Książka „Pożarci. Gospodarka a powołanie chrześcijańskie” Williama T. Cavanaugh to pozycja nietypowa na naszym księgarskim rynku. Tym większa zasługa Wydawnictwa Fronda, że zdecydowało się na jej publikację. Perspektywa alterglobalistyczna ściśle wiąże się tu z osadzonym w teologii oglądem świata społeczno-gospodarczego. Podkreślenie godności i odpowiedzialności osoby ludzkiej, jej głębokiej więzi z Trójcą Świętą łączy się fundamentalnie ze zrozumieniem, że człowiek jest istotą społeczną.
Bodaj najważniejszym wątkiem książki jest ukazanie alternatywy dla systemu odczłowieczonej, ale też głęboko ateistycznej globalnej gospodarki, która rzekomo jest bezalternatywna. Cztery rozdziały: „Wolność i niewola”, „Przywiązanie i wyzbywanie się”, „Globalne i lokalne”, „Niedostatek i obfitość” ukazują między innymi możliwe, nierzadko już praktykowane sposoby przeciwstawienia się współczesnemu ekonomizmowi. Jest tylko jeden kłopot: wyjście poza logikę obecnego systemu, metodami, jakie proponuje autor, wymaga heroizmu cnót. A to wydaje się cudem.
W pierwszym rozdziale – „Wolność i niewola” Cavanaugh analizuje wzajemne relacje wolności, wolnej woli, dobra i globalnego rynku, odwołując się do św. Augustyna. Autor zwraca uwagę, że wolność negatywna, jako jedno z założeń wolnorynkowej koncepcji Miltona Friedmana, okazuje się dalece niewystarczająca dla zabezpieczenia dobra ludzkiego, także na gruncie społeczno-gospodarczym. Jak stwierdza: „brak obiektywnego dobra nie wyzwala jednostki, lecz wystawia ją na pastwę przypadkowego wyniku konfliktu woli. (…) Pozostaje jedynie ślepa wola walki woli przeciw woli. Święty Augustyn używa tu pojęcia libido dominandi, żądzy władzy (…). Przy braku obiektywnej koncepcji dobra, pozostaje więc czysta siła. Dominujące modele strategii biznesowej przyjmują ten fakt beznamiętnie do wiadomości”. Strategia powyższa funkcjonuje w obszarach tak wrażliwych, jak marketing i działalność transnarodowych korporacji, które pod płaszczykiem „uwolnionego” rynku de facto skoncentrowały go w swoich rynkach. Wymowny przykład: w branży mięsnej, w USA, mają w sumie 80% udziału w rynku wołowiny: „dla drobnych rolników i ranczerów oznacza to brak wpływu już nie tylko na cenę, ale nawet na metody hodowli własnego inwentarza”.
W kolejnej części „Pożartych” autor przeprowadza analizę społeczeństwa konsumpcyjnego. Jest ona o tyle interesująca, że godzi w pewne stereotypowe ujęcie konsumpcjonizmu, pojmujące go jako chęć do gromadzenia jak największej ilości dóbr. Cavanaugh zwraca uwagę na patologiczną chęć posiadania wciąż nowych rzeczy. To ma być istotą sprawy – nie tyle „kupić”, co „robić zakupy”: „zjawisko to jest warte zainteresowania ze strony teologii, ponieważ stanowi pewną skłonność duchową – jako sposób postrzegania otaczającego nas świata wpływa na kształtowanie naszych postaw”. Specjaliści General Motors stymulowanie konsumpcji określają mianem „zorganizowanej kreacji niezadowolenia”. Nasza konsumpcyjna niecierpliwość ma swoje skutki społeczno-gospodarcze i etyczne, których empirycznie nie doświadczamy: jej ofiarami są anonimowi dla nas, zniewoleni pracownicy na antypodach świata. Niewola duchowa jednych skutkuje niewolą społeczną drugich. Konsumpcjonizm jest także formą idolatrii. Antidotum ma być... Eucharystia. Gdyż Msza Święta jest także miejscem budowania wspólnoty ludzkiej, wykraczającej poza czas i miejsce.
Trzeci rozdział, „Globalne i lokalne” przynosi zagadnienia związane nie tyle z gospodarczo-politycznymi aspektami globalizacji, co jej estetyką, „która w określony sposób kształtuje przestrzeń i osoby”. Hans Urs von Balthasar, jego teologia, jest tu punktem odniesienia. Nawiązując do pewnej znanej koncepcji: globalizacja miała by być kolejnym zeświecczonym pojęciem teologicznym, imitacją powszechności Kościoła. „Globalizacja – twierdzi Cavanaugh – kształtuje świat w sposób uniemożliwiający stworzenie autentycznej katolickości, ponieważ oddziela stosunki – gospodarcze i inne – od ich konkretnych, lokalnych i szczegółowych przejawów”. Hans Urs von Balthasar pokazał głębszy wymiar tego zjawiska: „Niezależnie od tego, jak różnobarwnie mogą wyglądać ludzkie światopoglądy na wystawie, oglądane z pewnego dystansu ich atrakcje szybko się upodabniają, wszystkie równie ludzkiego pochodzenia, ludzkich proporcji”. Dopiero Jezus Chrystus przyniósł pełnię transcendencji, która jest zarówno fundamentem niepowtarzalności każdej osoby ludzkiej, jej tożsamości, jak i gwarantem faktycznej jedności stworzenia, zbawionego przez krzyż i Zmartwychwstanie.
Ostatnia z części książki, „Niedostatek i obfitość” także mocno wiąże rzeczywistość społeczną i gospodarczą z teologicznym ujęciem świata. „Pragnienia nasze są rozpalane przez przedmioty, które nie nasycą; przedmioty bliższe dolnego końca hierarchii bytów – które, jeśli zostaną oddzielone od Źródła swego istnienia, szybko rozsypują się w nicość”. Obfitość dóbr może być skorumpowana przez nędzę duchową, ubóstwo doświadczane jako duchowe uczestnictwo w tajemnicach Zbawienia może być rzeczywistym bogactwem. Tymczasem konsumpcjonizm jest „grobem chrześcijańskiej eschatologii”. Nawet cierpienie, największe ludzkie tragedie mogą zostać „pożarte”. Także w Polsce, w medialnych wydarzeniach ostatniego czasu mamy tego złowrogie przykłady.
Jak wyjść poza logikę globalnego konsumpcjonizmu, pożerającego człowieczeństwo rynku, który swą wolność opiera w dużej mierze na wolności od dobra Ewangelii? Naprawdę cennym elementem książki jest ukazanie wspólnot „chrześcijańskiej ekonomii” uświadamiające, że „inny świat jest możliwy”. Jedną z odpowiedzi jest Projekt Ekonomii Komunii Ruchu Focolare. Chrześcijańskie braterstwo, przenikając życie społeczne, przynosi rzeczywistą, najprawdziwszą rewolucję. Ludzie na nowo stają się „osobami, które potrafią się dzielić”. Oto nadzieja dla świata, wyzwanie dla człowieka. Wyzwanie, by odpowiedzieć łasce Bożej i dobrej woli drugich.
Krzysztof Wołodźko
Tekst pierwotnie ukazał się w najnowszym numerze „Christianitas” (47/R.P. 2012). Strona internetowa pisma: http://pismo.christianitas.pl/
Publikacja za zgodą redakcji.
0 komentarze:
Prześlij komentarz