordowali. Chrzećijanie dzisiaj dalej na świecie są najbardziej prześladowaną religią na świecie.

    OdpowiedzUsuń