środa, 6 lipca 2011

Gorący dzień Europy

Wiele się dzisiaj działo na forum parlamentu europejskiego. Polska, po radosnym rozpoczęciu swojej prezydencji w Unii, dzisiaj musiała się zmierzyć z głosami daleko bardziej różnymi od tych, które dało się słyszeć od początku lipca w polskich mediach. Pomijam kwestię kłótni polskich euro parlamentarzystów, która – szczerze – nie wiele mnie obchodzi. Wstydu nie czuję, gdyż gdybym miał się wstydzić za polskich włodarzy, to musiałbym być czerwony na twarzy cały czas, od świtu do nocy.
Do mediów przeszły za to głosy euro parlamentarzystów z innych krajów. Głosy, które trąciły, ba! wręcz biły po uszach, zwykłym (jeśli taki może w ogóle być) szowinizmem. Polityk holenderski (proszę wybaczyć, nie pamiętam nazwiska) powiedział, że Holendrzy nie chcą polskich bezrobotnych, Romów i płacić na greckie emerytury.
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Unia Europejska przeżywa nie tylko kryzys, Unia zaczyna gnić. Jej idee (jakkolwiek by je oceniać w teorii), po zderzeniu z kryzysem gospodarczym, stały się nic nie warte. Rasizm zaczyna przebijać się do głównego nurtu polityki. To nie są już odosobnione przypadki, jak w przypadku wejścia Haidera do rządu w Austrii ponad dekadę temu. Teraz Haiderzy są w całej Europie, nawet w tak – wydawałoby się – liberalnych krajach jak Finlandia i Holandia. Na czele Francji stoi człowiek, który deportował Romów z kraju, zarzucając im przestępstwa i życie na koszt państwa. Później, ten sam człowiek, domagał się możliwości zniesienia przepisów o swobodnym ruchu, kontroli na granicach. Wystraszywszy się imigrantów z północnej Afryki, z kraju objętego konfliktem zbrojnym, który sam zaognił będąc w pierwszej linii prowojennych agitatorów, chciał i nadal chce wprowadzenia kontroli granic. Wczoraj mieliśmy możliwość ujrzenia jak pewne kontrole wprowadzili Duńczycy. Tam też mają swoich Haiderów i Sarkozych (w zasadzie już tylko Sarkozych, gdyż Haider nie żyje, ale jego idee są żywe jak rzadko). My, Polacy, mieliśmy się wstydzić za LPR i Samoobronę, ale większy wstyd powinni odczuwać Francuzi mając za prezydenta szowinistę. Sarkozy zapomniał, że jego ojciec też skądś przybył i też rodowitym Francuzem nie był. Pamięć jest krótka.
Mamy więc kryzys, z jakim Europa nie miała do czynienia chyba od zakończenia II wojny światowej. Czy Unia go przetrzyma? Chyba jednak nie, ale proces rozkładu będzie trwał długo i nie wiadomo dokąd zaprowadzi. Może jednak nadchodzi czas radykalnych zmian? Zmian, które zapoczątkowują Grecy i Hiszpanie?

1 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe uwagi. Unia nie jest taka silna. Była stworzona przeciw Amerykanizacji, ale nikt nie spodziewał się zniszczenia gospodarki z drugiej strony. Co nie kupimy to pod metką widnieje napis czajnik. Same czajniki w około. Sprowadzanie towarów w kontenerach bez cła rozpiepszylo gospodarkę europy. I Europa nie podniesie się z kryzysu puki nie przerwie dostarczanie czajników.
    pozdrawiam autora strony oraz czytelników
    w sieci: ewrys

    OdpowiedzUsuń